TADEUSZ GRABOWSKI “FRASZKI” NAGRODA SPECJALNA W II OGÓLNOPOLSKIM KONKURSIE LITERACKIM IM. JANA GROSSA
II OGÓLNOPOLSKI KONKURS LITERACKI IM. JANA GROSSA
NAGRODA SPECJALNA
TADEUSZ GRABOWSKI
KOŚLINKA
ZESTAW I
Motto:
Kto by rzekł, że ten moskalik
Żadną przecież nie jest fraszką
Tego misjonarka z Mali
Potraktuje pustą flaszką…
***
Gdybym bezbożnie raz obwieścił
„Ziemia płaska być nie może”,
Wnet sam przeor mnie popieścił
Prądem z kabla przy klasztorze.
***
Gdybym rzekł kiedyś, że różniczka
Wynik to odejmowanka
Zaraz wygląd mego liczka
Zniekształciła urszulanka.
***
Gdybym powiedział, że Kopernik
Cud-kobietą nie był wcale
To spowiednik (stary piernik)
Zrugał mnie w konfesjonale.
***
Powtarzałem bez ustanku
„Astronomem był A. Wolszczan”,
Więc przy farze, na przystanku
Ucierpiałem od proboszcza.
***
Uważałem grawitację
Za podstawę praw ciążenia,
Więc mi głowy depilację
Zrobił ksiądz w fary podziemiach.
***
Gdybym bezczelnie rzekł do druha
„Gaz wszak nie ma kształtu, formy”,
Biskup strzelił mnie od ucha
Przekraczając siły normy.
***
Gdym powtarzał jak chór mnichów
„Prawo Ohma wielce słuszne”
Ksiądz nie strzymał i ze śmichu
Pękły mu powłoki brzuszne.
***
Powtarzałem jak chór mniszek:
„Słusznie prawił Galileusz”,
Więc mnie pop spod Mysikiszek
Rozprawiczył, lżąc „Ateusz!”.
Epilog:
A gdy o mnie ktoś bezczelnie
Zechce stwierdzić żem grafoman
Temu na łeb spadnie celnie
Razem z prałatem ambona
ZESTAW DRUGI
***
Kto pracuje bez ustanku,
Nie chcąc ulżyć ciału swemu,
Ten przy farze, na przystanku,
W łeb dostanie – po bożemu!
***
Kto by twierdził, że w upale
Nie trza myśleć, tudzież pisać,
Temu w nochal gruby palec
Wsadzi mniszka całkiem łysa.
***
A kto wciąż o polityce,
Miast się cieszyć pełnią lata,
Niech go cmoknie w potylicę
Organista na roratach.
***
Kto miast w lipcu się udaje
Na swój urlop w październiku
Niech się jąkać nie przestaje
Przy swym księdzu-spowiedniku.
***
Kto na urlop w listopadzie
Zamiast w sierpniu się wybiera
Będzie w piekieł strącon kadzie!
Lub mu kapłan podoskwiera…
***
Kto we wrześniu ma wakacje,
Kiedy inni dawno w pracy
Temu torsu depilację
Zrobi wiertłem św. Pankracy.
***
Smuci kto o lata końcu
Tym co przed urlopem jeszcze,
Temu przeor w pełnym słońcu
Schwyci język w tęgie kleszcze.
***
Kto jesieni nie dostrzega
Piękna, ciepła i uroku,
Będzie w Radiu „Ojcze…” klepał
Aż do następnego roku.