Główna » A JAK CIEKAWOSTKI, WSZYSTKIE WPISY

Przerażające nagrania – gwałcili i mordowali dla zabawy-Taśmy Wehrmachtu: jak żołnierze Hitlera opowiadali o wojnie

Autor: admin dnia 19 Kwiecień 2011 Brak komentarzy

Niemieccy żołnierze stoją nad zabitymi polskimi rolnikami

- Drugiego dnia wojny w Polsce musiałem zrzucić bomby na dworzec w Poznaniu. Osiem z szesnastu bomb spadło na miasto, prosto na domy. Nie podobało mi się to. Trzeciego dnia nic mnie to nie obchodziło, a czwartego dnia sprawiło mi to przyjemność.
Tak siedzący w alianckiej niewoli żołnierz Wehrmachtu opisywał koledze swoją służbę. Niemiecki historyk Sönke Neitzel dotarł do alianckich archiwów z transkrypcjami nagrań podsłuchiwanych żołnierzy. “Raz na zawsze niszczą mit 'czystego' Wehrmachtu” – pisze o nich “Der Spiegel”.

- Lubiliśmy wyruszać przed śniadaniem, ścigać pojedynczych żołnierzy po polach ogniem z karabinów maszynowych, a potem zostawiać ich tam
z kilkoma kulami w plecach – opisuje żołnierz o nazwisku Pohl
.
Jego kolega z celi, Meyer, dopytuje: – Ale to było zawsze przeciwko żołnierzom? Pohl zaprzecza.

Tylko koni żal

- Przeciw cywilom też. Atakowaliśmy konwoje na ulicach. Leciałem
w “łańcuchu” (formacja trzech samolotów – red.). Samolot delikatnie przechylał się, a potem odbijaliśmy ostro w lewo, i waliliśmy ze wszystkich karabinów, które mieliśmy (na pokładzie – red.) (…) Czasem koło nas fruwały konie – opowiada o atakach pilot Pohl. – To okropne,
z tymi końmi, przestań! – komentuje Meyer. – Koni było mi żal. Ludzi absolutnie nie. Ale koni było mi żal aż do końca – odpowiada Pohl.

Strzelił Francuzowi w plecy. Bo chciał jego rower

Kiedy w 1995 r. w Niemczech zorganizowano wystawę poświęconą zbrodniom Wehrmachtu, wielu Niemców oburzyło się, by nie przyrównywać czynów regularnej armii walczącej na wojnie do działań SS i policji. Fakt, że żołnierze Wehrmachtu nie byli często lepsi od kolegów z SS i niemieckiej policji i splamili się potwornymi zbrodniami, nie jest jednak tajemnicą. Ale to odnalezione przez niemieckiego historyka Sönke Neitzela nagrania z podsłuchanych przez aliantów rozmów jeńców wojennych z Wehrmachtu ukazały po raz pierwszy tak dobitnie – jak pisze “Der Spiegel” — skalę czynów Wehrmachtu
i umysłowość niemieckich żołnierzy.

- Strzeliłem Francuzowi w plecy. Jechał na rowerze – mówi żołnierz Zotlöterer do żołnierza Webera. Weber: – Z bliska? – Tak. – Chciał cię pojmać? – Bzdura. Chciałem ten rower.
13 tys. podsłuchiwanych. Wspomnienia z piekła wojny

W ciągu pięciu lat wojny siły Aliantów pojmały prawie milion żołnierzy Wehrmachtu. Od 1939 roku do października 1945 r ponad 13 tys. z nich umieszczono w specjalnie przygotowanych placówkach: w dworze Trent Park na północ od Londynu, w Latimer House w Buckinghamshire i w Fort Hunt w amerykańskim stanie Wirginia. Budynki nafaszerowano podsłuchami, w celach żołnierzy ukryto mikrofony, a wśród więźniów umieszczono grupę informatorów, którzy mieli odpowiednio pokierować rozmowami. Cel był jeden – wyciągnąć od żołnierzy wojskowe sekrety. Ale przy okazji na amerykańskie i brytyjskie taśmy nagrało się coś absolutnie unikatowego – wojenne wspomnienia żołnierzy. “To sensacyjny materiał” – pisze Spiegel. Sönke Neitzel i psycholog Harald Welzer przeanalizowali 150 tys. stron odtajnionych przez Brytyjczyków stenogramów z tych nagrań. Efektem ich długich prac jest książka “Soldaten” (“Żołnierze”), która niedawno ukazała się w Niemczech nakładem wydawnictwa Fischer Verlag.

“To była świetna zabawa”

Brytyjczycy skoncentrowali się na podsłuchiwaniu wyższych rangą oficerów – elity Werhmachtu, natomiast Amerykanie sporządzili więcej zapisów rozmów zwykłych szeregowców. Wspomnienia żołnierzy zbrojnego ramienia III Rzeszy napawają przerażeniem.
W podsłuchanych przez aliantów rozmowach Niemcy opowiadają, jak postrzegają wroga, co myślą o swoich dowódcach. I wymieniają między sobą “zaskakująco dokładne wspomnienia zbrodni, których byli świadkami lub które sami popełnili” – precyzuje “Spiegel”.

Początek 1943 r. Piloci Bäumer i Greim rozmawiają o wojnie. Kilka tygodni wcześniej schwytało ich brytyjskie wojsko. Zamknięci w celi mężczyźni dzielą się wojennymi wspomnieniami.

- (Na dziobie samolotu – red.) mieliśmy zamontowany karabinek kalibru 2 cm. Zlatywaliśmy nisko nad ulice, a kiedy widzieliśmy nadjeżdżające z przeciwka samochody, włączaliśmy światła, żeby tamci myśleli, że zbliża się do nich inny samochód. Potem otwieraliśmy ogień. To było bardzo skuteczne. I fantastyczne, to była świetna zabawa – mówi żołnierz. – Atakowaliśmy tak samochody i inne (pojazdy -red) – dodaje.

Inny obraz wojny. “Wielka przygoda” i Holocaust

 “Można założyć, że większość żołnierzy nie wiedziała, że są szpiegowani, a nawet, jeśli byli, to szybko pozbywali się zahamowań w rozmowach
z kolegami” – pisze “Spiegel”, podkreślając wartość materiałów. “W ten sposób żołnierze rozmawiają, kiedy są razem i rozmawiają o swoich przeżyciach” – twierdzi niemiecki tygodnik i podkreśla, że oprócz obrazu wojny jako niekończącego się koszmaru, ze stenogramów z podsłuchów wyłania się też inny – hołubiony we wspomnieniach żołnierzy obraz “wielkiej przygody”. Milionów prostych niemieckich mężczyzn, którzy dopiero po pójściu na wojnę po raz pierwszy znaleźli się za granicą Niemiec. W okresie II wojny światowej w niemieckich formacjach zbrojnych – Wehrmachcie i Waffen-SS – służyło 18 milionów mężczyzn, czyli ponad 40 proc. męskiej populacji III Rzeszy. Jak pisze niemiecki tygodnik, “to, jak żołnierze przeżywali wojnę, jak zmieniła ich ciągła obecność śmierci i przemocy, to, co odczuwali, to, czego się bali i to, czym się cieszyli – to wszystko jest marginalizowane w relacjach historycznych”.

“Soldaten” zmienia ten stan rzeczy, pokazuje też m.in., że wielu żołnierzy Wehrmachtu dobrze wiedziało o okrucieństwach Holocaustu, choć akurat ten temat nie jest zbyt często poruszany w rozmowach między żołnierzami. Jeśli już jednak się pojawia, to ze szczegółami – masowymi mordami, zagazowywaniem i grzebaniem w masowych mogiłach. Autorzy książki piszą, potwierdzając tym samym to, co pisała “Gazeta Wyborcza”: że żołnierze w większości wiedzieli o eksterminacji Żydów i przywołują słowa oficerów wojska, którzy byli świadkami działań oddziałów SS.

Der Spiegel: “To pokazuje, co ci ludzie uznawali za normę”

“Każdy, kto przeczyta stenogramy taśm, które analizowali Neitzel i Welzer, musi stwierdzić, że nie trzeba wiele, by przekonać mężczyzn
w mundurach do zabijania ludzi” – pisze “Spiegel”. I choć niemiecki tygodnik podkreśla, że w przypadku męskich rozmów często pojawia się element samochwalstwa, a część z odrażających opisów może być ubarwiona przez przechwalających się mężczyzn, to zwraca też uwagę, że mimo wysłuchiwania opowieści o najstraszniejszych zbrodniach, w dialogach żołnierzy Wehrmachtu rzadko pojawia się element sprzeciwu, sporu czy nawet zakłopotania. “To pokazuje, co ci ludzie uznawali za normę” – komentuje “Spiegel”, dodając, że żołnierze rzadko rozmawiali o śmierci, swoich osobistych odczuciach i strachu, bo w żołnierskim światku przyznanie się do tego, że ktoś nie jest w stanie poradzić sobie
z ekstremalną sytuacją, jest uznawane za oznakę słabości.

Nie było ofiar. Były cele, do których trzeba strzelać

Dlatego w rozmowach żołnierzy ofiara jest wyłącznie celem, do którego trzeba strzelać i który trzeba zniszczyć. “Pojęcie ofiary w empatycznym sensie nie pojawia się we wspomnieniach” – piszą autorzy “Soldaten”. “Spiegel” dodaje: “Tak długo, jak żołnierz działa w ramach, które sam uznaje za konieczne, postrzega swoje działania jako uprawnione”. Egzekucje grup ludności cywilnej były uważane w Wehrmachcie za prymitywizm, ale nie były rzadkością.

- Na Kaukazie, kiedy jeden z nas zginął, żaden porucznik nie musiał nam mówić, co mamy robić. Po prostu wyciągnęliśmy pistolety i zaczęliśmy strzelać do wszystkiego w zasięgu wzroku: kobiet, dzieci, wszystkiego… – opowiada podsłuchany żołnierz. Inny z kolei opisywał, jak Wehrmacht zachowywał się w sojuszniczych Włoszech. – Kiedy tylko przybywaliśmy na nowe miejsce, (dowódca – red.) miał zwyczaj mówić: “Zabijmy na początek kilku ludzi (…), zabijmy 20 mężczyzn, żebyśmy tu mieli ciszę
i spokój. Nie chcemy, żeby jakieś pomysły urodziły się w ich głowach!”.

Wojenna seksturystyka. W Polsce i we Francji

Za to pomysły, jakie rodziły się w głowach żołnierzy Wehrmachtu, wciąż budzą przerażenie. Jak pisze “Spiegel”, niemieccy generałowie mieli ogromny problem z utrzymaniem na wodzy popędów seksualnych żołnierzy. – W Warszawie nasi żołnierze musieli czekać w kolejce na zewnątrz budynku (domu publicznego -red.). W Radomiu pierwszy pokój był pełny, a reszta stała na zewnątrz. Każda kobieta miała 14-15 mężczyzn na godzinę. Kobiety wymieniali co dwa dni – opisuje jeniec nazwiskiem Wallus. Z kolei inny więzień, nazwiskiem Niwiem, opisuje, jak we Francji widział “żołnierzy łapiących dziewczyny w barze i rzucających je na stoły” – Mężatki też – podkreśla jeniec. Czasem jednak nawet współwięźniowie oburzali się, słuchając opowieści kolegów, jak na przykład żołnierz nazwiskiem Reimbold, który usłyszał opis “zabawy” młodego porucznika i jego kamratów z jedną ze schwytanych kobiet. Żołnierze pastwili się nad dziewczyną, bili ją kijem po piersiach, bagnetem po plecach, następnie zgwałcili, postrzelili, i obrzucili granatami. – Przy moim stole śmiało się z tego ośmiu niemieckich oficerów – relacjonuje Reimbold. – Wstałem i powiedziałem: “Panowie, tego już za wiele”.

“Po przeczytaniu stenogramów o zabijaniu i umieraniu można dość do niepokojącego przekonania, że moralność, która kształtuje działania ludzi, nie jest zakorzeniona w nich samych, ale w strukturach, które ich otaczają. A jeśli się zmienią, wszystko jest możliwe, nawet absolutne zło” – napisał “Der Spiegel.

Jeszcze większym przerażeniem napawa fakt, że może być odwrotnie.

“Naukowcy i akademicy zawsze zastanawiali się nad pytaniem, jak szybko całkowicie normalni ludzie mogą przemienić się w maszyny do zabijania. Materiały odkryte w książce Neitzela i Walzera sugerują, że odpowiedź jest prosta: bardzo szybko.” – pisze “Der Spiegel”.

mig, Gazeta.pl

Digg this!Dodaj do del.icio.us!Stumble this!Dodaj do Techorati!Share on Facebook!Seed Newsvine!Reddit!Dodaj do Yahoo!

Komentowanie wyłączone.