Główna » A JAK CIEKAWOSTKI, WSZYSTKIE WPISY

Syn Racewicz cały czas szuka taty- Smoleńsk 2010

Autor: admin dnia 7 Kwiecień 2011 Brak komentarzy

Serca Joanny Racewicz i jej syna cały czas krwawią. Rodzina wciąż przeżywa tragedię z 10 kwietnia 2010. Mały Igor stracił w niej tatę, ale wciąż szuka go po domu.

Joanna Racewicz nie może oglądać rodzinnych filmów, które sama nakręciła. Filmów, na których jej tragicznie zmarły w smoleńskiej katastrofie mąż Paweł Janeczek bawi się z ich synkiem Igorkiem.

Poznali się na pokładzie samolotu i w nim ich miłość została brutalnie przerwana. Symbolika, której nie wymyśliłby nawet Szekspir… 37-letnia wdowa bliskość swojego zmarłego tragicznie męża poczuła 6 dni po jego śmierci. Był 16 kwietnia 2010 r. Czuwała przy jego trumnie w hali “Torwar”, przemienionej na kaplicę.

- Przyszli najbliżsi przyjaciele Pawła – wspomina w rozmowie z autorem książki “96 końców świata”. – Siedzieliśmy na podłodze, tuż obok niego, piliśmy herbatę z plastikowych kubków i gadaliśmy, jakim był fantastycznym człowiekiem. Jestem pewna, że nas wtedy widział. Jednego mu tylko zazdroszczę: on już wie, jak tam jest, w niebie…

Codziennie z nim rozmawia. Patrzy na jego zdjęcia, wiszące w całym domu. Przyznaje, że czasem zakłada koszule Pawła. Zwłaszcza jedną, specjalnie nie praną, która ciągle nim pachnie.

Tygodnik “Na żywo” opisał stan Joanny Racewicz w rok po śmierci swojego męża Pawła Janeczka, który zginął w katastrofie smoleńskiej.

Tygodnik przytacza słowa dziennikarki, które wiele mówią o tym, jaka atmosfera panuje u niej w domu.
Okazuje się, że syn Racewicz i śp. Janeczka nie do końca pogodził się z odejściem taty. Dziennikarka powiedziała, że Igor biegnie czasami rano do kuchni i krzyczy: “Tata, tata!”. Maluch przyzwyczaił się do porannego widoku ojca, który o poranku robił kawę dla żony.

Za oficerem BOR bezgranicznie tęskni także matka, Grażyny Janeczek. Mieszka ona koło Radomia, jednak co tydzień przyjeżdża na grób syna. – Co tydzień jestem u Pawła na Powązkach – powiedziała pani Grażyna “Na żywo”. - Żeby jakoś funkcjonować biorę leki. Bardzo mi go brakuje. Najgorsze, że nie zdążyłam się z nim pożegnać. Na rozstanie nie była przygotowana też Joanna. Snuła z mężem tyle planów…

Joanna i Paweł na emeryturze chcieli osiedlić się w Nowej Zelandii lub w Hiszpanii. – Bo tam jest pięknie, spokojnie i daleko od zgiełku. Wstrzymywała nas tylko myśl o rodzicach, których nie chcieliśmy zostawić samych. A może tak osiąść gdzieś bliżej, w Hiszpanii? Nałogowo oglądaliśmy zdjęcia domków z widokiem na morze.

Teraz Joanna, owszem patrzy w przyszłość, ale jako wdowa i samotna matka. Musi myśleć zwłaszcza o synku. Chce, by zawsze pamiętał o tacie… – Obiecałam Pawłowi, tam w Moskwie, że zrobię wszystko, żeby Igor był z niego dumny – mówi. – To akurat nie będzie trudne. I żeby tata był dumny z syna. Te dwie obietnice organizują teraz mój świat.

Od stycznia znów prowadzi “Panoramę”. To była trudna decyzja. Wiedziała, że musi wyjść do ludzi.

 Zagadka Smoleńska ciągle nie daje jej spokoju. Z Ewą Ewart przygotowała film dokumentalny o katastrofie. - Bardzo chcę pomóc w dojściu do prawdy o Smoleńsku – podkreśla Joanna.
Formą terapii stało się też dla niej pisanie książki. Narodziła się ona z rozmów z kobietami, których mężowie byli na pokładzie Tu-154. Zaczęło się od krótkich zdań przy grobach. Potem kontakty były coraz częstsze i głębsze.

Samotne wdowy utworzyły nieformalną grupę wsparcia. “12 rozmów o miłości. Rok po katastrofie” to książka, która dowodzi, że prawdziwa miłość nigdy nie ustaje. Tymi słowami Joanna Racewicz żegnała męża rok temu…

NA ŻYWO , FAKT.PL

Digg this!Dodaj do del.icio.us!Stumble this!Dodaj do Techorati!Share on Facebook!Seed Newsvine!Reddit!Dodaj do Yahoo!

Komentowanie wyłączone.