URSZULA KRAJEWSKA-SZELIGOWSKA “NIEWIERNA WENA” III MIEJSCE W VII OGÓLNOPOLSKIM KONKURSIE POETYCKIM WIERSZA O “BUŁAWĘ MARSZAŁKA”
VII OGÓLNOPOLSKI KONKURS POETYCKI
WIERSZA KLASYCZNEGO
O “BUŁAWĘ MARSZAŁKA” 2022
WIERSZ SATYRYCZNY
III MIEJSCE
URSZULA KRAJEWSKA-SZELIGOWSKA
NIEWIERNA ŻONA
Przed klawiaturą
z miną ponurą
jak ciemna chmura gradowa
poeta ślęczy,
chce stworzyć wiersz i
wciąż go zaczyna od nowa.
Nie ma natchnienia,
bo do tworzenia
ona potrzebna jest przecież!
Bez niej jest nikim!
Bez niej słowiki
milkną, i smutno poecie!
Znów go zdradziła
i zagnieździła
się u poety wolnego,
co wiersze białe
tworzy, i wcale
rymów nie znajdziesz u niego!
Kiedyś tu zawsze
była. Łaskawsze
miała dla niego oblicze.
teraz gdzieś lata
wiosny i lata,
jego zostawia z księżycem.
Księżyc czasami
go pomysłami
nowymi natchnie, niestety
chmura go skrywa,
często tak bywa,
wtedy nie wspiera poety.
Niewierna wena!
Dziś znów jej nie ma
i nic napisać nie może.
Za oknem ciemna
noc. Chyba jednak
dziś spać się wcześniej położy!
Pościelił łóżko
i śpi. Cichutko
do jego snu wena puka.
Witaj. Gdzie byłaś?
Gdzie się ukryłaś?
Tyle musiałem Cię szukać!
Trudno na jawie
spotkać cię, prawie
zawsze mi znikasz, jak płocha
sarna w zaroślach.
Powiedz, gdzie poszłaś?
Czy mnie już wcale nie kochasz?
A wena na to:
innym wariatom
wciąż muszę być na usługach.
poetom wolnym,
do tego zdolnym,
by wciąż mnie karcić i rugać,
by niszczyć słowem
i jakieś nowe
i chore wizje roztaczać,
wciąż prowokować,
wciąż czymś szokować,
klasyczny wiersz w niebyt staczać.
Od nich uciekłam
z tamtego piekła.
Ratuj mnie! Nie chcę już do nich!
Mocno mnie przytul,
chcę z tobą być tu
i już nie puszczę twej dłoni.
Poszybujemy
w dal i będziemy
poić swe dusze jak dawniej
piękna nektarem,
miłości czarę
z tobą wychylić znów pragnę!
Przed nami łąki,
kwiaty, skowronki
i bzy, i fiołki, i róże.
Mam dość szarości,
ja chcę wzniosłości,
prozy nie zniosę już dłużej!
Będziemy lecieć
po pięknym świecie
na skrzydłach wiatru przez ciszę.
Ja ci podszepnę
tematy świetne,
ty wiersz wspaniały napiszesz.
W nim zalśni słońce,
kwiaty pachnące
rozkwitną, zabrzmią melodie
niby w operze,
mówię ci szczerze
razem nam będzie cudownie!
I pofrunęli,
on obok weny,
ona mu wiersze szeptała,
on je podchwycał,
zachłannie pisał -
ale rzecz straszna się stała,
bo sen się skończył..
Zbudził się. Włączył
komputer. Wierszy tam nie ma.
Wszystko nieprawda!
Przecież od dawna
już opuściła go wena.
Nikt jej nie porwał.
Chciała być modna,
Chciała mieć sławę i poklask.
Cóż da jej klasyk?
On nie ma kasy!
Wzięła manatki poszła.
Dalej go zdradza,
tamtym doradza.
Klasyczny wiersz do lamusa
odszedł przez jedną
wenę niewierną,
i dziś musimy wciąż słuchać
wierszy bez ładu,
wierszy bez składu,
bez rytmu, rymu żadnego,
przecinków, kropek.
Dość już tych szopek!
Myśl taka przyszła do niego:
Casting ogłosi,
weny zaprosi,
niech nań zgłaszają się licznie.
Czy wśród nich taka
jest, co biedaka
natchnie, by pisał klasycznie?
Ach, jakby było
poecie miło,
gdyby tysiące wen przyszło!
On posłałby je
tam, gdzie się żyje
wierszem bez rymu i rytmu.
Przedstawiłby je
wolnym poetom,
a wtedy by się zmienili,
wiersz rymowany
znów byłby znany.
Tak chciałby dożyć tej chwili!
Tak marząc zasnął
i nocą jasną
z weną znów leciał prześliczną.
Już się nie zbudził.
Nie będzie ludzi
wzruszać poezją klasyczną!
Smutny poety
los. I niestety
taki jest wielu udziałem.
Po nich zostały
pełne szuflady
klasycznych wierszy wspaniałych.
Zdrajczyni wena
leci tam, gdzie ma
lepsze widoki na laury.
Cała klasyka
w niebyt umyka,
z nią twórcy jej – dinozaury.