Główna » A JAK CIEKAWOSTKI, Laureaci konkursów satyrycznych 2013, Radosław Lech Wiącek, WSZYSTKIE WPISY

RELACJA Z FINAŁU JUBILEUSZOWEGO 30. TURNIEJU MAŁYCH FORM SATYRYCZNYCH BOGATYNIA 2013

Autor: admin dnia 22 Kwiecień 2013 Brak komentarzy

Książę Łgarzy Radosław Lech Wiącek (Fot. Krzysztof Kasprzyk)

Finał 30. Ogólnopolskiego Turnieju Małych Form Satyrycznych odbył się w… Bogatyni, przepięknym mieście położonym na końcu Polski. Nie jest to jednak niespodzianką, ponieważ poprzednie 29 finałów odbywało się w… Bogatyni, a jakże.

Sama formuła Turnieju polega na wieloetapowych eliminacjach, a sam udział w finale jest już wielkim zaszczytem.

Turniej ma kilka kategorii, z których najważniejsze są:

- konkurs na własną prezentację sceniczną (walka o tytuł Króla Łgarzy)

- konkurs na tekst satyryczny (walka o tytuł Księcia Łgarzy – Złotego Kosę).

Tak się składa, że piszący te słowa został Złotym Kosą 2013, był w Bogatyni i może podzielić się paroma refleksjami.

Turniej rozpoczął się z pompą, a konkretnie rozpoczęła go Orkiestra Reprezentacyjna Elektrowni Turów. Tak im się w klimatyzowanej sali Bogatyńskiego Ośrodka Kultury podobało, że nie chcieli wyjść.

Dopiero na wyraźny rozkaz dyrygenta panowie niechętnie, ale wyszli z sali i zaczął się konkurs, prowadzony przez Artura Andrusa.


Książę Łgarzy z Arturem Andrusem (Fot. Krzysztof Kasprzyk)

Jako pierwszy wystąpił Jarosław Jaros, bardziej znany może z tego, że lubi rozmawiać o kurach z Grzegorzem Halamą. Zagrał trzy piosenki (bo miał trzy gitary), przeplatane krótkimi fraszkami.

Łukasz „Szampanek” Szymanek najprawdopodobniej urwał się z jakiejś obwoźnej sprzedaży dóbr nikomu niepotrzebnych, bo próbował sprzedać publiczności ich własne cechy. Gdyby miał więcej czasu niż 5 minut to kto wie, może by mu się udało.

Olo Mim, czyli Aleksander Adamczyk wyszedł na scenę i… nic nie powiedział. Czyścił za to damski płaszcz, a co z tego wynikło – przed 23 raczej nie można opowiadać.

Potem na scenie zrobiło się trochę tłoczniej, bo wyszedł nań kabaret „Wyjście ewakuacyjne”. W dość dynamicznie rozegranym skeczu wystawiali na sprzedaż zdania własne i cudze. I to z dość dobrym skutkiem.

Następnie na scenie zapanowała ciemność i pojawił się gość z latarką. Był to (jak się potem okazało) zbiorowy Król Łgarzy, czyli kabaret „Inaczej”. Skecz „Niespodzianka”, zagrany w zupełniej ciemności zakończył się można powiedzieć bombowo. Potem była prognoza pogody, która nie różniła się od podawanych w głównych mediach.

Na zakończenie wystąpił Dariusz Cukiernik, który z miłym uchu kresowym zaciąganiem postulował zlikwidowanie satyry, bo ona tylko rozprasza. Trudno o bardziej opozycyjną tezę przynajmniej tu, w Bogatyni.

Na tym zakończyła się część konkursowa, jury udało się na naradę, a w tak zwanym międzyczasie oprócz Artura Andrusa wystąpił Zenon Laskowik i jego Kabareciarnia.

Po występie, przy którym chwile zadumy przerywane były salwami śmiechu nastąpiło ogłoszenie wyników, wręczenie nagród, pamiątkowe zdjęcia i ogólny szał na scenie, który zresztą zdarza się prawie zawsze. No i nastąpił koniec.


Zdjęcie zbiorowe uczestników Finału Turnieju
(Fot. Krzysztof Kasprzyk)

Koniec Turnieju, ale nie koniec imprezy, ponieważ wszyscy uczestnicy oraz cześć zaproszonych gości udało się do Klubu Jubilat, na uroczystą kolację. Co tam się działo, niech pozostanie tajemnicą i motywacją dla tych, którzy chcieliby się dostać do Bogatyni w przyszłym roku.

Warto pisać, warto występować, a Turniej Łgarzy jest największym, najlepszym i najbardziej prestiżowym turniejem tego typu w tej części Europy.

W tegorocznym brali udział i zawodowcy (Jaros, Adamczyk) i artyści na dorobku (Szymanek, Inaczej czy Wyjście Ewakuacyjne ) czy też zupełny debiutant – Dariusz Cukiernik. Warto więc próbować, warto też pisać teksty, bo tu może wygrać każdy (czego ja jestem najlepszym dowodem).


Książę Łgarzy z czekiem (Fot. Krzysztof Kasprzyk)

Pożegnałem Bogatynię z żalem. Żal był tym większy, że (jeżeli czegoś nie wymyślę) pewnie nigdy już mnie tu nie zaproszą. Ale ja i tak Bogatynię i Turniej Łgarzy będę kochał miłością czystą i dozgonną.

O czym zapewniał, testujący polskie autostrady i z niepokojem oczekujący na zdjęcia z fotoradarów:

Radosław Lech (Stefan) Wiącek

Złoty Kosa AD 2013

Miłościwie panujący Książę Łgarzy

Digg this!Dodaj do del.icio.us!Stumble this!Dodaj do Techorati!Share on Facebook!Seed Newsvine!Reddit!Dodaj do Yahoo!

Komentowanie wyłączone.