Główna » Humoreski i opowiadania, WSZYSTKIE WPISY

“WYŻSZA SZKOŁA DEZINFORMACJI” HALINA STANKIEWICZ – WYRÓŻNIENIE W VIII OGÓLNOPOLSKIM KONKURSIE SATYRYCZNYM „O STATUETKĘ STOLEMA”

Autor: admin dnia 27 Grudzień 2012 Brak komentarzy

Portal Migielicz.pl przedstawia tekst Haliny Stankiewicz pt. “Wyższa szkoła dezinformacji” , za który otrzymała wyróżnienie w VIII Ogólnopolskim Konkursie Satyrycznym “Energia Satyry” o Statuetkę Stolema, ogłoszonym przez Wójta Gminy i Gminną Bibliotekę Publiczną w Gniewinie i rozstrzygniętym w listopadzie 2012 r.

HALINA STANKIEWICZ

WYŻSZA SZKOŁA DEZINFORMACJI

Przyszła do mnie znajoma aby zasięgnąć porady. Jej córka, szczęśliwym zbiegiem okoliczności, zdała maturę. Co dalej? Dziewczę rozłożyło rączki – nie wiedziało.

Miała na imię Alicja. Postrzępione różowe włosy, kusy podkoszulek, dżinsy elegancko odsłaniające modne majteczki. Brylanciki wmontowane w pępuszek. Na twarzy lekceważący uśmieszek, usta wypełnione gumą. Rytmicznie poruszające się szczęki.

- Nie nadaje się do niczego -  powiedziałem matce.

- Jak to?! – oburzyła się.

- Niech pani patrzy. Do biura nie wezmą, do sklepu też, sprzątać ani gotować pewno nie ma ochoty ani nie umie….

- Co pan! Ja chcę, żeby się uczyła! – wrzasnęła zaperzona rodzicielka.

- Czego? – spytałem.

- No, nie wiem…

- Może Alicja nam powie – wyraziłem nadzieję.

Niestety. Wytwór aktualnej mody odpluł gumę i wzruszył ramionami. Zamyśliłem się głęboko. Podobno pieniądze leżą na ulicy… Tylko się schylić…

- Ile może pani wydać na kształcenie córki?

- Ile tylko będzie trzeba!

- Jest taka uczelnia, ale słono kosztuje. Sama elita tam chodzi… – zarzuciłem wędkę.

- Damy radę! Niech pan mówi!

- To Wyższa Szkoła Dezinformacji. Otwierają w tym roku nowe kierunki – oryginalne! Przyszłościowe! Między innymi krytyk filmowy, stylista, komentator telewizyjny… Ale ze względu na łatwość znalezienia lukratywnej posady po studiach, najbardziej obleganym kierunkiem jest filmowiec i wszechstronny polityk o właściwych poglądach…

- W sam raz dla nas! – ucieszyły się panie – Ile to kosztuje? – spytała mama

- Pięć tysięcy za semestr – powiedziałem twardo – Plus dodatkowe koszty…

- Wytrzymam! Dla jedynego dziecka – wszystko! Składamy papiery! Gdzie to jest?!

- W naszym mieście. Chwilowo są problemy z dobrą lokalizacją… Powiadomię panią osobiście, jak będę znał konkrety… Nie wiadomo, czy uda się zebrać komplet studentów…

- Moje koleżanki też się zapiszą! – z wypiekami na twarzy zapewniła Alicja.

Zabrałem się ostro do roboty. W mieście pojawiły się plakaty, w lokalnej prasie zachęcające informacje o nowej uczelni. Wkrótce rozpoczął się nabór. W budynku po byłych koszarach otwarte zostało studio z kamerami, lustrami i przymierzalnią – kandydatki i kandydaci zdawali test z aparycji. Podekscytowane tłumy młodych ludzi czekały już od świtu, chociaż wejściówka nie była tania. Wpisowe też.

Jesienią koszary zapełniły się studentami. W każdej sali stały fotele, mikrofony, kamery i przeróżny sprzęt elektroniczny. Kluby dyskusyjne toczyły zażarte spory przy skrzynce piwa. Obowiązkowo czytano prasę brukową i kobiecą. Wieczorem – dyskoteka.

Całe miasto zazdrościło naszym studentom. Uczelnia całkowicie wykluczyła stres związany ze zdawaniem egzaminów, bo ich po prostu nie było! Zaufanie przede wszystkim! Zajęcia odbywały się w grupach, według tematów wytypowanych i realizowanych przez samą młodzież. To uczyło samodzielnego myślenia i dochodzenia do istoty sprawy. Kształtowało charaktery! Frekwencja rewelacyjna! Na zajęciach zawsze komplety! Kadra profesorska okazała się zbędna, gdyż głosiła poglądy nieco przestarzałe, co nudziło i denerwowało studentów. Dezinformacja zatrudniała więc tylko dyrektora, sprzątaczkę i kasjerkę.

Fotosy naszej utalentowanej młodzieży regularnie ukazywały się w miejscowej prasie. Zamieszczano też różne ciekawostki z życia uczelni a cały nakład, ku wielkiej radości redaktorów naczelnych, sprzedawał się na pniu!

Certyfikat z tytułem magistra dezinformacji wręczano każdemu studentowi, który wywiązał się z zobowiązań płatniczych.

Absolwenci rozchwytywani byli głównie przez partie polityczne. Rósł popyt w kołach rządowych. Telewizję mieliśmy opanowaną od dawna. Napływały wciąż nowe propozycje. Ostatnio nawet zainteresowała się nami Bruksela.

I znów przyszła do mnie znajoma – mama Alicji.

- Panie dyrektorze, Alicja ukończyła z wyróżnieniem pańskie WSD na Wydziale Plotki!

- Wiem, sam wypisywałem dyplom!

- I dostała pracę rzecznika! Niech pana Bóg błogosławi!

- Dziękuję! Błogosławi! Oj, błogosławi!

Digg this!Dodaj do del.icio.us!Stumble this!Dodaj do Techorati!Share on Facebook!Seed Newsvine!Reddit!Dodaj do Yahoo!

Komentowanie wyłączone.