WŁADYSŁAW EDELMAN– WIERSZE- II MIEJSCE W TURNIEJU LITERACKIM W KATEGORII TEKSTY POETYCKIE W RAMACH XXIV OGÓLNOPOLSKIEGO TURNIEJU SATYRY „ O ZŁOTĄ SZPILĘ” 2021
OGÓLNOPOLSKI TURNIEJ SATYRY „ O ZŁOTĄ SZPILĘ” 2021
TURNIEJ LITERACKI
TEKSTY POETYCKIE
II MIEJSCE
WŁADYSŁAW EDELMAN
*****
Małe marzenia
Chcę znaleźć choćby troszeczkę
Uczucia na życia torach,
Swą własną małą półeczkę,
Swojego adoratora.
Wciąż marzę o Wielkim Teatrze
Lub choćby jakiej La Scali,
Lecz tkwię tu ciągle i patrzę,
Czy już się na mnie poznali.
I zanim mnie wyjmą ze słoja,
Nim będę zakąską do wódki,
Chcę na okładkę Playboya,
Ja, korniszonek malutki.
Cóż, krótkie jest życie ogórka,
I kończy się w słoju lub w zupie,
Lecz kiedy ma się marzenia,
To mniej się dostaje po dupie.
Mister Piękności
Jesteśmy tu na ziemi, jak w diabelskim kole,
O nasze dusze walczą diabły i anioły,
To w lewo to znów w prawo, raz w górze raz w dole,
A człowiek jak się rodzi, tak umiera goły.
Nauka poruszania się to szkoła trudna,
Płaszczyć się czy też chodzić, niech kto mądry powie.
Zycie – nauczycielka szczególnie obłudna,
Jednemu daje order, drugiemu po głowie.
Wieczorem gdy światła zgasną,
Aktorzy grają swe role,
Lecz na widowni są pustki,
A w krzesłach lęgną się mole.
Inspicjent po każdym akcie,
Biegnie zdyszany szalenie,
Ludziom na rynku przedstawia,
To, co się dzieje na scenie.
I zanim przerwa się skończy,
Do ważnej funkcji powraca,
Tu sprawdzi, tam coś poprawi,
Bo wie, jak ważna to praca.
To jest zadanie kluczowe,
I ja profesję tę cenię,
On wszak pilnuje by strzelba,
W ostatniej strzeliła scenie.
Lecz kiedyś los figla spłatał:
Broń, która była na niby,
Strzeliła z hukiem naprawdę,
Aż z okien wypadły szyby.
Okrutnym losu zrządzeniem,
Kula kulisy przeszyła,
I rykoszetem od ściany,
W pierś inspicjenta trafiła.
Nazajutrz wieść się rozniosła,
Płakało całe miasteczko,
Fryzjer, przekupki na rynku,
I pani z pieskiem i dziecko.
Bo zrozumieli mieszkańcy,
Że teatr radość im sprawia,
Więc wypisali w marmurze:
“Inspicjent Brzeszczot przedstawia”.
Pomidory
Pytasz, czemu cię nie kocham,
Czemu nie przynoszę kwiatów,
Nie zarzucam prezentami,
I nie piszę poematów.
Jestem taki zwykły, szary,
Nie mam nawet samochodu,
Spójrz, kupiłem ci na rynku,
Pomidory do ogrodu.
Wczoraj płot ci naprawiłem,
I cieknący kran przy zlewie,
Dziś powieszę sto balonów,
W twym ogrodzie, na twym drzewie.
W każdym z nich jest sto serduszek,
Sam je wczoraj wycinałem,
I tak było mi radośnie,
Kiedy imię twe pisałem.
Te balony są czerwone,
I czerwone są w nich serca…
A wiesz, kiedy cię nie widzę,
To mnie aż z tęsknoty skręca.
Jestem taki niedzisiejszy,
Nie znam się na komputerze,
Jutro znowu tu przyjadę,
Na zielonym mym rowerze.
Będę stał u twojej furtki,
Drżał jak pies, co liże rany,
A do domu rano wrócę,
Jeszcze bardziej zakochany.
Trzustka w Ustce
Raz jednemu panu z Ustki,
Co miał organ ponad miarę,
Akordeon wpadł do trzustki,
I wytrącił zeń gitarę.
- Jak ja sobie z tym poradzę,
Zastanawiał się pan z Ustki.
- Gdzież ja mą gitarę wsadzę,
Już nie zmieści się do trzustki.
Trochę miejsca miał w żołądku,
Szybko więc porządek zrobił,
Poustawiał wszystko w rządku,
I paprotką przyozdobił.
Siedmiostrunna jest gitara,
Trąby, werble i pałeczki,
Stolik, taboretów para,
I nalewek dwie flaszeczki.
Teraz cieszy się pan z Ustki,
Bo choć w trzustce brak gitary,
To w żołądku zamiast pustki,
Ciągle grają mu fanfary.