UTWORY EWY JOWIK- WYRÓŻNIENIE W VII BIELSKIM KONKURSIE SATYRYCZNYM WRZUĆ NA LUZ W KATEGORII LITERACKIEJ 2018
WYRÓŻNIENIE
W VII BIELSKIM KONKURSIE SATYRYCZNYM
WRZUĆ NA LUZ
W KATEGORII LITERACKIEJ
EWA JOWIK
TRZY ŚPIEWNE WIERSZE
WEŹ PSA
Urodziny
Pradziad, co miał dzieci piątkę,
kończy dziś dziewięćdziesiątkę,
więc zjechała się rodzina do nestora.
Są zakąski, więc pospołu wszyscy pchają się do stołu,
bo po porcji życzeń jest na żarcie pora.
Są butelki i kieliszki, pasztet, metr kaszanej kiszki,
gąska, śląska, szynka, boczek i śledziki.
Flaki, bigos, a na słodko, sernik, piernik, keks z szarlotką,
ptysie oraz lukrowane rogaliki.
Na toasty wszyscy wstają,
często-gęsto polewają,
w dzień urodzin nikt za kołnierz nie wylewa.
Po toaście każdy siada
i znów pije do pradziada.
Wuj fałszując, po raz szósty
„Sto lat” śpiewa,
Znów butelki ktoś donosi:
- Wytrawne dla babci Zosi!
W głowach szybko zakręciło się rodzinie,
a gdy wino rozlał tato,
było wszystko na bogato:
pasztet, indyk oraz zimne nóżki w winie.
Kum w sypialni dorwał ciotkę,
chce ją uwieść „na szarlotkę”,
bowiem żonę po wódeczce boli głowa.
Stryj, co koniak pił (na serce),
zasnął z wąsem w salaterce,
gdy się zbudzi, pewnie będzie pić od nowa.
Wuj miast wódki wypił ocet,
brat cioteczny coś bełkocze,
a jubilat siedzi, nic a nic nie pęka.
Gdy chciał z tortu zdmuchnąć świeczki, nadął z całych sił policzki,
aż wypadła mu do kremu sztuczna szczęka.
Młodzi się znudzili wielce,
więc zaczęli grać w butelkę.
Już bluzeczkę zdjęła wnuczka „ululana”.
Tata wstał po krótkiej drzemce,
a że mu się trzęsą ręce,
podbił babci oko korkiem od szampana.
Pradziad jakoś przeżył wszystko.
Na stole – pobojowisko,
rozchodniaczka więc zarządził wujcio Eryk.
Nie na długo się żegnamy,
znów za tydzień się spotkamy,
bo prababci stuknie osiemdziesiąt cztery.
Przysłowie
Każdy jest kowalem własnego żywota,
więc by z kuciem swego życia się nie spóźnić
i by mi się w rękach paliła robota,
pomknęłam w młodości czym prędzej do kuźni.
Miałam w planie wielkie, wiekopomne dzieła,
bohaterskie czyny i miłość niemałą.
W marzeniach się cała niemal rozpłynęłam.
Wszystkiemu podołam, tak mi się zdawało.
Że to ciężka praca? Spoko, nie ma sprawy.
Uczyć się też przecież jeszcze jestem w stanie.
Taka młoda, zdolna, zakaszę rękawy
i wykuję wszystko to, co miałam w planie.
Jednak jest do kitu owo porzekadło:
„Każdy jest kowalem własnego żywota”,
bo w tej kuźni były miechy i kowadło,
tylko dać mi, Q…źwa, zapomnieli młota.