Wybory prezydenckie w USA. O zwycięstwie zadecyduje lepsze poczucie humoru?!
Na początku października prezydent Barack Obama był gościem znanego satyryka Jaya Leno, natomiast Mitt Romney odrzucił zaproszenie Davida Lettermana, który niedawno wystosował niecodzienny apel do publiczności.
PAP/EPA/MICHAEL REYNOLDS/POOL
Obecny prezydent USA w popularnym programie satyrycznym Davida Lettermana odniósł się do kontrowersyjnej wypowiedzi kandydata republikanów Mitta Romneya, ze spotkania republikańskiego kandydata na prezydenta USA ze sponsorami jego kampanii wyborczej, której nagranie ujawnił Magazyn “Mother Jones”. Romney powiedział im, że nie zabiega o głosy “47 proc. Amerykanów”, którzy “czują się ofiarami losu, nie płacą podatków i są zależni od rządu”. Wypowiedź Romnaya, którego już wcześniej oskarżano o arogancję i pogardę dla biednych, wywołała skandal. Jego słowa skrytykowali nawet jego koledzy z partii.
Do tej kontrowersyjnej wypowiedzi odniósł się obecny prezydent USA i rywal Romneya w wyścigu do Białego Domu Barack Obama. W programie komika Davida Lettermana podkreślił on, że jako prezydent reprezentuje cały kraj, troszczy się o wszystkich Amerykanów i wszystkich szanuje jednakowo. Dodał, że jego zdaniem “niewielu ludzi uważa się za ofiary losu i niewielu tylko sądzi, że im się coś należy”.
Jak mówi Marek Wałkuski, korespondent Polskiego Radia, w czasie kampanii prezydenckiej komicy często naśmiewają się z bogactwa Mitta Romneya i oderwania od problemów zwykłych ludzi. Barack Obama jest obiektem kpin za nieskuteczną politykę gospodarczą.
Obiektem żartów jest także Madonna, która zadeklarowała poparcie dla Baracka Obamy. Conan O’Brien nie zmarnował okazji, by poznęcać się nad piosenkarką.
W popularnym programie satyrycznym “Saturday Night Live” niemal co tydzień pojawiały się parodie kandydatów. Jeden ze skeczy przedstawiał niemal zasypiającego Baracka Obamę podczas debaty z Mittem Romneyem.
Najostrzejsze i najbardziej kontrowersyjne żarty padają z ust tzw. stand-up comedians, czyli komików występujących na scenie przed publicznością. Ale nie tylko satyrycy żartują sobie z Obamy i Romneya. Kandydaci sami śmieją się z własnych potknięć i niedoskonałości, w ten sposób pokazując wyborcom, że mają dystans do siebie i do rzeczywistości.
Zdaniem Marka Wałkuskiego, wizyty kandydatów na prezydenta w programach satyrycznych są niemalże rytuałem, pozwalają bowiem politykom zmiękczyć swój wizerunek, dzięki czemu stają się oni bliżsi wyborcom. Odmowa przyjęcia zaproszenia od popularnego komika może oznaczać kłopoty dla kandydata..
Portal Migielicz.pl, wzorem amerykańskiej kampanii prezydenckiej, wyciąga więc swoją pomocną dłoń w kierunku naszych głównych aktorów sceny politycznej i zaprasza na szereg spotkań i debat w celu zyskania przez nich popularności oraz zwiększenia szans wyborczych na zwycięstwo.
Opracowano na podstawie www.polskieradio.pl.