TEKST ANDRZEJA KANCLERZA- WYRÓŻNIENIE W III OGÓLNOPOLSKIM KONKURSIE LITERACKIM “SATYRA UROBKOWA”
III OGÓLNOPOLSKI KONKURS LITERACKI
“SATYRA UROBKOWA”
WYRÓŻNIENIE
ANDRZEJ KANCLERZ
LUSTRACJA
Ojciec zostawił mi w spadku ogródek działkowy. Właściwie od razu chciałem go sprzedać, ale wizja imprezowania z kumplami przy grillu i gitarze sprawiła, że zarzuciłem ten pomysł. Gdy tylko w pierwszy wolny dzień wyciągnąłem z altany leżak i usadowiłem się w cieniu z ulubionym papierosem, przy furtce pojawiły się trzy osoby: dwóch mężczyzn i kobieta.
- Halo! — wykrzyknęła kobieta — proszę pana, przyszliśmy na lustrację. Trochę się zdenerwowałem, że od tej cholernej polityki nie można uciec nawet na działce, ale lustracji nie obawiałem się, ponieważ z bezpieką nie współpracowałem. Okazało się jednak, że lustracja nie dotyczy mnie, tylko mojej działki. Komisja lustracyjna »raziła swoje uwagi. Krótko mówiąc, moja działka jest zakałą wszystkich ogródków, ponieważ, wyrażając się eufemistycznie, jest w stylu angielskim, a nie obowiązującym francuskim, co oznacza, że zarośnięta jest niczym dżungla amazońska, a wszystkie inne działeczki są wypieszczone i »strzyżone niczym intymne fryzurki pań w magazynach dla panów. Co się zaś tyczy mojej altany, to dowiedziałem się, że nie przypomina romantycznego pawiloniku ogrodowego typu świątynia dumania, lecz drewniany schron spod Sommy na froncie I wojny światowej. Jeden z panów z zaskoczenia zrobił mi zdjęcie, po czym zostałem poinformowany, że moja fotografia zawiśnie na tablicy informacyjnej w celu napiętnowania leniwego działkowicza, któremu się nie chce odpoczywać po pracy aktywnie. Ostrzeżono mnie także, że jeżeli za trzy miesiące nic się nie zmieni działka zostanie mi odebrana.
Nie miałem wyjścia. Zabrałem się do karczowania i palenia, a następnie zasadziłem rośliny darzone powszechnym szacunkiem — kartofle. Pomyślałem, że będą na zimę, a z reszty upędzi się bimber. Pomiędzy parkanem a sławojką zasiałem konopie indyjskie, aby zebrać fundusze na budowę nowej altany. Pomyślałem też o kwiatach, z jednej strony posiałem słoneczniki, bo moi przyjaciele bardzo lubią sobie łuskać pestki, a z drugiej kalafiory, bo ja je lubię. Z tak przemienionym ogródkiem oczekiwałem kolejnej lustracji.
- Drogi kolego, myśmy się chyba nie zrozumieli — pieklił się lustrator — pan miał tu urządzić działkę rekreacyjną a nie PGR! A to zielsko? — wskazał na konopie — jeżeli chce pan to przerobić na karmę dla świń to najlepiej od razu — po czym złapał za kosiarkę, odpalił w mgnieniu oka i ryk silnika zagłuszył mój okrzyk — Nieeeee! W foliowym worku wylądowało tyle marihuany, że można by po jej sprzedaniu wybrukować eurokostką całą główna aleję biegnącą przez ogródki.
Nie lubię kiedy mnie wyrzucają lub coś mi zabierają, dlatego zawziąłem się i dzisiaj moja działeczka jest najpiękniejsza w całym związku. Kiedy mnie przyjmowano w Zabrzu na oddział kardiologiczny profesor powiedział: – Z takich jak pan — działkowiczów — niedługo urządzimy tu osobny oddział – Co mógł mieć na myśli?
Jako, że omal nie straciłem życia w walce o lepszą działkę wybrano mnie do Zarządu
Ogródków Działkowych „Swietłana Przyszłość”. W niedługim czasie wpłynęła skarga w sprawie »borów. Skargę wystosowało Koło Kobiet Działkowiczek. Panie domagały się zmiany regulaminu wyborów Miss Ogródków Działkowych, motywując swą skargę permanentnym i nieustającym wygrywaniem wszystkich wyborów miss (od 5 lat) przez dwudziestoczteroletnią żonę przewodniczącego komisji rewizyjnej naszych ogródków.
Zwołano nadzwyczajne zebranie Zarządu. Po burzliwych obradach zadecydowano, że w czasie najbliższych dożynek przeprowadzone zostaną »bory miss w kilku kategoriach, dobranych tak, aby usatysfakcjonować wszystkie panie. Po burzliwych obradach jury składającego się z kolegów, którzy w minionym roku uzyskali największą wydajność w przeliczeniu na kwintale z hektara uzgodniono, że: Miss Szparag została anorektyczna córka prezesa, tytuł Miss Truskawka przyznano pani Steni ze względu na jej czerwoną twarz pokrytą od 40 lat młodzieńczym trądzikiem.
Szarfę z »kaligrafowanym przez kolegę sekretarza napisem Miss Dynia otrzymała pani Karolina, którą już od podstawówki nieżyczliwi koledzy przezywali „Karolina gruba dynia!”
Wiele emocji wzbudziło przyznanie tytułu Miss Melonów (zwracam uwagę na liczbę mnogą) pani Kasi, kasjerce bankowej, za fantastycznie imponujący lub też imponująco fantastyczny biust.
Skoro się powiedziało „A” trzeba było też powiedzieć „Be”, dlatego na wniosek miłośników małego biustu, a zapewniam Państwa, że tacy zboczeńcy również chodzą po świecie, Miss Groszków ogłoszono pannę Sandrę uczennicę pobliskiego technikum rolniczego.
Kiedy do dekoracji szarfą Miss Pomidor i odebrania symbolicznej nagrody poproszono starą Nowakową, a tytuł przyznano jej ze względu na wiecznie czerwony z przepicia bulwiasty nos, ta będąc jak zwykle pod wpływem alkoholu, rozdarła japę i wrzeszczała, że to skandal, seksizm, sadyzm i masochizm w jednym, żeby tak traktować pleć piękną i tak podburzyła resztę laureatek, iż w stronę szanownego jury pofrunęły szparagi, truskawki, dynie, melony, groszek a na koniec pomidory. Jury salwowało się ucieczką do altany, ale nawet tam usłyszało tubalny głos Nowakowej: „Wy już teraz kurna się szykujcie na przyszłoroczne wybory Mistera Działek, a kategorie to będzie mieli: Mister Ogórek, Cukinia, Marchewka, Pietruszka i Fasolka!”
No i chcieliśmy dobrze, a wyszło jak zwykle.