Główna » A JAK CIEKAWOSTKI, WSZYSTKIE WPISY

Rosjanin, który uratował świat

Autor: admin dnia 5 Czerwiec 2011 Brak komentarzy

Autor: Łukasz Bugajski 

26 września 1983 r. system wczesnego ostrzegania w centrum dowodzenia radzieckich wojsk rakietowych, uruchomił alarm jądrowy. Gdyby nie postawa pułkownika Stanisława Pietrowa, który złamał wydany wtedy rozkaz, 23 wrzesień mógł okazać się ostatnim dniem życia milionów ludzi na świecie.

Pierwsza połowa lat 80. to jeden z najostrzejszych okresów w historii zimnej wojny. Inwazja ZSRR na Afganistan, bojkot Igrzysk w Moskwie,  prawdopodobne zestrzelenie cywilnego lotu przez Armię Czerwoną. To tylko niektóre z wydarzeń, które miały wówczas miejsce. Wszystko wskazywało na zbliżający się konflikt nuklearny.

Stanął przed dylematem

Stanisław Pietrow  był pułkownikiem radzieckich wojsk rakietowych, który 23 września 1983 roku trzymał rękę nad atomowym guzikiem, który miał odpalić 5 tysięcy rakiet nuklearnych, wymierzonych w Stany Zjednoczone i ich sojuszników. 40 minut po północy radziecki satelitarny system wczesnego ostrzegania wyświetlił na radarze pięć amerykańskich rakiet nadlatujących z bazy Malmstrom w Montanie. W sztabie rozległ się dźwięk syreny, a na pulpicie, przy którym siedział Pietrow migały dwie lampki: “atak rakietowy” i “start”. “Start” był komendą do odpalenia radzieckich pocisków nuklearnych, które miały zniszczyć Stany Zjednoczone.
Pietrow, który stał przed wielką elektroniczną mapą Ameryki nie mógł uwierzyć w to, co się dzieje. Zgodnie z instrukcją powinien natychmiast zawiadomić przywódcę ZSRR Jurija Andropowa, rozpocząć odliczanie i wystrzelić rakiety. Pietrow zachował zimną krew. Kto zarządziłby atak przy użyciu tylko pięciu rakiet – pomyślał.

Pietrow nie podporządkował się rozkazom. Zaapelował do swojej załogi, by w spokoju wróciła na swoje miejsca i nie rozpoczynała działań wojennych. Władzom, z którymi był w kontakcie dzięki gorącej linii stanowczo powiedział: „To fałszywy alarm”  i w tym momencie uratował świat. Dużo ryzykował. Nie miał stuprocentowej pewności, że był to fałszywy alarm.

Zwykła pomyłka

Okazało się, że miał rację. System satelitarny zawiódł z powodu odbicia się światła słonecznego od chmur, które tego dnia były nad Montaną. Po 26 września pułkownik został zepchnięty na boczny tor. W 1993 roku przeszedł na emeryturę, by zająć się swoją żoną, która przeszła udar mózgu. Gdy zmarła, musiał pożyczyć pieniądze na jej pogrzeb. Dziś Stanisław Pietrow mieszka na podmoskiewskim blokowisku. Jego emerytura to równowartość około 700 złotych. 

Za ocalenie ludzkości odebrał w siedzibie ONZ nagrodę Obywatel Świata (World Citizen Award).

Interi.pl

 
Digg this!Dodaj do del.icio.us!Stumble this!Dodaj do Techorati!Share on Facebook!Seed Newsvine!Reddit!Dodaj do Yahoo!

Komentowanie wyłączone.