Główna » Skecze, WSZYSTKIE WPISY

UTWÓR PIOTRA WINCZEWSKIEGO- WYRÓŻNIENIE W XIII OGÓLNOPOLSKIM KONKURSIE SATYRYCZNYM „O STATUETKĘ STOLEMA” 2017

Autor: admin dnia 3 Grudzień 2017 Brak komentarzy

PIOTR WINCZEWSKI

XIII OGÓLNOPOLSKI KONKURS SATYRYCZNY

„O STATUETKĘ STOLEMA” 2017

WYRÓŻNIENIE

METODA NA WNUCZKA

- Babcia Leokadia?
- Halo, halo! Słabo słychać! O co chodzi?
- Czy to babcia Leokadia?
- Halo! Słabo słyszę! Kto mówi?
- Babciu! To ja!Wnuczek.
- Wnusiu! To ty? Mów głośniej! Słabo słychać!
- Tak babciu. To ja.
- Poczekaj, poczekaj! Który to z was? Nie poznaję po głosie. Brajan czy Damian?
- Damian, babciu, Damian.
- 0! Tak myślałam. Ale coś głos ci się zmienił. Chory jesteś Damianku?
- Nie, tylko przeziębiłem się trochę.
- A nie mówiłam ci, żebyś grubiej się ubierał?!
- Mówiłaś, babciu, mówiłaś, ale wiesz…
- No tak, tak. Wiem, wiem. Co tam u ciebie?
- Babciu, problem mam.
- Coś złego się stało?!
- Tylko nie mów tacie!
- Co z tobą?! Mów! Bo zawału dostanę!
- Za mną dobrze, tylko…
- Co?!
- Wypadek miałem.
- Ale zdrowy jesteś?! Coś złego ci się stało?! No mów! Damianku!
- – Ze mną wszystko w porządku, ale…

- Co?! No, mów! Mów!
- Nie. Wszystko w porządku, tylko z samochodem…
- Z jakim samochodem?! Przecież ty prawa jazdy nie masz!
- No, tak, ale chciałem przejechać się autem ojca.
- Tym nowym?!
- No!
- I co?

- Zarysowałem je trochę.
- Ojciec cię zabije!

- No!

- Bardzo je zarysowałeś?!                                                                                                                                    – Tylko trochę. Ale
problem większy jest z tym, że zawadziłem w takiego gościa, co mercem jechał.
- Czym? Mów głośniej Damianku! Słabo słychać.
- No mercedesem babciu. Mercedesem.
- Mercedesa komuś uszkodziłeś?

- Tak, babciu.
- To drogi samochód.
- No właśnie babciu. I dlatego właśnie do ciebie dzwonię. – Ale co ja mogę
zrobić?
- No, bo jak policja przyjedzie, to będę miał problem.
- Od sprawy w sądzie się nie wywiniesz Damianku!
- No właśnie, babciu. Właśnie dlatego do ciebie dzwonię. Bo wiesz, babciu…
- Co takiego mój Damianku?
- Bo facet od tego merca mówi, że da się to jakoś
załatwić.
- Ale jak, Damianku? Jak?
- On mówi, że jak mu dam kasę do ręki, to on nie będzie robił problemu.
- Dobrze ci radzi, Damianku. Posłuchaj go!
- No tak, babciu, ale…
- Nie ma żadnego „ale”. Daj mu pieniądze i będzie po sprawie.
- Ale ja właśnie prawie nic nie mam nic przy sobie.
- No to od ojca weź!
- Ale babciu! Ja przecież ojca wozem bez jego zgody jechałem!
- No tak. Racja.
- To od mamy weź!

Nie mogę, bo mu zaraz powie.
- Poczekaj, poczekaj! Ja ci mogę pożyczyć!
- Tak, babciu?! Naprawdę?
- A ile to będzie? Bo nie mam za dużo pieniędzy. Więcej niż osiem tysięcy nie uzbieram.
- Babciu! Uratowałaś mnie! On tylko siedem i pół chce!
- O! To znakomicie się złożyło. Miałeś szczęście.
- Dzięki, babciu! Za chwilę przyślę do ciebie kolegę, co mi podwiezie pieniądze od ciebie.
- A to sam nie możesz przyjechać?!
- No nie mogę, bo ten facet od mercedesa mnie nie puści.
- A tak. Racja, racja. To niech ten kolega przyjeżdża.
- To on zaraz będzie babciu.
- Ale Damianku! Zapomniałeś chyba o czymś!
- O czym babciu?
- Umówiliśmy się poprzednio, że następne pieniądze dam ci dopiero wtedy, kiedy oddasz mi poprzednią pożyczkę. Nie
pamiętasz?!
- Ach, babciu! Racja. Zapomniałem. To przez ten wypadek.
- Tak, tak. Rozumiem, Damianku, rozumiem.

- To, co zrobimy?
- Najlepiej niech ten kolega od razu przyjedzie do banku. Tego przy Warszawskiej. Jak wpłaci mi trzy tysiące na konto, to od razu dam ci to siedem i pół.
- Ale wtedy będę potrzebował dziesięć i pół.
- Jak to!
- No, bo babciu, ja od razu policzyłem, że mam te trzy przy sobie, a facet od mercedesa tak naprawdę to właśnie
dziesięć i pół chce.
- To dlaczego od razu mi tego nie powiedziałeś Damianku?!
- Nie chciałem cię martwić babciu.
- No dobrze, wnusiu, dobrze. Nie ma co zwlekać! Za dziesięć minut będę w banku.
- A jak rozpozna cię mój kolega?
- Będę w żółtym sweterku. Tym, co tak ci się podobał. Jak byłeś u mnie ósmego marca. Pamiętasz go, Damianku? – Tak,
babciu. Pamiętam. Już wysyłam kolegę. On ma zieloną koszulkę.

- Dobrze, dobrze. Jakoś się znajdziemy.

* * *

- Czy pani jest babcią Damiana?
- Tak, tak. Już bałam się, że mnie nie rozpoznasz.
- Damian powiedział mi, że będzie pani w żółtym sweterku.
- A tak, racja. Masz trzy tysiące?
- Mam, mam.
- To chodź do okienka. Od razu wpłacimy.
- Ale może lepiej będzie bez wpłacania. Pani tylko wypłaci brakujące siedem i pół. Wtedy szybciej wrócę do Damiana. Temu
facetowi od mercedesa bardzo się spieszy.
- O nie! Mam swoje zasady. Damian dobrze wie, że od nich nie odstąpię!
- Tak, tak. Mówił mi. Tak tylko spytałem, żeby przyspieszyć.
- Nie ma co się spieszyć! Wszystko po kolei!
- Oczywiście. Pani rządzi.
- O! Już nasza kolej! Daj mi te pieniądze!
- To ja sam podam.
- Coś ty! Przecież to bank. Tylko jedna osoba może stać przy okienku!
- No tak. Racja.

* * *

- Dzień dobry pani. Kolejny wnuczek chciał wpłacić mi pieniądze na konto. Dziś to będzie trzy tysiące. – Pani Leokadio! Jakich pani ma
dobrych wnuczków. To już czwarta wpłata w tym miesiącu…
- Nachwalić się ich nie mogę. Dobre dzieci.

* * *

- No dobrze. Jak już pani wpłaciła, to kiedy mi pani da to dziesięć i pół tysiąca?
- Jakie dziesięć i pół tysiąca?!
- No dla Damiana?
- Jakiego Damiana?!

- No dla pani wnuczka!
- Jakiego wnuczka, chłopcze?
- No, dla pani wnuczka!
- Ale ja nie mam żadnego wnuczka!
- Ale przecież…
- Co przecież?
- Mówiła pani…
- Spadaj gnojku! Bo policję wezwę! Wszystko na dyktafon nagrałam. Jak przyjadą, to nie wywiniecie się!

Digg this!Dodaj do del.icio.us!Stumble this!Dodaj do Techorati!Share on Facebook!Seed Newsvine!Reddit!Dodaj do Yahoo!

Komentowanie wyłączone.