Gary Moore nie żyje
W niedzielę (6 lutego) zmarł Gary Moore, wybitny gitarzysta bluesrockowy. Pamiętany z wielkiego przeboju “Still Got The Blues” muzyk miał 58 lat.
Gary Moore uznawany był za jednego z najwspanialszych gitarzystów w historii rocka i bluesa.
Pochodzący z irlandzkiego Belfastu wokalista i gitarzysta zmarł we śnie. Przebywał na wakacjach w hiszpańskiej miejscowości Estepona.
Adam Parsons, menedżer grupy Thin Lizzy (Moore grał w niej w 1974 roku i później w latach 1978-79), potwierdził BBC informację o śmierci muzyka.
Eric Bell, gitarzysta Thin Lizzy, którego w zespole zastąpił Moore, mówi, że jest w szoku. “Nie potrafię w to uwierzyć” – powiedział Bell BBC.
“Był krzepkim gościem, a nie ofiarą rocka, był zdrowym człowiekiem” – dodaje gitarzysta.
W wieku 16 lat Gary Moore przeniósł się z rodzinnego Belfastu do Dublina, gdzie dołączył do bluesrockowej grupy Skid Row (przez pewien czas jej wokalistą był Phil Lynott). Po wydaniu trzech płyt ze Skid Row odszedł z zespołu w grudniu 1971 roku.
Lynott ściągnął Moore’a do Thin Lizzy na przełomie 1973 i 74 r., kiedy za Bella dokończył trasę koncertową. W tym zespole ponownie pojawił się w 1978 r., a rok później ukazał się album “Black Rose: A Rock Legend”, który przyniósł przebój “Waiting For An Alibi”.
Działalność na własne konto Gary Moore zaczął już w 1973 r. płytą “Grinding Stone”. Największą popularność Irlandczykowi przyniósł album “Still Got The Blues” (1990) nagrana z udziałem m.in. George’a Harrisona z The Beatles, Alberta Kinga i Alberta Collinsa. Tytułowa ballada to do dziś najbardziej znany utwór Moore’a.
W połowie lat 70. Moore dołączył do grupy Colloseum II, utworzonej przez Jona Hisemana, perkusisty i lidera jazz-rockowego Colloseum. Z nią nagrał trzy płyty (“Strange New Flesh”, “Electric Savage”, “War Dance”). Współpracował również z m.in. Gregem Lake’em z Emerson, Lake & Palmer oraz supergrupą BBM (w skład tria wchodzili także Jack Bruce i Ginger Baker z Cream).
Dyskografię Gary’ego Moore’a zamyka płyta “Bad for You Baby” (2008).