Główna » Humoreski i opowiadania, WSZYSTKIE WPISY

SEBASTIAN MARKIEWICZ “SEN”- I NAGRODA W XIV OGÓLNOPOLSKIM KONKURSIE SATYRYCZNYM „O STATUETKĘ STOLEMA” 2018

Autor: admin dnia 24 Listopad 2018 Brak komentarzy

SEBASTIAN MARKIEWICZ

LUBLIN

XIV OGÓLNOPOLSKI KONKURS SATYRYCZNY

„O STATUETKĘ STOLEMA” 2018

I NAGRODA

Sen

Miałem sen. Byłem potomkiem Polaków, który nigdy nie był w Polsce. Znałem trochę polski, bo dziadkowie wpajali mi go od dzieciństwa. Leciałem w tym śnie po raz pierwszy na drugą stronę oceanu, by wraz z rodakami moich przodków świętować stulecie odzyskania niepodległości. Okazało się, że wszyscy pasażerowie samolotu wiedzą, że będę w Polsce pierwszy raz i każdy z nich chce mi coś opowiedzieć. Co i rusz kolejna osoba zwracała się w moim kierunku i mówiła:

- Opowiem ci o Polsce. Kraju, w którym, w XXI wieku, konstytucyjny minister zawierza Służbę Zdrowia opiece matki boskiej. W którym żadna uroczystość państwowa nie może odbyć się bez mszy świętej i rzeszy osób duchownych. Świeckim kraju, w którym duchowni mają stopnie generalskie i odbierają stosowne do nich uposażenia i emerytury – rzekł łysy pan około sześćdziesiątki siedzący obok mnie.

- Opowiem ci o Polsce. Kraju, w którym kasjerka w markecie zarabia więcej niż nauczyciel. Choć i ona zarabia mniej, niż w sąsiednim kraju dostaje zasiłku socjalnego imigrant ekonomiczny z krajów arabskich – rzucił ze złością młody człowiek w czapce z daszkiem.

- Opowiem ci o Polsce. Kraju, w którym prezes Trybunału Konstytucyjnego, jako bezstronny i apolityczny z definicji sędzia, występuje w mediach opowiadających się zawsze po tej samej stronie sceny politycznej – powiedziała starsza pani podróżująca dwa rzędy siedzeń przede mną.

Podchwycił ten temat mężczyzna w średnim wieku i dodał:

- Opowiem ci o Polsce. Kraju, w którym tysiące ludzi wychodzą na ulice manifestować przeciwko czemuś, o czym nie mają pojęcia – przeciwko składowi Sądu Najwyższego, z którym do czynienia w ciągu całego życia będzie miała może ułamkowa część promila społeczeństwa. Ci sami ludzie nie wyszli jednak na ulice, gdy okradano ich z gromadzonych przez kilkanaście lat oszczędności w Otwartych Funduszach Emerytalnych po to, by na bieżąco załatać dziurę budżetową powstałą na skutek błędnej polityki pieniężnej państwa.

Z tyłu usłyszałem głos:

- Opowiem ci o Polsce. Kraju, w którym kwitnie kult przegranych bitew i powstań. Kraju, w którym każde dziecko zna na wyrywki daty przegranych powstań i nazwiska ich dowódców, a z okazji ich rocznic wstrzymuje się ruch na ulicach i organizuje koncerty. Jednocześnie o jedynym wygranym powstaniu w historii kraju w podręcznikach historii jest jedna linijka, a jego przebieg i nazwiska dowódców zna garstka historyków zajmujących się epoką.

- Opowiem ci o Polsce. Kraju, w którym narkoman lub alkoholik, który wpędził się w biedę z własnej woli, gdy tylko zgłosi się do odpowiedniego ośrodka zostanie przyjęty, odtruty, wyleczony (jeśli wytrwa). Jednocześnie chory na raka lub inną nieuleczalną chorobę musi czekać na miejsce w szpitalu lub operację często po wiele miesięcy – dodał mężczyzna około czterdziestki w bardzo dobrze skrojonym garniturze, który przez większość podróży w zapamiętaniu stukał w klawiaturę laptopa.   Pewna dama w średnim wieku powiedziała:

- Opowiem ci o Polsce. Kraju, w którym od przemian ustrojowych, które miały miejsce niemal trzydzieści lat temu zmieniają się nazwy partii politycznych, lecz twarze na bilbordach reklamowych i w telewizji są wciąż są te same. Kraju, w którym ten sam polityk może co kilka lat reprezentować inną partię, choćby była skrajnie odmienna w głoszonych poglądach etycznych i ekonomicznych. I co ciekawe, zawsze znajdą się tacy, którzy na niego głosują.

- Opowiem ci o Polsce. Kraju, w którym zawód dziedziczy nie tylko szewc, hydraulik czy piekarz, lecz również urzędnik, dyrektor w ministerstwie, minister, funkcjonariusz służb specjalnych czy dyplomata – rzekł mężczyzna około trzydziestki, który na dyplomatę raczej nie wyglądał, gdyż podróżował w wymemłanym t-shircie ze spłowiałym logo znanego zespołu muzycznego.

Chudy mężczyzna w okularkach – lennonkach niemal wykrzyczał oburzonym tonem:

- Opowiem ci o Polsce. Kraju, w którym senatorowie, członkowie kancelarii prezydenta i inni wysocy urzędnicy państwowi latają w ramach oficjalnych delegacji za granicę na uroczystość koronacji kopii obrazu matki boskiej częstochowskiej. Na koszt podatnika!

Mężczyzna z wąsem i w jeansowej kurtce, wyglądający na sprzedawcę wysłużonych camperów wtrącił swoje trzy grosze:

- Opowiem ci o Polsce. Kraju, którego prezydent został potraktowany per noga, gdy odwiedził innego prezydenta, gdyż tamten siedział, a naszemu kazał stać. Zostało to uwiecznione na zdjęciu, na którym „nasz” „prezydent” uśmiecha się głupkowato, a po całym incydencie i on, i cała jego świta twierdzili wspólnie, że wizyta u tego drugiego prezydenta była sukcesem.

- Opowiem ci o Polsce. Kraju, w którym przy bezrobociu, które osiągnęło najniższy poziom od transformacji ustrojowej, w urzędach pracy zatrudnionych jest 22 tysiące urzędników, choć nikt nigdy nie słyszał, by Urząd Pracy pomógł komuś znaleźć pracę. W ogóle w kraju tym jest ponad 700 tysięcy urzędników, gdy w zbiurokratyzowanym, komunistycznym społeczeństwie w 1989 roku było ich 150 tysięcy. Nie było wtedy Internetu i telefonii komórkowej, a na rozmowę międzymiastową czekało się pół dnia. A państwo działało lepiej! – syczał mi do ucha facet o fryzurze Alberta Einsteina.

Obudziłem się we własnym łóżku. Już jutro 11 listopada. Zły to był sen. Jak to dobrze, że to wszystko nieprawda!

Digg this!Dodaj do del.icio.us!Stumble this!Dodaj do Techorati!Share on Facebook!Seed Newsvine!Reddit!Dodaj do Yahoo!

Komentowanie wyłączone.