“WYŻSZA SZKOŁA DEZINFORMACJI” HALINA STANKIEWICZ – WYRÓŻNIENIE W VIII OGÓLNOPOLSKIM KONKURSIE SATYRYCZNYM „O STATUETKĘ STOLEMA”
Portal Migielicz.pl przedstawia tekst Haliny Stankiewicz pt. “Wyższa szkoła dezinformacji” , za który otrzymała wyróżnienie w VIII Ogólnopolskim Konkursie Satyrycznym “Energia Satyry” o Statuetkę Stolema, ogłoszonym przez Wójta Gminy i Gminną Bibliotekę Publiczną w Gniewinie i rozstrzygniętym w listopadzie 2012 r.
HALINA STANKIEWICZ
WYŻSZA SZKOŁA DEZINFORMACJI
Przyszła do mnie znajoma aby zasięgnąć porady. Jej córka, szczęśliwym zbiegiem okoliczności, zdała maturę. Co dalej? Dziewczę rozłożyło rączki – nie wiedziało.
Miała na imię Alicja. Postrzępione różowe włosy, kusy podkoszulek, dżinsy elegancko odsłaniające modne majteczki. Brylanciki wmontowane w pępuszek. Na twarzy lekceważący uśmieszek, usta wypełnione gumą. Rytmicznie poruszające się szczęki.
- Nie nadaje się do niczego - powiedziałem matce.
- Jak to?! – oburzyła się.
- Niech pani patrzy. Do biura nie wezmą, do sklepu też, sprzątać ani gotować pewno nie ma ochoty ani nie umie….
- Co pan! Ja chcę, żeby się uczyła! – wrzasnęła zaperzona rodzicielka.
- Czego? – spytałem.
- No, nie wiem…
- Może Alicja nam powie – wyraziłem nadzieję.
Niestety. Wytwór aktualnej mody odpluł gumę i wzruszył ramionami. Zamyśliłem się głęboko. Podobno pieniądze leżą na ulicy… Tylko się schylić…
- Ile może pani wydać na kształcenie córki?
- Ile tylko będzie trzeba!
- Jest taka uczelnia, ale słono kosztuje. Sama elita tam chodzi… – zarzuciłem wędkę.
- Damy radę! Niech pan mówi!
- To Wyższa Szkoła Dezinformacji. Otwierają w tym roku nowe kierunki – oryginalne! Przyszłościowe! Między innymi krytyk filmowy, stylista, komentator telewizyjny… Ale ze względu na łatwość znalezienia lukratywnej posady po studiach, najbardziej obleganym kierunkiem jest filmowiec i wszechstronny polityk o właściwych poglądach…
- W sam raz dla nas! – ucieszyły się panie – Ile to kosztuje? – spytała mama
- Pięć tysięcy za semestr – powiedziałem twardo – Plus dodatkowe koszty…
- Wytrzymam! Dla jedynego dziecka – wszystko! Składamy papiery! Gdzie to jest?!
- W naszym mieście. Chwilowo są problemy z dobrą lokalizacją… Powiadomię panią osobiście, jak będę znał konkrety… Nie wiadomo, czy uda się zebrać komplet studentów…
- Moje koleżanki też się zapiszą! – z wypiekami na twarzy zapewniła Alicja.
Zabrałem się ostro do roboty. W mieście pojawiły się plakaty, w lokalnej prasie zachęcające informacje o nowej uczelni. Wkrótce rozpoczął się nabór. W budynku po byłych koszarach otwarte zostało studio z kamerami, lustrami i przymierzalnią – kandydatki i kandydaci zdawali test z aparycji. Podekscytowane tłumy młodych ludzi czekały już od świtu, chociaż wejściówka nie była tania. Wpisowe też.
Jesienią koszary zapełniły się studentami. W każdej sali stały fotele, mikrofony, kamery i przeróżny sprzęt elektroniczny. Kluby dyskusyjne toczyły zażarte spory przy skrzynce piwa. Obowiązkowo czytano prasę brukową i kobiecą. Wieczorem – dyskoteka.
Całe miasto zazdrościło naszym studentom. Uczelnia całkowicie wykluczyła stres związany ze zdawaniem egzaminów, bo ich po prostu nie było! Zaufanie przede wszystkim! Zajęcia odbywały się w grupach, według tematów wytypowanych i realizowanych przez samą młodzież. To uczyło samodzielnego myślenia i dochodzenia do istoty sprawy. Kształtowało charaktery! Frekwencja rewelacyjna! Na zajęciach zawsze komplety! Kadra profesorska okazała się zbędna, gdyż głosiła poglądy nieco przestarzałe, co nudziło i denerwowało studentów. Dezinformacja zatrudniała więc tylko dyrektora, sprzątaczkę i kasjerkę.
Fotosy naszej utalentowanej młodzieży regularnie ukazywały się w miejscowej prasie. Zamieszczano też różne ciekawostki z życia uczelni a cały nakład, ku wielkiej radości redaktorów naczelnych, sprzedawał się na pniu!
Certyfikat z tytułem magistra dezinformacji wręczano każdemu studentowi, który wywiązał się z zobowiązań płatniczych.
Absolwenci rozchwytywani byli głównie przez partie polityczne. Rósł popyt w kołach rządowych. Telewizję mieliśmy opanowaną od dawna. Napływały wciąż nowe propozycje. Ostatnio nawet zainteresowała się nami Bruksela.
I znów przyszła do mnie znajoma – mama Alicji.
- Panie dyrektorze, Alicja ukończyła z wyróżnieniem pańskie WSD na Wydziale Plotki!
- Wiem, sam wypisywałem dyplom!
- I dostała pracę rzecznika! Niech pana Bóg błogosławi!
- Dziękuję! Błogosławi! Oj, błogosławi!