WIERSZ “KRASNAL POLSKI” GRZEGORZA LEWKOWICZA – I Nagroda W XVI KONKURSIE LITERACKIM “O SZCZYPTĘ SOLI”
Nasz Portal Satyryczny przedstawia Państwu wiersz Grzegorza Lewkowicza pt. “Krasnal polski”, za który otrzymał on I Nagrodę w XVI Konkursie Literackim “O Szczyptę Soli” w kategorii poezja, rozstrzygniętym 22 czerwca 2012 r.
GRZEGORZ LEWKOWICZ
KRASNAL POLSKI
-wg W.Broniewskiego
Po wielu latach do Nowej Soli,
krasnal z niemieckiej wraca niewoli.
Dudnią drogi, ciągną z Chin krasnale,
lecz on na przekór im idzie dalej.
Usiadł krasnal pod brzozą u drogi
i opatruje zbolałe nogi.
Stał w ogrodzie szwabskiego bauera,
lecz do kraju powrócić chce teraz.
W jego rodzinnym mieście jest zamęt,
„nici” są z nici, upadł Dozamet…
Nową Sól bezrobocie wyniszcza,
po wspaniałych fabrykach są „zgliszcza”.
O polski przemysł rząd nie dba wcale,
więc na ratunek idą krasnale.
Hej! ty, brzozo, hej ty brzozo-płaczko,
płacz nad młodzieży polskiej tułaczką.
Radośnie witaj zaś krasnoludka,
co z niemieckiego wraca ogródka.
Siedzi krasnal ze spuszczoną głową,
zasłuchany w tę skargę brzozową.
Nieogolony, w podartej czapce,
ale szczęśliwy na ziemi – matce.
Aby Solanom nie było gorzej,
to ogrodowy krasnal pomoże.
Nowe fabryki powstaną w mieście,
do których młodzi powrócą wreszcie.
O swych wybawcach miasto pamięta,
krasnal ma szansę na prezydenta.
„Soluś” – mieszkaniec Parku Krasnala,
wyrasta władzy, więc na rywala.
Wierszem tym rozpoczynamy publikację nagrodzonych utworów w konkursach rozstrzygniętych w czerwcu bieżącego roku.
ciąg dalszy relacji z tułaczki młodzieży polskiej, z krasnalem w tle:
WANDA(L.) – (legenda)
Wanda(L.) – Polka – dziewczyna ładna, pracowita, szczera,
ruszyła do Niemiec na saksy. Trafiła niestety do skina …bauera.
Była dojarką, sprzątaczką, pokojówką i kucharką,
karmiła go mielonką tyrolską, poiła bawarką.
Nastał wrzesień, a z nim sławetny “oktober fest”,
skin pijany marzy – ta Polka to dziewczyna fest.
Gutem morgen! woła – kommen Wanda, będzie gut!
Wanda ze złością zdjęła z nogi but…
Łysol lubieżnie powtarza – guten morgen!
Wtem przez łeb oberwał przysłowiowym butem w mordę.
Kommen Wanda! – znów woła – keine grenzen!
…I za dekolt pcha jej swe obleśne palce.
Skin wrzeszczy wkurzony – kommen polnischen Schweine!
Wanda przez zęby cedzi: Was? Keine! Keine!
Aż w odezwała się w końcu jej ułańska dusza,
jak husarz pikuje z mopem …do ataku rusza…
Dosiadła go jak szkapę, aż szkop ledwo dycha,
czuje, że czeka go los mistrza Jungingena Urlicha.
…Lecz Wanda znalazła nań innego haka,
by dokonać zemsty i pokonać Krzyżaka.
Jak wandal zniszczyła mu całą chałupę…
Zostawiła zgliszcza oraz cegieł kupę.
Aż krasnal ogrodowy ze strachu zrobił Hande hoch…
Was ist das? zapytał… i dał nura w groch…
A Wanda krzyknęła: To za Juranda! Warszawę!
…Otrzepała się z pyłu… i poszła na kawę.
Tak się zakończyła ta legenda cała,
o dzielnej Wandzie L. co Niemca nie chciała.