Główna » A JAK CIEKAWOSTKI, WSZYSTKIE WPISY

Czeski “żart”: wydawcy muszą wysyłać darmowe “świerszczyki” do parlamentu

Autor: admin dnia 25 Listopad 2011 Komentarzy: 3

fot: Ed Yourdon/CC/Flickr

Z czeskiego prawa prasowego wynika , że wydawcy pism pornograficznych w Czechach mają obowiązek co miesiąc przesyłać kilka egzemplarzy swych publikacji do parlamentu, ministerstwa kultury oraz kilku bibliotek .

Czescy przedsiębiorcy w prowadzonej co roku przez dziennikHospodarzske noviny” ankiecie uznali ten przepis za jeden z największych absurdów prawnych 2011 roku.

Prawo nakazuje wszystkim czeskim wydawcom prasy wysłanie ośmiu darmowych egzemplarzy do biblioteki Izby Poselskiej (niższej izby parlamentu Czech), ministerstwa kultury i sześciu innych bibliotek. Oprócz pism pornograficznych trafiają tam magazyny hobbystyczne czy branżowe. Czeskie media ironizują, że posłowie zyskali w ten sposób przywilej określany jako “porno za darmo”.
Niekwestionowanym liderem tegorocznego rankingu na absurd prawny
w Czechach
był jednak inny bubel - obowiązek dostarczenia sądowi przy rejestracji firmy wypisu z rejestru karnego. Wypis sąd może otrzymać niemal natychmiast w internecie, a mimo to wymaga od petenta złożenia go osobiście.

Wśród innych wymysłów prawnych w zestawieniu pojawił się wymóg stawiany zawodowym kierowcom przy stracie prawa jazdy, by wymienili na nowe dwa inne dokumenty, a także zapis, w myśl którego zakłady pogrzebowe muszą zapewnić alternatywny pojazd i dwie dodatkowe trumny.

Organizatorzy konkursu na absurd roku podkreślają, że celem ich ankiety jest zwrócenie uwagi na biurokrację, z którą na co dzień muszą zmagać się czescy przedsiębiorcy. Wspominają, że zwrócili dzięki niej uwagę na kilka kuriozalnych przepisów, które nie służyły niczemu, a jedynie utrudniały prowadzenie biznesu. W kilku przypadkach konkurs pomógł w zmianie prawa na bardziej przejrzyste i pomocne obywatelom.

Źródło : PAP

Digg this!Dodaj do del.icio.us!Stumble this!Dodaj do Techorati!Share on Facebook!Seed Newsvine!Reddit!Dodaj do Yahoo!

Odpowiedzi: 3 do wpisu “Czeski “żart”: wydawcy muszą wysyłać darmowe “świerszczyki” do parlamentu”

  1. Kajetan mówi:

    Tylko 8 egzemplarzy? Nasi posłowie chcieliby co najmniej 300. Jakoś sobie nie wyobrażam, by poseł PiS oglądał “świerszczyka” po pośle PO (lub odwrotnie). Ależ to byłaby afera! Ależ komisji śledczych by powołano by zbadać kto wyrwał kartkę lub dorysował wąsy!

  2. Tadeusz mówi:

    No proszę, proszę to “pepiki” też żyją w oparach absurdu.

  3. Teresa mówi:

    Tak jest w Czechach, a jak jest u nas?

    U nas natomiast utrudnia biznes wydawnictwom, konieczność przestrzegania przepisów prawnych polegająca na obowiązku rozsyłanie 19 egz. książek do 17 uprawnionych bibliotek narodowych.

    Wydawnictwa w Polsce (których obecnie jest około 2 tys.) są zobowiązani na mocy przepisów prawnych, do przesłania – uprawnionym bibliotekom po 1 egz. wydawanych przez siebie książek (a Bibliotece Narodowej w Warszawie i Krakowie po 2 egz.) bez ponoszenia żadnych dodatkowych kosztów.

    Jednakże, nie wszystkie firmy wydawnicze wywiązują się należycie z tego obowiązku. Niektóre wydawnictwa wysyłają tylko po 1 egz. Bibliotece w Warszawie i Krakowie zamiast po 2, inne wydawnictwa wogóle nic nie wysyłają żadnym bibliotekom. Tylko nieliczni wywiązują się z tego obowiązku.
    Traci na tym nie tylko kultura polska, ale też literatura, czytelnicy, nauka – no bo skąd ludzie wezmą materiały do różnych prac jeśli nie z bibliotek?
    Ciekawa jestem, dlaczego Biblioteka Narodowa nie egzekwuje od wydawców należnych książek? skoro nadzoruje przydzielanie im numerów ISBN przez Krajowe Biuro ISBN, oraz czy jakaś inna instytucja się też tym zajmuje.

    Jeśli ktoś jest autorem tomików poetyckich czy innych publikacji
    literackich, zawsze warto sprawdzić (chociaż po nr ISBN) czy wydawnictwo rozesłało tę pozycję do uprawnionych bibliotek -
    zawartych w poniższym linku:

    http://www.bn.org.pl/zbiory/egzemplarz-obowiazkowy/wykaz-bibliotek-uprawnionych-do-otrzymywania-bibliotecznych-egzemplarzy-obowiazkowych

    Zawsze takie rzeczy warto najpierw dobrze sprawdzić, a dopiero
    później skontaktować się w tej sprawie z danym wydawnictwe i zażądać wyjaśnień.
    W przypadkach nie respektowania przez wydawcę tego obowiązku, można sprawę nagłośnić w mediach (również na portalach, blogach)
    wieczorach autorskich, konferencjach itp.

    No cóż! Zapewne bardziej opłaca się sprzedać przez internet czy
    we własnej księgarni te 19 książek każdego autora, niż rozsyłać je do bibliotek, ale przy zakładaniu takiej firmy, wydawcy mieli
    pełną świadomość swych praw i obowiązków wynikających z Ustaw i innych przepisów prawnych.