Główna » A JAK CIEKAWOSTKI, WSZYSTKIE WPISY

Violetta Villas nie żyje

Autor: admin dnia 6 Grudzień 2011 Brak komentarzy

W poniedziałek (5 grudnia 2011 r.) wieczorem w Lewinie Kłodzkim , w wieku 73 lat  zmarła Violetta Villas.

Violetta Villas to największa Diwa polskiej estrady, aktorka, piosenkarka, artystka, która za życia stała się legendą . Ze wstępnych ustaleń policji wynika, że zmarła z przyczyn naturalnych.

Rzecznik prasowy komendy wojewódzkiej we Wrocławiu Paweł Petrykowski powiedział PAP, że policja otrzymała informację od pogotowia ratunkowego o zgonie piosenkarki około godz. 21.

Villas wykonywała zarówno muzykę rozrywkową, kolędy i pieśni religijne, jak i kompozycje klasyczne, arie operowe i operetkowe. Nagrała również covery popularnych piosenek amerykańskich i francuskich.
Do jej największych przebojów należą m.in. “Do ciebie, mamo”, “Nie ma miłości bez zazdrości”, “Przyjdzie na to czas”, “Szczęście” czy “Oczi cziornyje”.

Violetta Villas od zawsze wzbudzała zachwyt swoim głosem i wielkie kontrowersje wizerunkiem scenicznym. Balowe suknie, wysokie obcasy, bujne blond włosy, głębokie dekolty, złoto i przepych – to były nieodłączne jej atrybuty. Dziś taka poza nie dziwi, ale w latach 60-tych gdy Violetta Villas zaczynała karierę, były wręcz niedopuszczalne.

Naprawdę nazywała się Czesława Maria Cieślak.
Pseudonim Violetta Villas przyjęła za namową kompozytora i pianisty Władysława Szpilmana, który był świadomy drzemiącego w niej światowego potencjału, ale obawiał się, że “Czesława Cieślak” będzie zbyt trudna do wymówienia dla ludzi z zagranicy.

Urodziła się 10 czerwca 1938 roku w belgijskiej miejscowości Liege, gdzie jej ojciec był górnikiem i kapelmistrzem w orkiestrze górniczej. Jesienią 1946 roku wraz z rodziną przyjechała do Polski, zamieszkała w Lewinie Kłodzkim. Już jako dziecko śpiewała i grała na skrzypcach, pianinie i puzonie, ćwiczyła też taniec. Jednak to umiejętności wokalne sprawiły, że nauczyciele ze szkół muzycznych w Szczecinie i Wrocławiu zaczęli mówić o talencie, “jaki trafia się raz na sto lat”.

Swoją karierę artystyczną piosenkarki estradowej, ale także śpiewaczki operowej i operetkowej, aktorki, kompozytorki i autorki tekstów Violetta Villas rozpoczynała na początku lat 60 XX wieku.

Na pierwsze sukcesy nie trzeba było długo czekać – po zwycięstwie w 1961 roku w plebiscycie “Expressu Wieczornego” na najlepszy polski szlagier (“Dla Ciebie miły”) i udziale w Międzynarodowym Festiwalu Piosenki w Sopocie Villas stała się osobą rozpoznawalną.
Trzykrotnie zaśpiewała na festiwalu w Opolu. Jej ambicje wychodziły jednak poza granice kraju. W 1965 roku zdobyła Grand Prix na III Festiwalu Piosenki w Rennes we Francji, a rok później zachwycała w wystawianym w paryskiej Olimpii programie rewiowym Grand Music Hall de Varsovie.

Największe sukcesy Villas przypadły właśnie na drugą połowę lat 60. XX wieku – w latach 1966 do 1969 roku była gwiazdą słynnego Casino de Paris w Las Vegas. W czasach, w których średnia pensja w Polsce równała się kwocie 20 dolarów, ona zarabiała ich tam 1200. Tygodniowo. Każdego wieczoru śpiewała zarówno operowe i operetkowe arie, jak i zwykłe piosenki. Występowała u boku Franka Sinatry, Deana Martina czy Paula Anki. Ze wszystkim, co robiła, wiązał się ogromny przepych – na scenę wjeżdżała bądź na białym koniu, bądź białym jaguarem. Śpiewała w dziewięciu językach, po każdym utworze zmieniała suknię, projektowaną zazwyczaj przez dom mody Diora. Towarzyszył jej stuosobowy balet.

– Jak weszłam na scenę, to byłam jak królewna. W życiu o tym nie marzyłam w Polsce – wspominała po latach. Zachwycona Polką prasa amerykańska zaczęła pisać, że ma ona “głos ery atomowej”.

Villas wykonywała zarówno muzykę rozrywkową jak i kompozycje klasyczne, arie operowe i operetkowe. Nagrywała również covery popularnych piosenek amerykańskich i francuskich.

Znakomicie zapowiadająca się światowa kariera załamała się 1969 roku, gdy Villas wróciła do Polski do umierającej matki. Władze zabrały jej paszport, uniemożliwiając tym samym szybki powrót do Stanów – chodziły wieści, że w odwecie za odmowę współpracy z SB i niechęć gwiazdy do zostania szpiegiem komunistycznego aparatu. W efekcie pogrzebana została nie tylko szansa na kolejne spektakularne występy, ale i sukces w Hollywood – przed wylotem do Polski gwiazda była właśnie w trakcie negocjacji ośmioletniego kontraktu z Paramount Pictures. Miała występować w serialu “Dolce vita in Las Vegas”, u boku samego Toma Jonesa.

“Największy i najbardziej zmarnowany talent, jaki mieliśmy po wojnie”, pisał o niej Jerzy Waldorff. Kiedyś była ozdobą polskich i światowych scen, fascynował się nią nawet George Bush, ale ostatnie lata życia spędziła w samotności, opuszczona przez przyjaciół, załamana nerwowo, bez grosza przy duszy.

W 1970 roku Villas zamieszkała w willi w Magdalence, gdzie stopniowo zaczęła odgradzać się od świata i zamykać w sobie. Dalej nagrywała i koncertowała, ale miała wiele żalu do władz.  W latach 80 i 90 sporadycznie wracała na koncerty do Ameryki.

Była postacią zjawiskową – kolorową, ekscentryczną i nieprzewidywalną.Jedni chwalili ją za talent i charyzmę, inni ganili za promowanie kiczu.

Stworzyła swoją niepowtarzalną osobowość. W jej skład wchodziły nie tylko, stroje czy długa charakterystyczna fryzura, ale przede wszystkim jedyny w swoim rodzaju potężny głos, sopran koloraturowy, w najlepszych latach osiągający skalę aż pięciu oktaw. I to za niego uwielbiała ją publiczność, rozkochana w kilkudziesięciu jej przebojach. Wśród nich “Oczy czarne”, “List do Matki”, “Dla ciebie mamo”, “Dzikuska”, “Przyjdzie na to czas“, “Jak nie to nie”, “Józek” i “Nie ma miłości bez zazdrości”.

Villas miała w sobie wiele z operowej divy, ale była też artystką estradową z krwi i kości, śpiewającą popularne piosenki – w dzisiejszych kategoriach można by je uznać wręcz za popowe.

Villas była dwukrotnie mężatką, ale nie miała szczęścia w miłości.

Pierwszy raz wyszła za mąż, gdy miała zaledwie 16 lat – ojciec zmusił ją do ślubu z 27-letnim porucznikiem wojsk pogranicza. Po raz drugi stanęła na ślubnym kobiercu w 1988 roku – z poznanym w Chicago polonijnym biznesmenem Tedem Kowalczykiem. Na trwającym pięć dni weselu bawiło się 1500 gości, a Villas zaprezentowała łącznie 21 kreacji.

Przez wiele lat była wielką gwiazdą.Niestety, ostanie lata życia pierwszej gwiazdy nie miały z tym blaskiem wiele wspólnego – a właściwie były jego zaprzeczeniem. Villas pojawia się mediach, ale zazwyczaj w kontekście kolejnych kłopotów, pobytu w Szpitalu dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Stroniu Śląskim, licznych interwencji opieki społecznej czy obrońców praw zwierząt, zaniepokojonych okropnie zaniedbanym schroniskiem “Moi bracia mniejsi”, które prowadziła swego czasu w rodzinnym Lewinie Kłodzkim. – Wszyscy się dziwią, dlaczego ja żyję w otoczeniu zwierząt – mówiła. – To proste, tylko one kochają nas bezinteresownie i pomimo wszystko.

Tabloidy wzięły ją sobie za cel, pisząc o życiu w nędzy (kłopoty finansowe wynikały także z braku umowy gwarantującej jej tantiemy wykonawcze), religijnym fanatyzmie i traceniu kontaktu z rzeczywistością. Głośno było o niejasnych relacjach z opiekunką Elżbietą Budzyńską, na którą miała przepisać cały swój majątek, czy o synu Krzysztofie Gospodarku, z którym od lat nie utrzymywała żadnego kontaktu. Właściwie w każdej związanej z nią wiadomości było coś niepokojącego. – Czy Villas się jeszcze podniesie? – zastanawiały się media. Za każdym razem z coraz większymi wątpliwościami.

W ostatnich latach Villas podupadła na zdrowiu, otoczona nie zawsze życzliwymi jej osobami, występowała sporadycznie. Gdy okazało się, że z planów nagrania płyty nic nie wyjdzie, postanowiła ostatecznie zakończyć swoją karierę – stało się to 14 lutego tego roku w Domu Kultury im. Józefa Piłsudskiego w Kielcach.

Digg this!Dodaj do del.icio.us!Stumble this!Dodaj do Techorati!Share on Facebook!Seed Newsvine!Reddit!Dodaj do Yahoo!

Komentowanie wyłączone.