Eksperci: uśmiech ratuje życie, złość i gniew zabiją – Czytelnikom Naszego Portalu wróżymy długie życie
PAP/EPA
30.08. Paryż (PAP) - Wybuchy złości i gniewu u osób po zawale serca częściej doprowadzają do kolejnego ataku.
Z kolei śmiech i wszelkie pozytywne emocje przedłużają życie – przekonywali specjaliści podczas kongresu Europejskiego Towarzystwa Kardiologicznego w Paryżu.
Jak powiedział dr Franco Bonaguidi z Instytutu Fizjologii Klinicznej w Pizie, przez 10 lat obserwował 228 osób po zawale serca z tzw. niestabilną chorobą wieńcową.
Sporządził ich portret psychologiczny, badał, jakie najczęściej rządziły nimi emocje, czy często wpadali w złość, mieli depresje i napady leku. Na koniec zaś sprawdził, jaki to ma wpływ na ich serce, uwzględniając wiek, płeć, ogólny stan zdrowia, a także styl życia.
„W ciągu 10 lat obserwacji u 51 badanych doszło do kolejnego zawału serca, który u 28 z nich spowodował zgon. Najczęściej zdarzał się u tych osób, które odczuwały negatywne emocje i często wybuchały gniewem” – powiedział dr Bonaguidi.
Jego zdaniem, na podstawie stanu psychicznego można prognozować, u kogo dojdzie do kolejnego zawału serca, tym razem już śmiertelnego.
Z wyliczeń, jakie przedstawił wynika, że osoby odczuwające zaburzenia lękowe są prawie dwukrotnie bardziej narażone na kolejny atak. „Wybuchy złości i gniewu prawie dwuipółkrotnie (2,3 raza) zwiększają ryzyko zawału serca” – podkreślił włoski specjalista.
Jego badania potwierdzają wcześniej publikowane doniesienia, że negatywne emocje, w tym szczególnie złość i gniew, są osobnym czynnikiem zwiększającym ryzyko zawału serca.
Powinny o tym pamiętać także te osoby, które nie miały jeszcze zawału. Podczas kongresu przypomniano bowiem metaanalizę z 2009 r. obejmującą 25 innych badań, która sugerowała, że negatywne emocje zwiększają również ryzyko pierwszego ataku serca, i to zarówno u osób z choroba wieńcową, jak i tych, które wydają się być zdrowe.
„Dobra wiadomość jest taka, że negatywne emocje można opanować, choćby z pomocą psychoterapeuty” – przekonywał dr Bonaguidi.
Z żalem mówi, że zachowanie i reakcje emocjonalne zmieniają zwykle te osoby, które już przeszły pierwszy zawał serca. „A warto pomyśleć o tym wcześniej” – dodał włoski specjalista.
Pozytywne emocje, które wyraża choćby zwykły śmiech, mogą zmniejszyć zagrożenie zawałem serca.
Wykazał to podczas kongresu dr Michael Miller z University of Maryland w Baltimore, który 20 osobom, które nie paliły papierosów, pokazywał na oddzielnych seansach dwa różnego gatunku filmy: najpierw zwariowana komedię „Sposób na blondynkę”, a potem mocno stresującego „Szeregowca Ryana”. Jednocześnie badał, jaki jest u widzów przepływ krwi w naczyniach krwionośnych pod wpływem przeżywanych emocji.
Okazało się, że gdy ochotnicy oglądali komedię, ich naczynia krwionośne były poszerzone, a przepływ krwi był o 22 proc. większy.
Podczas projekcji „Szeregowca Ryana” reakcja naczyń była odwrotna: doszło do ich zwężenia i zmniejszenia przepływu krwi o 35 proc.
„Częste uśmiechanie się w czasie oglądania komedii dało taki efekt, jaki uzyskuje się podczas ćwiczeń fizycznych albo po zażyciu statyny (leku obniżającego poziom cholesterolu we krwi i wpływającego na naczynia krwionośne – PAP)” – powiedział dr Miller.
Uczony wyjaśnił, że uśmiech, który trwa co najmniej 15 sekund, pobudza wydzielanie w mózgu endorfin. Te z kolei aktywizują receptory w śródbłonku naczyń krwionośnych, skutkiem czego jest uwolnienie większych ilości tlenku węgla. „Tlenek węgla rozszerza naczynia, zmniejsza stan zapalny, zapobiega odkładaniu się cholesterolu i powstawaniu złogów w ścianach wewnętrznych naczyń” – powiedział dr Miller w rozmowie z dziennikarzem PAP.
Specjalista zapowiedział, że chce teraz przeprowadzić badania na pacjentach po zawale serca, które mają wykazać, że pozytywne emocje zmniejszają ryzyko kolejnego ataku i mogą przedłużyć życie chorych.
Dodał, że nie czekając na ich wyniki już „przepisuje” swym pacjentom, by jak najczęściej się radowali i uśmiechali. Jego zdaniem, to znakomity lek.
Z Paryża Zbigniew Wojtasiński (PAP)
Nie od dziś wiadomo, że śmiech to zdrowie, a śmiechoterapia to
jedna z form medycyny alternatywnej – polegajaca na rozśmieszaniu pacjenta i zajmowaniu jego uwagi na tyle by zapomniał o bólu. Bardziej szczegółowo i ciekawie w poniższym
artykule:
http://www.poradnik-domowy.com.pl/artykul/165/smiechoterapia.html
Norman Cousin, człowiek ten który śmiechem wyleczył się z choroby nowotworowej, stwierdza w swojej książce – światowym bestsellerze Antomy of an Illness (Anatomia choroby): Dziesięć
minut głębokiego wstrząsającego przeponą śmiechu w dużym stopniu
znieczula ból prawie równie skutecznie co ogólnie stosowane środki przeciwbólowe. Przy regularnie powtarzanym śmiechu system
nerwowy, krwionośny i komórkowy podlegaja regeneracji.
W wielu krajach na świecie poznano, że śmiech to zdrowie.
W szpitalach dla dzieci w Anglii zatrudniani są komicy, w niektórych szpitalach w USA obowiązuje 15 minut opowiadania kawałów przez pielęgniarki i lekarzy, w Australii w domach spokojnej starości regularnie odbywają się występy klaunów.
Na razie w Polsce służba zdrowia nie bierze na serio
“śmiechoterapii”, więc jeżeli chcesz się pośmiać dla zdrowia,
jesteś zdany na własne siły!
Ewa Foley – Powiedz życiu Tak! – Poradnik dobrostanu – fragment