Główna » Humoreski i opowiadania, WSZYSTKIE WPISY, Zbigniew Kurzyński

ZBIGNIEW KURZYŃSKI “ZAGROŻENIE UPADKIEM LUB POROŻEM” I MIEJSCE ŚRODA Z HUMORESKĄ

Autor: admin dnia 8 Czerwiec 2020 Brak komentarzy

ZBIGNIEW KURZYŃSKI

ŚRODA Z  HUMORESKĄ

I MIEJSCE

ZAGROŻENIE UPADKIEM LUB POROŻEM
(humoreska)

Oglądaliśmy z żoną mecz młodzieżowych, piłkarskich, reprezentacji Polski z Eskobarem w rozgrywkach eliminacyjnych do mistrzostw świata. Ja spontanicznie reagowałem na każde kiepskie zagranie naszych zawodników, nie szczędząc dosadnych, krytycznych uwag. Oczywiście bez wulgaryzmów, bo nie mam stadionowych przyzwyczajeń. Nadto przy damie, a żonę za taką uznaję, nigdy bym się nie ośmielił. Jednak nie spodobały się jej nawet takie określenia, jak „sędzia – drukarz”, „ślepy pomocnik – podanie do napastnika wystosuje chyba na piśmie”, „ten nasz środkowy obrońca pewnie dzisiaj nie jadł śniadania, porusza się, jak ślimak” i.t.p.

Poirytowały ją ciągłe moje zrzędliwości, więc z ironią powiedziała: wybrzydzać łatwo, ciekawe czy ty lepiej byś sobie radził w grze?!…

Ja się zreflektowałem i już bez zacietrzewienia w kibicowaniu odparłem: na pewno, pod jednym wszakże warunkiem…

Pod jakim? – dociekała żona.

Odparłem autoironicznie: pod takim, że wszyscy gracze przeciwnej drużyny musieliby poruszać się o kulach, albo na szczudłach.

A no właśnie – pociągnęła temat – a wybrzydzasz, aż przykro słuchać i w tym momencie poszła do drugiego pokoju wieszać firanki. Po kilku minutach borykania się z tą pracą krzyknęła do mnie: choć mi pomóc, bo ja ledwo już stoję na drabince.

Chwileczkę – odkrzyknąłem – już mecz się kończy i zanosi sią na gola dla nas.

Chodź prędko, bo już ostatkiem sił trzymam się karnisza – zawołała żona.

Myśląc o bramkarzu przeciwnika z nadzieją, że puści gola, wrzasnąłem do niej: to się puść!
Na szczęście mecz, w którym w ostatnich sekundach nasi zdobyli gola, skończył się, a ja odprężony, poczułem satysfakcję, że te moje gorliwe, kibicowskie wrzaski, jednak przyczyniły się trochę do zwycięstwa.

A już na chłodno, po zastanowieniu się, zapytałem sam siebie: coś ty człowieku radził żonie, żeby się puściła?!…

Przecież groziłby jej upadek z narażeniem się na śmierć lub kalectwo, a w innym znaczeniu – tobie, poroże.

Digg this!Dodaj do del.icio.us!Stumble this!Dodaj do Techorati!Share on Facebook!Seed Newsvine!Reddit!Dodaj do Yahoo!

Komentowanie wyłączone.