Główna » Humoreski i opowiadania, WSZYSTKIE WPISY

UTWÓR MICHAŁA WICHOWSKIEGO – III NAGRODA W XIII OGÓLNOPOLSKIM KONKURSIE SATYRYCZNYM „O STATUETKĘ STOLEMA” 2017

Autor: admin dnia 26 Listopad 2017 Brak komentarzy

MICHAŁ WICHOWSKI

XIII OGÓLNOPOLSKI KONKURS SATYRYCZNY

„O STATUETKĘ STOLEMA” 2017

III NAGRODA

WIZYTA W PRZYBYTKU NIEZDROWEJ ROZKOSZY

Czasem człowiek przegrywa. Zdarza się. Jednak, co gorsza, czasem człowiek przegrywa z samym sobą. I wtedy porażka jest najbardziej bolesna. Wiem, co mówię, kiedyś wiele razy ze sobą przegrywałem. Teraz jest już o wiele lepiej. Ooo! O wiele lepiej. Jednak nadal się zdarza. No, a wtedy jest płacz i zgrzytanie zębów (moich, a to już nie wersja demo, trzeba uważać) jak ja mogłem, przecież jestem już dorosły i swoje wiem, ale nie, okazuje się, że swojego nie wiem.

Zwykle czuję, że będzie źle już z samego rana, gdy myję zęby w łazience. Ponieważ mycie zębów jest dosyć nudnym zajęciem, to moje myśli błądzą i tu, i tam, a gdy zabłądzą „tam”, to już jest za późno – mina, bum, trafiony zatopiony.

I tak było tego ranka. Przez moment, ułamek sekundy, pomyślałem o tym. Natychmiast siebie skarciłem, szybko wymazałem złe myśli, ale było już za późno. Ziarno grzechu zostało zasiane. Już zaczęło kiełkować. Nie minęło kilka godzin, a było już wielkim drzewem, co tam drzewem, było gigantycznym baobabem w mojej głowie. Jeszcze walczyłem resztkami sił, jeszcze broniłem swojego poczucia honoru i przyzwoitości, ale poległem. Późnym popołudniem byłem już po przemianie; z mądrego, przyzwoitego doktora Jekylla zostało tylko schludne ubranie szeregowego pracownika korporacji, w środku byłem już całkowicie panem Hyde, bestią bez zasad, potworem bez moralności.

Dlatego po wyjściu z pracy natychmiast się tam udałem. O, dobrze wiedziałem gdzie to jest. Gdy otwierałem drzwi tak dobrze mi znanego miejsca, to aż się cały trząsłem, dreszcze podniecenia przeszywały moje ciało. Rozejrzałem się, czy nie ma kogoś znajomego, taki odruch. Uff, nie ma. Trochę zdenerwowany podchodzę do młodej kobiety; miłej, ładnej – tu kobiety są zawsze miłe. Szybka decyzja, mało słów, krótko mówię czego oczekuję, bo wiem, co lubię. A w środku cały aż chodzę, na myśl, że za chwilę…hm. Nie czekałem długo – tu nigdy nie czeka się długo. Trzęsącymi się rękami odliczyłem banknoty – tu zawsze płaci się z góry, bo klient musi być zadowolony, jak nie będzie czekał, będzie zadowolony, jak będzie zadowolony, wróci znowu. Biznes jest biznes. I w końcu ROZKOSZ! Radość i spełnienie. Niestety wszystko trwało bardzo krótko – tu zawsze wszystko trwa krótko.

Wytarłem się serwetką. I z lekko pochyloną głową, z poczuciem palącego wstydu i porażki wyszedłem. Nie powiedziałem „do widzenia” – tu nie mówi się do widzenia. Zresztą komu? Tej dziewczynie, która dała mi odrobinę niezdrowego szczęścia? Jesteśmy sobie obcy, nic nas nie łączy.

Szedłem szybko, a w środku wszystko niemal mnie paliło, czułem się zbrukany, brudny, zły, odrażający. Znowu ze sobą przegrałeś, jesteś jednak słaby i mały, czy naprawdę nie potrafisz zapanować nad tak obrzydliwymi potrzebami? – słyszałem głos potępienia w głowie. I obiecałem sobie, że to już ostatni raz, że nigdy więcej moja noga tutaj nie postanie.

Do jasnej cholery! Wy też tak macie, gdy wychodzicie z McDonalda?

Gdy wzięliście powiększony zestaw: wrap z kurczakiem, z colą i frytkami i milk-shake, z gorącym ciasteczkiem z jabłkowym nadzieniem, a do tego jeszcze niewielką kawusią, żeby przepić to słodkie? Też macie to poczucie winy? Bo jak zawsze! Te wyrzuty sumienia mnie wykończą!

Digg this!Dodaj do del.icio.us!Stumble this!Dodaj do Techorati!Share on Facebook!Seed Newsvine!Reddit!Dodaj do Yahoo!

Komentowanie wyłączone.