UTWÓR KATARZYNY MAJGIER – LAUREATKI I MIEJSCA W III EDYCJI OGÓLNOPOLSKIEGO TURNIEJU TWÓRCZOŚCI SATYRYCZNEJ IM. ALEKSANDRA HRABIEGO FREDRY
Portal Migielicz.pl przedstawia Państwu utwór Katarzyny Majgier pt. “Fredrowanie 2013″, za który otrzymała I miejsce w III edycji Ogólnopolskiego Turnieju Twórczości Satyrycznej im. Aleksandra Fredry 2013 w kategorii FREDROZA (proza).
KATARZYNA MAJGIER
FREDROWANIE 2013
Wprost emanował przebojowością. Poruszał się dynamicznie, mówił głośno, działał szybko. Mężczyzna marzeń każdej korporacji.
- Planujemy nadać szkole imię Aleksandra Fredry i chcielibyśmy zrobić wokół niego trochę szumu, zainteresować nim młodzież – wyjaśniłam. – Polecono mi państwa agencję…
- I słusznie! – podjął z uśmiechem. – Wypromowaliśmy wiele gwiazd. Z przyjemnością zajmiemy się państwa klientem. Za kilka miesięcy wszyscy będą znać jego nazwisko, twarz, a nawet numer buta! Na początek podszkolimy go z autoprezentacji i wyślemy do któregoś z tych programów telewizyjnych dla nowych talentów…
- Nie zrozumiał pan – przerwałam. – Chodzi o Aleksandra Fredrę.
- Fredro… Fredro… – Zastanowił się. – To ten aktor?
- Nie. Pisarz, poeta…
- Pisarz? – Spojrzał na mnie ze zdumieniem. – Dziś wszyscy coś tam piszą, ale nikt tego nie czyta – uśmiechnął się z pobłażaniem. – Ale prawdziwi specjaliści, jak my, wypromują absolutnie każdego. Jak on w ogóle wygląda? – zainteresował się.
Wyciągnęłam wydruk projektu broszurki okolicznościowej.
- Taki stary? – Jęknął, patrząc z niesmakiem na rycinę. – To może być pewien problem – westchnął pocierając nos. – Ale nie ma problemów, z którymi nie nie poradzilibyśmy sobie! Przy odpowiednich środkach da się coś z tym zrobić. Chirurgia estetyczna poszła do przodu.
- Chirurgia estetyczna?! – zdziwiłam się.
Zmierzył mnie wzrokiem, sugerującym, że ja też powinnam zainteresować się tym tematem.
- To nic zdrożnego – zapewnił. – Żyjemy w dwudziestym pierwszym wieku. Sam chodzę na botoks i wcale się tego nie wstydzę. A zanim będę w jego wieku podciągnę sobie to i owo – dodał, zerkając na portret. – Te wąsy zdecydowanie muszą odejść! Korekcja nosa też by się przydała… Może jeszcze implant podbródka? To dodatkowo naciągnie skórę…
- Ma pan na myśli Aleksandra Fredrę? – spytałam ostrożnie.
Skinął głową.
- Na szczęście nie jest łysy – ciągnął. – Włosy się ufarbuje i modnie ostrzyże. Nie widać sylwetki, ale mam nadzieję, że nad nią pracuje? Inteligenci bez mięśni wyszli z mody, a w siłownię zawsze warto zainwestować. To może zaowocować kontraktem na reklamę dezodorantu albo szamponu przeciwłupieżowego… No i oczywiście zęby!
- Zęby? – powtórzyłam oszołomiona tymi wszystkimi pomysłami.
- Oczywiście! Zęby są ważne! – podkreślił. – W gazetach mają grafików, którzy mu je poprawią, wybielą i w ogóle… zrobią z niego dwudziestolatka. Jak będzie trzeba, wkleją mu nawet sześciopak na brzuchu, ale w telewizji najlepiej wypadają amerykańskie zęby, a takich zębów natura nie daje – konspiracyjnie ściszył głos, szczerząc zęby, jakich natura chyba rzeczywiście nie zdołałaby mu zapewnić.
- Tylko… – postanowiłam mu to w końcu powiedzieć. - On nie wystąpi w telewizji.
Obdarzył mnie kolejnym pobłażliwym uśmiechem.
- Jeśli ma być wypromowany, nie może grymasić! – oświadczył. – Musi pojawiać się we wszystkich modnych programach. Wepchniemy go wszędzie – obiecał. – Mamy na to sprawdzone taktyki. Zaczniemy od internetu: profil na Facebooku, zdjęcia na Instagram, no i oczywiście musi mieć bloga…
- Obawiam się, że on nie może pisać bloga…
- Ale kto mówi, że to on ma go pisać? Myśli pan, że gwiazdy same piszą swoje blogi? – Roześmiał się. – Potem pojawi się w prasie plotkarskiej – kontynuował. – Mamy paparazzi, którzy umówią się z nim na “prywatne” zdjęcia. Wie pani: w drodze na siłownię, w restauracji sushi…
- Z tym może być problem…
- Chce “chronić prywatność”? – Wycelował we mnie palec i pokręcił głową z dezaprobatą. – To nie jest dobre podejście. Dziś każdy umawia się z na takie zdjęcia. To jedyny sposób, żeby wszyscy go zobaczyli, choćby na wystawie w kiosku ruchu. Mamy sprawdzoną strategię – wyjaśnił. – Najpierw internet, potem brukowce, pokazywanie się na imprezach premierach i otwarciach sklepów… Musi być na każdym, na którym są media. Czy to pokaz nowej kolekcji ekopłaszczy z tektury falistej czy rozdanie nagród dla pieców hutniczych… – Urwał, spoglądając na mnie z niepokojem. – Co panią tak śmieszy? – spytał.
- Nie będzie mógł się tam pojawić – zaczęłam, starając się opanować.
- Dlaczego nie?! – nie rozumiał. – Dziś trzeba się pokazywać. Wtedy trafi do kolejnych gazet. Będą zwierzenia i wynurzenia w “Twoim stylu”, “Zwierciadle”, “Gali” i “Vivie”. Opowie o gotowaniu w pismach kulinarnych i swoich psach w “Moim psie”…
- Niestety…
- Nie ma psa? Nie szkodzi! – machnął ręką. – Myśli pan, że ci, co opowiadają w mediach o swoich psach naprawdę je mają? Znajdziemy mu nawet elegancką willę z ogrodem, żeby mógł pokazywać jak mieszka w pismach i programach o domach i ogrodach. I wyślemy na jakieś Bora-Bora, żeby się pojawił w “National Geographic”!
- To niestety nie będzie niemożliwe. On nie może podróżować…
- Oj tam!
- …bo nie żyje – dokończyłam.
Zamarł w pół ruchu.
Najwyraźniej ta informacja wykraczała poza to, w czym miał doświadczenie i kwalifikacje zdobyte na szkoleniach i treningach.
- Nie…? Nie co? – zmarszczył brwi, jakby usiłował zrozumieć, co to właściwie znaczy.
- Nie żyje – potwierdziłam. – Umarł.
- Umarł… – Zastanowił się. – Szkoda, ale… to nie jest problem, z którym byśmy sobie nie poradzili! – zapewnił, uśmiechając się triumfalnie. – Śmierć też jest sposobem na zaistnienie w mediach. Wie pani, jak wzrosła sprzedaż płyt Michaela Jacksona po jego śmierci? Niestety tylko na pewien czas. To samo było z Amy Winehouse. Przykro mi, ale śmierć artysty daje krótkotrwały efekt. Owszem, Cobain, a nawet Hendrix ciągle się sprzedają, ale to już nie jest to, co było – westchnął. – Znacznie więcej można wycisnąć z artysty żywego.
- Ale Fredro nie żyje! – przypomniałam mu, zapominając, że dla prawdziwych specjalistów od marketingu wizerunkowego to naprawdę nie stanowi problemu.
- A czy ludzie muszą o tym wiedzieć? – spytał. – Przecież nie musimy ich informować!
- Już wiedzą.
- Wiedzą? – oburzył się. – Skąd? Przecież nie był gwiazdą, kojarzyłbym go wcześniej…
- Nie był gwiazdą – zgodziłam się. – W każdym razie nie taką, o jakich pan mówi, ale jest w każdym szkolnym podręczniku, encyklopedii…
Machnął ręką.
- A kto zagląda do encyklopedii i podręczników? – wzruszył ramionami. – Garstka moli książkowych! Przed całą resztą spokojnie możemy ukryć ten… ten feler.
- Ukryć?!
- Spokojnie, nikt się nie zorientuje – powiedział tonem, sugerującym, że już nie raz i nie dwa przekonał się, że to działa. – Znajdziemy kogoś, kto będzie pisać jego nowe dzieła. Teraz książki piszą nawet postacie z seriali, które nie tylko nie żyją, ale w ogóle nigdy nie istniały! Zobaczy pani, ten Fredro wyda jeszcze niejeden bestseller i nikt się nie zorientuje, że umarł.