Główna » Laureaci konkursów satyrycznych 2017, WSZYSTKIE WPISY

WYNIKI OGÓLNOPOLSKIEGO KONKURSU LITERACKIEGO “CONRADKI 2017″ MAJ

Autor: admin dnia 22 Sierpień 2017 Brak komentarzy

Podajemy wyniki majowej edycji konkursu literackiego CONRADKI 2017,

która dotyczyła “OPOWIADANIA FANTASY”.

Na konkurs nadesłano 32 utwory.

Komisja konkursowa przyznała następujące nagrody:

I miejsce – bon o wartości 150 zł do wykorzystania w Księgarni wskazanej przez organizatora oraz publikacja (styczeń 2018)

Małgorzata Markiewicz “Posępni”

II miejsce – bon o wartości 100 zł … jw.

Zdzisław Opałko “Pan Bóg i komputer”

III miejsce - bon o wartości 50 zł. … jw.

Piotr Szczyrba “Ghula”

MAŁGORZATA MARKIEWICZ

POSĘPNI

Nikt nie wiedział kim byli ani skąd przybyli.
Po prostu, pewnego dnia mieszkańcy Alkandrii obudzili się i stwierdzili, że w ich świecie pojawiły się nowe istoty. Bez pozwolenia wprowadziły się do Lasu Płaczu, co wzburzyło zamieszkałych tam czarowników, którzy nie życzyli sobie obecności intruzów. I to jeszcze TAKICH intruzów.
Praetor zaraz wysłał delegację do Lasu Płaczu, chcąc zażegnać konflikt między czarownikami a przybyszami, zanim ten wybuchnie na dobre, jednak na nic zdały się jego starania. Magowie nie zamierzali dzielić się z obcymi swoimi terenami, które wywalczyli w krwawych bitwach lata temu. Jeśli miał być szczery, wcale nie był zaskoczony ich reakcją. Nowi mieszkańcy Alkandrii nie robili dobrego wrażenia i najchętniej odesłałby ich tam, skąd przyszli. Problem polegał na tym, że oni sami tego nie wiedzieli.

Pierwsza rozmowa z przedstawicielem nowoprzybyłych istot na długo miała pozostać w pamięci Praetora. Samo wspomnienie stworzenia, które stanęło przed nim tamtego deszczowego dnia, wystarczyło, by odeszła mu ochota na wszelkie przyjemności. Do tej pory drżał na samą myśl, że w przyszłości będzie musiał spotykać się z osobnikiem TAKIEGO rodzaju.
Był to dziwny stwór. Miał postać zbliżoną do ludzkiej, ale nie można było stwierdzić, jak wygląda naprawdę, gdyż całe ciało skrywał pod szarą peleryną z głębokim kapturem. Praetor nie potrafił nawet stwierdzić, czy jego rozmówca w ogóle posiadał twarz, bo istota nie dopuściła do tego, by spod okrycia wysunął się choćby czubek nosa. Prawdziwy szok wywołał w nim jednak kolor skóry, który dostrzegł przelotnie, gdy istota chowała dłonie w połach płaszcza. Był to odcień pośredni między szarym a zielonym, zupełnie jakby stworzenie nie do końca należało do świata żywych. Odpychający wygląd nie był jednak w tym wszystkim najgorszy. Z tajemniczej postaci emanowała aura tak straszliwej rozpaczy, że Praetorowi aż zaćmiło się w oczach. Przez niemal całą rozmowę próbował powstrzymać szloch, który wzbierał w jego piersi. Stwór chyba nie zdawał sobie sprawy z tego, że tak oddziałuje na otoczenie, bo tkwił obojętnie w miejscu i słuchał jękliwej przemowy Praetora o tym, że razem ze swoim ludem powinien poszukać innego miejsca zamieszkania.
Istota miała jednak swoje zdanie na ten temat, które wypowiedziała cichym, niewyraźnym głosem, zupełnie jakby nie nawykła do komunikowania się w ten sposób. Przez cały czas, gdy stworzenie mówiło, ochota Praetora by wybuchnąć płaczem wzrastała. W końcu, nie mogąc dłużej znieść przytłaczającego smutku promieniującego z mówcy, Praetor uniósł dłoń, przerywając w ten sposób potok mrukliwych słów.
– Zgoda – wykrztusił z trudem. – Możecie się osiedlić w Lesie Płaczu.
Wolał już sto razy poddać się nieprzyjemnej rozmowie, która czekała go z Przywódcą czarowników, niż spędzić jeszcze minutę w towarzystwie tego… czegoś. Machnął ręką, nakazując istocie odejść, i odetchnął z prawdziwą ulgą, gdy zniknęła za drzwiami Sali Konferencyjnej razem z całym otaczającym ją żalem. Prawie bez tchu opadł na rzeźbione krzesło, po czym otarł drżącą dłonią pot perlący się na czole.
W takim stanie zastał go jeden z doradców, który eskortował wcześniej mroczne stworzenie. W innym wypadku Praetor poczułby się upokorzony faktem, że ktokolwiek widzi
jego słabość, jednakże teraz z ulgą powitał znajomego mężczyznę, który był żywym
dowodem na to, że nadal znajduje się w normalnym świecie, a nie gdzieś Po Drugiej Stronie.
Przywołał do siebie jasnowłosego doradcę o bystrym umyśle, chcąc poznać jego zdanie na
temat nowych mieszkańców Alkandrii.
Młody doradca nie mógł powiedzieć wszystkiego co wiedział, ale kilka
najważniejszych faktów postanowił zdradzić. Był jednym z tych nielicznych, którzy
doskonale wiedzieli, skąd w Alkandrii wzięły się te ponure istoty. Przysiągł jednak dotrzymać
tajemnicy, bo pewne sprawy nigdy nie powinny ujrzeć światła dziennego.
– Nie są groźni, ale lepiej trzymać się od nich z daleka – osądził spokojnie. –
Słyszałem, że nazywają się Posępnymi.
– Posępni… – wymamrotał Praetor. – Pasuje idealnie. Czy… – zawahał się. – Czy
wszyscy są TACY? – zapytał niespokojnie.
Doradca w milczeniu pokiwał głową, na co Praetor nieznacznie zadrżał. Nie chciał
myśleć o tym, że w najbliższym czasie jego piękny świat zamieszkają tak paskudne
stworzenia. Musiał wymyślić coś, co zneutralizuje ich negatywny wpływ.
– Albo będą siedzieli w zamknięciu, albo się ich pozbędziemy – wymruczał do
siebie, jednak doradca usłyszał jego słowa.
– W Lesie Płaczu znajdują się głębokie jaskinie i tunele prowadzące pod ziemię –
powiedział niepewnie. – Możemy skierować ich tam. Myślę, że ciemność nie będzie im
przeszkadzała. Mogliby zbudować swoje miasto i żyć bez niepokojenia nas.
Praetorowi spodobał się ten pomysł. Rozwiązywał problem z czarownikami, którzy
nie musieliby wtedy oddawać części swoich terenów, a zarazem zamykał sprawę obcowania
Posępnych z resztą mieszkańców Alkandrii. Zadowolony z siebie, wydał stosowne rozkazy,
po czym udał się na zasłużony – jego zdaniem – spoczynek. Nie dosłyszał więc cichego głosu
doradcy, który opuszczając Salę Konferencyjną, szeptał:
– Miasto czarnych wież wśród gwiazd się wyłania,
W szepcie groźnych skrzydeł noc ze złem się gmatwa,
Cieniom śni się mroczne migotanie
Strasznych Ludzi, którzy nienawidzą światła…

Digg this!Dodaj do del.icio.us!Stumble this!Dodaj do Techorati!Share on Facebook!Seed Newsvine!Reddit!Dodaj do Yahoo!

Komentowanie wyłączone.