UTWORY JULIUSZA WĄTROBY – ZWYCIĘZCY II KONKURSU SATYRYCZNEGO “O GRUDĘ BURSZTYNU”
II KONKURS SATYRYCZNY
“O GRUDĘ BURSZTYNU”
NAGRODA GÓWNA
JULIUSZ WĄTROBA
Przedstawiamy Państwu zwycięskie utwory z II Konkursu Satyrycznego
“O Grudę Bursztynu” 2004 legendarnego polskiego poety i satyryka Juliusza Wątroby, autora wierszy lirycznych i satyrycznych, fraszek i aforyzmów, tekstów pieśni i piosenek, programów kabaretowych i musicali, felietonów, laureata około stu ogólnopolskich konkursów literackich.
Nałóg
Ach – jak mnie głupio serce boli,
bo choć pobieram tlen i rentę,
to jestem – i to z własnej woli -
anonimowym …abstynentem.
Nikt nie uwierzy ile trzeba
siły duchowej oraz werwy,
by być gotowym iść do nieba
i przy tym być na umór …trzeźwym!
I z balang rankiem trzeźwo wracać
udając że ci rozum wyciekł,
i nie pić klina,
i bez kaca
przeklinać
jakie podłe życie.
A gdy mnie żona w diabły pośle
i gdy powracam do niej z kwieciem,
to drze się:
głupi stary ośle
znów jesteś trzeźwy niczym dziecię!!!
Więc – między prawdą oraz Bogiem –
wyznam,
bo trzeźwo ledwo żyję,
że chyba zerwę z mym nałogiem
i wreszcie zdrowo się upiję!
Ballada o królu królowej
i łupach z Iraku
Była sobie raz królowa,
którą król w sypialni chował,
i był król królowej pewny,
bo był czuły oraz rzewny,
chociaż gniotła go korona
tulił się do swego trona
oraz do królewny łona,
bowiem tego chciała ona.
A ćwierkały już na dachu
Wróble,
że tam hen w Iraku
czeka królów łupów tyle,
że król – chociaż był debilem –
rzucił tron z królowej ciałem
i popędził raźnie cwałem,
by się sycić krzywdą cudzą,
bo na łupy miał chęć dużą.
Zaś królowej pani chwała
bowiem łzami się zalała,
gdy ją żegnał król małżonek,
co miał chętkę na mamonę.
Aby łzy królowej pani
znikły
troszczył się dworzanin,
który tak z królową hulał,
że aż lepszy był od króla.
Więc gdy król powrócił z łupem
omal biedak nie padł trupem,
bo królowa w chwili owej
była w pozie nietypowej
z dworzaninem, który właśnie
czynił „dobrze” pani jaśnie!
Przecież po to życia chwila
aby chwilę tę umilać.
A królowa – jak kobieta –
popełniła wielki nietakt:
ścięła łebek pana króla
aż się kulał
po marmurach…
Morał wyznam po kryjomu:
nie pchaj się po cudze dobro,
jak po sławę poseł Ziobro,
lecz porządki czyń w swym domu!
Kultura polityczna
Już słów zabrakło i więdnie pióro,
bo chciało pisać jak z tą kulturą,
co polityczną
pięknie się zowie,
czyli publiczną,
bo to krwiobieg
które ma ciało
Ojczyzny drogie
karmić nadzieją, wiarą albowiem
wciąż tego czeka
zaszczuty ludek,
który ocieka
zwątpienia brudem…
Ale, niestety,
z kulturą krucho,
bo politycy równi eunuchom
i nie są w stanie, choć kruszą mury,
wykrzesać z siebie choć ciut kultury,
chociaż gram taktu, szczyptę umiaru,
gdy się dopchali do władzy garów.
I tylko mącą, i jątrzą tylko
czy z krzyżem w herbie, czy też z lilijką,
czy z cieniem sierpa, z lekkością młota
- niech w diabły idzie wredna hołota!
Tak bluzgał wczoraj mój kumpel Kazek,
co jest bez pracy oraz pod gazem,
co jest bez domu i bez perspektyw,
dlatego dziwak pełen inwektyw…
Ten ostatni wierszyk pasuje jak ulał do słów pana Miłoszewskiego
na gali Paszportów Polityki wypowiedzianych.
A te wersy zapamiętam na zawsze “Przecież po to życia chwila
aby chwilę tę umilać”.