Główna » Humoreski i opowiadania, WSZYSTKIE WPISY

ZBIGNIEW WITOSŁAWSKI “PODRÓŻ” WYRÓŻNIENIE W TURNIEJU LITERACKIM W RAMACH XXV OGÓLNOPOLSKIEGO TURNIEJU SATYRY „ O ZŁOTĄ SZPILĘ” 2022

Autor: admin dnia 9 Grudzień 2022 Brak komentarzy

XXV OGÓLNOPOLSKI TURNIEJ SATYRY „ O ZŁOTĄ SZPILĘ” 2022

TURNIEJ LITERACKI

WYRÓŻNIENIE

ZBIGNIEW WITOSŁAWSKI

PODRÓŻ

Chwilami Rudy przestawał rzęzić. Jednak zsiniała twarz nie wróżyła mu długiej przyszłości.

- To nie ma sensu – szepnął ktoś z rogu przedziału – otwórzmy okno i… no… właśnie.

- Co? Żywego człowieka z pociągu wyrzucić? – oburzył się Łysy. – Przecież to nieludzkie!

- A ta jego agonia to ludzkie? Przecież wszyscy czekamy, kiedy tylko przestanie oddychać, czekamy na tę odrobinę miejsca, którą zyskamy. Wszyscy chcemy, żeby go tu już nie było i wiemy, że wkrótce nie będzie. A dla niego co za różnica, teraz czy za chwilę?

- Ale jakże tak? Żywego?

- Jaki on tam żywy. Patrzcie, znów przestał oddychać.

- Przecież biedakowi tu za duszno. A tam za oknem tyle świeżego powietrza. Może upadnie na miękkie, może uda mu się złapać oddech? Tutaj nie ma żadnych szans, a tak może go uratujemy.

Rudy odszedł w milczeniu. Błysk przerażonych oczu w otwartym oknie i już. Nawet nie usłyszeliśmy odgłosu upadku.

- Pewnie na miękkie upadł – szepnął Otyły.

Miejsce po Rudym nie było już puste. Rozsunęliśmy się, rozprężyli, jak drobiny gazu w piłce, z której uszło nieco powietrza. Nikt jednak nie odczuł, żeby zrobiło się luźniej.

- Żeby tak jeszcze paru – pomyślał Blondyn.

- Niewątpliwie podróż ta nie jest pozbawiona pewnych niedostatków. Jednak niedostatki nie mogą przesłonić sprawy nadrzędnej. Posuwamy się, jesteśmy coraz bliżej celu. A w końcu chodzi nam przecież o osiągnięcie celu. – Otyły był wyraźnie zadowolony z tego, co powiedział. Był przekonany, że moc jego argumentów jest bezsporna, że każdy musi się jej poddać. Był więc wyraźnie rozczarowany nie widząc żadnej reakcji, żadnej zmiany w zachowaniu pozostałych podróżnych.

- Przecież posuwamy się – powtórzył. – Cel, cel coraz bliżej. Dojedziemy.

Zamilkł, przygwożdżony wzrokiem Wysokiego.

- A pana to ktoś tutaj nasłał? Propagandę robić? Tak żeś pan na miejsce siedzące zasłużył? Wysługiwaniem się zamiast uczciwej pracy?

Otyły pobladł, krople potu wystąpiły mu na czoło.

- Coś nietęgo pan wygląda – zagadnął Blondyn.

- Ależ skąd! Czuję się świetnie!

- Proszę pana, tak nie można. Przecież pan Otyły ma prawo wyglądać jak chce. Może nie jest okazem zdrowia, ale dlaczego go straszyć? – oburzył się Łysy.

- Pan też jakoś tak nieszczególnie, prawda? – Wysoki zwrócił się do pozostałych. Łysy skulił się i zamilkł.

- Niektórzy to więcej niż jedno miejsce zajmują. Ot, sprawiedliwość – mruknął Blondyn pod nosem, dostatecznie jednak głośno, aby wszyscy usłyszeli. Otyły próbował coś powiedzieć, jednak zdołał wykrztusić tylko kilka bezsensownych dźwięków. Wysoki spojrzał na Blondyna, obaj pokiwali głowami.

- Nietęgo z nim.

- Po prawdzie taki to jak nawet na twarde upadnie, to jakby inny na miękkie.

Cichy, siedzący przy oknie, nic nie mówiąc, otworzył je na całą szerokość.

Digg this!Dodaj do del.icio.us!Stumble this!Dodaj do Techorati!Share on Facebook!Seed Newsvine!Reddit!Dodaj do Yahoo!

Komentowanie wyłączone.