UTWÓR ZBIGNIEWA WITOSŁAWSKIEGO – LAUREATA III MIEJSCA W III EDYCJI OGÓLNOPOLSKIEGO TURNIEJU TWÓRCZOŚCI SATYRYCZNEJ IM. ALEKSANDRA HRABIEGO FREDRY
Portal Migielicz.pl przedstawia Państwu utwór Zbigniewa Witosławskiego pt. “Twórcze udręki” , za który otrzymał on III miejsce w III edycji Ogólnopolskiego Turnieju Twórczości Satyrycznej im. Aleksandra Fredry 2013.
ZBIGNIEW WITOSŁAWSKI
TWÓRCZE UDRĘKI
Trudno jest dziś napisać rzecz zupełnie nową.
Sądzisz żeś jest poetą albo prozaikiem,
piszesz, nie wiesz, że wcześniej pisał słowo w słowo,
ktoś inny. I tak było z moim limerykiem:
Nałogowy bibliofil mieszkający w Gdyni
kiedy kartki przewracał, palec sobie ślinił,
poza tym raczej pościł
a za dolegliwości
kiepski smak literacki swój winił.
Pomysł przyszedł mi nocą, zapisałem z rana,
w południe zaś znalazłem cytat z mistrza Jana:
Gościu, weź w ręce księgę, a poczytaj sobie
Nie dojdzie cię tu nuda, przyrzekam ja tobie
Choć i sto kart obrócisz nim słońca promienie
Rzucą na rzędy liter rozstrzelane cienie.
Jeno zawżdy pamiętaj – jest cnotą niemałą
Aby palca nie ślinić kartę przewracając
Albowiem tym ślinieniem sprawić możesz snadnie,
Że księga, jako i ty sam, na zdrowiu zapadnie.
A dnia następnego, już przy jajecznicy,
żona zamiast pocieszyć, (wiem, dobrze mi życzy)
- Czytałam coś takiego, – mówi pełna troski,
- no tej… Jasnorzewskiej czy też Pawlikowskiej?
Powiedziałam ci, kiedy książkę czytasz,
nie obśliniaj każdego narożnika,
przewróć chociaż jedną kartkę suchą ręką,
zdrowiej jest, doprawdy nic trudnego -
tak tak tak tak tak tak tak tak tak tak tak.
Wciąż to robisz. Uparcie i skrycie.
Ślinisz palec czytając o zmroku…
Przecież to skraca ci życie!
Sam mówiłeś przeszłego roku…
W panice zacząłem przeglądać tomiki,
tomy wierszy zebranych oraz antologie…
Dzień cały ryłem, tak jak ryją dziki,
każdy poeta był mi (potencjalnym) wrogiem.
W czytelnianym zaciszu, przed ciekawym wzrokiem
Zasłonięty przez pełne poezji regały
Jeden po drugim czytał tomiki, co stały
Jak maliny pod czujnym ogrodnika okiem.
I nie wiem, jak się stało, w którym okamgnieniu,
Że dotknął mokrą wargą palca, palcem czoła
Kolejną stronę książki przewrócił w skupieniu.
Regał pełen poezji trwał wciąż dookoła.
Co? maliny? więc sięgam po nalewkę z malin,
mówią, że dobrze robi również na ból głowy,
zawiera bowiem w sobie kwas askorbinowy…
Zobaczmy, co tam inni jeszcze napisali.
Nam czytać nie kazano. Wstąpiłem do działu
Poezji i spojrzałem do końca regału.
Książek różnych rozmiarów ciągną się szeregi,
A kartki mają brudne narożników brzegi.
Widziałem czytelnika; – czytał, potem śliną
Palec zwilżył i stronę jak ptak skrzydło zwinął.
Rozlewa się po skrzydle ośliniona rota
Wielką pożółkłą plamą, jako lawa błota…
On też? Może za nim również inni wieszcze?
Muszę nalewki odrobinę jeszcze…
Może by tak sprawdzić, co tam u Norwida?
No dobrze, jeszcze łyczek – na pewno się przyda.
Do kraju tego, gdzie palca nie ślinią
Czytając księgi przez uszanowanie
Stron nie uświnią…
Tęskno mi Panie…
Dość już, dosyć, nie chcę więcej
nie chcę więcej ani słowa,
choć z emocji drżą mi ręce,
spróbuję zacząć od nowa.
Pewien pan z Amandy Kolonii
raz przed panią swą duszę odsłonił.
Pani była agentką,
więc wychłódło mu prędko,
teraz biedak od pań raczej stroni.
Czy to aby twórcze, moje?
Pomyśleć nawet się boyę…
Za wykorzystanie, niekoniecznie wiernie przytoczonych, fragmentów utworów serdecznie przepraszam (w kolejności pojawiania się): Jana Kochanowskiego, Marię Pawlikowską Jasnorzewską, Bolesława Leśmiana, Adama Mickiewicza, Cypriana Kamila Norwida, Tadeusza Boya Żeleńskiego.