Główna » Radosław Lech Wiącek, Skecze, WSZYSTKIE WPISY

Radosław Lech Wiącek “Ptaki”

Autor: admin dnia 22 Lipiec 2013 Brak komentarzy

Przedstawiamy Państwu kolejny skecz pt. “Ptaki” Radosława Lecha Wiącka z Mielca vel Stefana Bolcmana – Księcia Łgarzy 2013 z Bogatyni.

RADOSŁAW LECH WIĄCEK

PTAKI

Powiadają, że startujący odrzutowiec i denerwująca się  żona generują największy hałas. Nic bardziej błędnego. Największy hałas robi głodny gołąb o 3.30 w lipcowy świt. Gołąb, który był przyzwyczajony, że na parapecie czeka na niego ryż. A ryż nie czekał, bo Chińczycy też ludzie.

Ten błąd popełniłem prawie 30 lat temu i od tej pory moje stosunki z ptakami uległy mocnemu ochłodzeniu.  Przez blisko 30 lat udawało się nam wypracować w miarę poprawny konsensus – dawałem im spokój, a one mnie też acz z jednym wyjątkiem. Wyjątek ten dotyczył dwóch miejsc na parkingu, nad którymi rosły sobie akacja i lipa. Drzewa te ptaki  ulubiły sobie za legowisko i… legowały. Miejscowi wiedzieli i nie stawiali tam samochodów, przyjezdni stawiali tylko raz. Ale ja nie o tym.

Po dość długiej zimie przyszło upragnione(?) lato. Upał, otwarte okna i… I radosny śpiew ptaków, zaczynający się na godzinę przed świtem. Wróciły wspomnienia, wrócił i problem. Radośnie świergoląca ptica nie była na moim utrzymaniu, a więc bat ekonomiczny nie miał tu zastosowania.  Coś jednak trzeba było zrobić. Ptak spać nie dawał, zamknięcie okna  (po zainwestowaniu w moskitiery) było działaniem bez sensu – sytuacja wydawała się beznadziejna.

Wywiesiłem w oknie plakat  Marilyna Mansona. Ptaszki zobaczą, przestraszą się i jak nic sobie odlecą. Niestety – ptaszki nie odleciały, a ja nie spałem całą noc. Plakat poszedł precz, a ja do psychologa. Problem z ptakami jednak pozostał.

Postanowiłem pogadać z ptasimi związkami zawodowymi. Okazało się, że ptaki są na niższym (wyższym?) stopniu rozwoju i związków nie posiadają.  Cóż było robić? Wybrałem najmądrzejszego przedstawiciela i zacząłem z nim negocjacje. Za dnia nie był rozmowny, ale nocą się ożywił. Nie doszliśmy jednak porozumienia, a ów przedstawiciel w końcu kazał mi sobie iść. Musiał być ostro wkurzony, bo całą noc wołał: „pójdź, pójdź!”… No spać się nie dało.  Ani nad ranem, a teraz i w nocy.

Różne myśli chodziły mi po głowie – może użyć wiatrówki? No ale mam tylko bluzę z kapturem, która zresztą mi jest potrzebna, bo na rowerku o piątej rano to chłodno jest. Może napuścić koty? Też głupi pomysł, bo koty drą się bardziej od ptaków. Wiem coś o tym.

Koniec końców postanowiłem zadziałać psychologicznie. Pożyczyłem sobie „Ptaki” Hitchcocka w wersji Blu-ray, oglądnąłem 5 razy i… I już śpiew ptaków mi nie przeszkadzał. Nawet go polubiłem. Grunt to odpowiednie podejście, nie? Szukam teraz odpowiedniego filmu by polubić parlament. Jakieś pomysły?

Digg this!Dodaj do del.icio.us!Stumble this!Dodaj do Techorati!Share on Facebook!Seed Newsvine!Reddit!Dodaj do Yahoo!

Komentowanie wyłączone.