Główna » Proza, WSZYSTKIE WPISY

WŁADYSŁAW EDELMAN “LEKCJA PRZYRODY”- II NAGRODA W TURNIEJU LITERACKIM W KATEGORII TEKSTÓW PROZATORSKICH W RAMACH XXI OGÓLNOPOLSKIEGO TURNIEJU SATYRY „ O ZŁOTĄ SZPILĘ” 2018

Autor: admin dnia 27 Grudzień 2018 Brak komentarzy

WŁADYSŁAW EDELMAN

XXI OGÓLNOPOLSKI TURNIEJ SATYRY „ O ZŁOTĄ SZPILĘ” 2018

TURNIEJ LITERACKI

TEKSTY PROZATORSKIE

II NAGRODA

LEKCJA PRZYRODY

W podstawówce robiliśmy doświadczenia z kiełkowaniem nasion grochu i fasoli. Tak jak wszyscy chłopcy z klasy, podkochiwałem się w Naszej Pani, toteż każda lekcja była okazją, aby się czymś popisać, wyróżnić, zrobić coś, co sprawi, że Pani Krysia właśnie na ciebie zwróci uwagę. Ziarna latały więc tego dnia po sali, odbijały się od okien i tablicy, wpadały na stół naszej ślicznej, długonogiej wychowawczyni. Ale ponieważ to ja miałem się z nią ożenić, musiałem zrobić coś więcej. Chwyciłem garść fasoli Jaś i wpakowałem sobie do ust, ile tylko mogłem zmieścić. Przełknąłem, popiłem wodą, po czym wcisnąłem jeszcze dwie garści grochu. Byłem z siebie ogromnie zadowolony, tym bardziej, że to Krysia osobiście zaprowadziła mnie do szkolnej toalety i czekała cierpliwie, aż zwymiotuję.

Zapomniałem o incydencie. Po dziesięciu latach, akurat, gdy zbliżały się moje osiemnaste urodziny, zaczęło się dziać coś dziwnego. Ziarna wykiełkowały. Widocznie nie wszystkie opuściły wtedy mój organizm, te, które pozostały, znalazły sobie przytulny kącik, przeczekały trochę, aż postanowiły w końcu wyjrzeć na światło dzienne, łaskocząc mnie przy tym niemiłosiernie. Czułem, jak różne części mojego ciała wypełniają się nową treścią. Korzonki przeciskały się od pasa w dół, wydostawały, którędy tylko mogły, dążąc intensywnie do uziemienia. Jak tylko stałem dłużej w jednym miejscu, wrastałem w ziemię. Kiedyś na koncercie, który odbywał się na trawiastym stadionie, już po godzinie nie mogłem się ruszyć z miejsca. Występ się skończył, a ja stałem jak głupek, aż przyszła policja i zabrała mnie siłą wraz z kawałkiem darni. Koniecznie chcieli się dowiedzieć, przeciwko czemu protestowałem, ale, że nie miałem żadnego transparentu, to mnie w końcu puścili.

Części nadziemne przebijały się przez skórę pleców i ramion, dążyły do słońca. Moje ciało pokrywało coś w rodzaju młodej, wiosennej łąki. Wszędzie miałem pędy, listki, wąsy. Kupiłem na wyprzedaży mundur wojskowy, jego zbity, twardy materiał skuteczne uniemożliwiał przedostawanie się łodyg na zewnątrz. Największy problem był jednak z głową. Kiedy kapelusze i czapki przestały wystarczać, zacząłem chodzić w kasku motocyklowym. No i nie rozstawałem się z sekatorem.

Przechodziłem niedawno obok protestujących ekologów. Porozpinali między drzewami hasła, wznosili jakieś okrzyki w obronie wiewiórek, łasic, czy czegoś tam jeszcze. Moją uwagę zwróciła dziewczyna, która nie była może najbardziej aktywna, ale ubrana była podobnie jak ja, w taki sam mundur, miała nawet taki sam kask. Podobała mi się, była trochę w typie Pani Krysi z podstawówki. Ona też mnie dostrzegła i biorąc pewnie za jednego ze swoich, podała plik ulotek i chwyciła pod rękę.

Nie wiem, czy uratowaliśmy wtedy jakieś stworzenia, ale Magda była taka sympatyczna, że po zakończonej akcji poszliśmy na kawę, a potem zaprosiła mnie do siebie. Do późna

w nocy słuchaliśmy muzyki, płyt Bjork, Sigur Rós, rozmawialiśmy o literaturze, malarstwie. Okazało się, że mamy zaskakująco zbieżny gust. To spowodowało, że otworzyłem się przed nią i opowiedziałem historię z ziarnami i o tym, co stało się później. Rozebrała mnie i pomogła pozbyć się większości wyrastających ze mnie obcych elementów.

Przyszedł czas na nią. Teraz ona opowiedziała o sobie, o tym, że w jej szkole przyrody uczył przystojny Pan Zbyszek, i że wpadła na podobny pomysł jak ja. Niestety, nie miała tyle szczęścia. To nie Zbyszek zaprowadził ją do toalety, tylko zołzowata wychowawczyni. I że w osiemnaste urodziny z nią także zaczęło się dziać coś dziwnego. W końcu i ona się rozebrała. Kiedy zobaczyła moje zaskoczenie, roześmiała się. – Nie powiedziałam ci jeszcze, że my w szkole kiełkowaliśmy rośliny egzotyczne i ja wybrałam kaktusy – powiedziała.

Zamieszkaliśmy razem. Jest dobrze, tylko przed każdym zbliżeniem fizycznym mamy dużo pracy. Oczywiście nadal chodzimy na protesty ekologów. Trzeba dbać o przyrodę, jesteśmy jej częścią, a ona jest częścią nas.

Digg this!Dodaj do del.icio.us!Stumble this!Dodaj do Techorati!Share on Facebook!Seed Newsvine!Reddit!Dodaj do Yahoo!

Komentowanie wyłączone.