SENTYMENT DO LESKA
W latach 1975 -1981 pracowałem jako dziennikarz w dwutygodniku “Budowlani” w Katowicach. W czasopiśmie tym pisaliśmy o budownictwie, a także o domach wczasowych “Budowlani”.
Kiedyś pojechałem redakcyjnym samochodem terenowym do hotelu w Polańczyku / chyba nazywał się “Budowlani”/?/, aby napisać reportaż o warunkach wypoczynku w domu wczasowym.
Wracając z Polańczyka do Katowic po drodze przejeżdżałem z fotoreporterem przez Lesko. Chyba zainteresowała nas architektura drewniana.
Wtedy zapytaliśmy przechodzącego mężczyznę w wieku około 50 lat o architekturę. Zaprosił nas do swego domu na rozmowę. Nie pamiętam , jak się nazywał.
Jego dom chyba z drewnianych bali znajdował się blisko drogi, chyba po prawej stronie. Spotkanie było bardzo interesujące i sympatyczne.
W trakcie rozmowy zaskoczyło mnie i mojego kolegę fotoreportera to, że pan, z którym rozmawialiśmy, pokazał nam dubeltówkę.
To wywarło na nas duże wrażenie, bo w tamtych czasach , aby mieć dubeltówkę to było bardzo trudno!…
Piszę o tym, ponieważ zawsze kiedy wysyłam do Pana korespondencję, wraca mi to wspomnienie.
Minęło ponad 40 lat, to sporo czasu. Ten mężczyzna prawdopodobnie już nie żyje. Ale żyje we mnie to sympatyczne spotkanie z nim w jego domu w Lesku…
A może ktoś z mieszkańców Leska – mimo że upłynęło ponad czterdzieści lat – byłby w stanie skojarzyć bohatera moich wspomnień, z którym wtedy w Lesku spotkałem się, rozmawiałem i dziś spotkanie to z sentymentem wspominam?. Chętnie nawiążę korespondencję…
Serdecznie pozdrawiam
Leszek Wierzchowski
/niegdyś dziennikarz, obecnie literat etc., etc./