Główna » Radosław Lech Wiącek, Skecze, WSZYSTKIE WPISY

RADOSŁAW LECH WIĄCEK “DZIEŃ Z ŻYCIA TRENERA” – TEKST ZAKWALIFIKOWANY DO FINAŁU TURNIEJU ŁGARZY W BOGATYNI

Autor: admin dnia 7 Maj 2012 Jeden komentarz

Pisząc teksty na Turniej Łgarzy wysyłam ich parę w różnych terminach.

Najczęściej zdarza się, że tekst wysłany w ostatniej chwili (omal w drodze na pocztę), zdobywa uznanie Jury (ku mojemu zaskoczeniu).

Tak było i tym razem (ku mojemu zaskoczeniu), aczkolwiek temat był tendencyjny i nośny.

Pozwalam więc sobie zaprezentować wyróżniony tekst i poddać go ocenie czytelników.

Radosław Wiącek

RADOSŁAW LECH WIĄCEK

DZIEŃ Z ŻYCIA TRENERA

6

Trener już nie śpi. Zastanawia się nad składem kadry.  Przeleciał dopiero połowę alfabetu, a reprezentacji jak nie ma, tak nie ma. Dość spania – trener postanawia szybko wstać i pobiegać po porannej rosie. Biega razem z owadami.

7

Dzwoniła Adamiakowa. Powiedziała, że ma zwolnienie. A może rozwolnienie? W każdym razie nie zagra w najbliższym meczu. Szkoda, ma taki potencjał i dobrze strzela karne. Kto ją zastąpi? Może Krystyna z gazowni? Nie, ona to raczej na bramkę.  Trener się martwi, no bo do meczu już niedługo, a on nie ma jeszcze kadry. By się odprężyć idzie na zakupy. Wydał tylko 50 złotych. Nie jest źle.

8

Dzwonili ci na „L”. Powiedzieli, że nie chcą ryzykować kontuzji i nie zagrają. To mało ważny mecz, może w finale. Trener się zgadza, no bo co ma zrobić? Ale musi się zabezpieczyć i poszukać jakiś lewych napastników. Tak, na wszelki wypadek.

9

Dzwonili do niego z Zanzibaru. Podobno po plaży biega dość zręczny chłopak, a co ważne, usynowił go polski misjonarz. Musi się tam udać, może uda się go powołać na środek obrony? Tu jest luka.

10

Trener udziela wywiadu. Przygotował się, dostał wcześniej pytania. Poprosił o przetłumaczenie i odpowiedział prawie na wszystkie pytania. Wywiad jednak nie ukazał się w ostatnim numerze, ponieważ gazetowy tłumacz miał urlop.

11

Trener idzie na trening. Okazuje się, że murawie nie ma prawie  nikogo. Na pytanie gdzie jest reszta dostaje odpowiedź, że są na lekcjach polskiego. Trener idzie na lekcje,  bo chce być ze swoimi piłkarzami.  Okazało się, że na lekcji ćwiczono hymn. Trener poszedł sobie, bo zna już hymn. Hm, jak to leciało? Nieważne. Zna i już.

12

Podczas obiadu dowiedział się, że jeden z jego kadrowiczów miał małego pecha  – złapali go jak pił w taksówce. Trener się zdenerwował. Przecież mu zakazał picia. Piłkarz mu wytłumaczył, że zakazał mu picia w samolocie, a nie w taksówce. Jak siostra Adamiakowej wyzdrowieje, to on zawiesi pechowego piłkarza.

13

Popołudniowy trening będzie dotyczył taktyki. Taktyki ofensywnej. Będzie grało 8 obrońców, bramkarz, 4 pomocników i 2 napastników. Coś mu tu nie pasuje. Za dużo? Zrezygnuje z napastników. Zresztą to gatunek wymarły w tym kraju.

15

Po treningu trener zdrzemnął się nieco. Śniły mu się piękne stadiony pełne piłkarzy. Rozmarzył się. Z tego rozmarzenia szybko powrócił do rzeczywistości. Nie ma stadionów, nie ma piłkarzy… Choć nie, wystarczy wymienić murawę i stadiony będą. Na następnym treningu zawodnicy zamiast kiwać, będą siać. Może to im lepiej wyjdzie.

16

Odprawa przedmeczowa. Trener wyciąga karteczkę ze swojego podręcznego sejfu. Czyta – piłka jedna, bramki dwie. OK., czuje bazę. Uspokojony idzie na salę. Mówi swoim wybranym o walce, o honorze, o polskim orle, no ale znowu nie było tłumaczy. Ani nawet tłumaczów. Trener ma jednak nadzieję, że  dadzą sobie radę, są wszak  zawodowcami. I to z licencją.

17

Trenera doszły słuchy, że zawód trenera ma być zdjęty z listy zawodów licencjonowanych. Tak chce premier. Jak to tak – dziwi się trener. Przecież premierem może zostać każdy, a trenerem tylko ktoś, kto się zna na swojej robocie.  No bo przyjdzie taki bez licencji i jeszcze uda mu się wygrać? Nie, musi wybić ten pomysł premierowi z głowy. A tak właściwie czy premier ma licencję na granie w piłkę?- zastanawia się.

19

Cóż, mecz jak mecz. Ale zawodnicy Wenty stracili dwie bramki w ostatnią minutę, a jego tylko jedną. A więc kto jest lepszy? A poza tym nie mógł poznać swoich zawodników. Gdzieś pogubili orły. Podobno odleciały, bo nie lubią lata. Trener nic nie rozumie.

20

Trener dalej nic nie rozumie, ale dzwonił do prezesa, a ten obiecał mu że na wiosnę wrócą orły. Trener jest uspokojony. Dzwonili do niego koledzy pechowego piłkarza. Prosili, by odpuścił, bo to przecież norma. Mówili, że jeden z jego piłkarzy to  nawet miał siatkę z piwem.  Albo piwo w siatce? Trener jest nieugięty, choć przyznaje, że zawodnik nie był pijany. Był nawalony.

21

Trener ogląda mecze, gdzie grają jego zawodnicy. Po kwadransie ma już wolny czas  i zaczyna rozwiązywać krzyżówkę. W międzyczasie martwi się formą zawodników, choć jest raczej pewien, że na Euro się zakwalifikuje. Idzie na spacer przed snem, bo nie ma to jak zdrowie. Widzi tam młodzieńców kopiących pod sklepem puszkę po piwie. Bacznie się im przygląda. Ten rudy to nawet by się nadał. Jutro do niego zadzwoni.

22

Ciężki dzień ma się ku końcowi. Trening, odprawa, mecz, telefony, kłopoty z orłem, nauka języka – dużo się dziś zdarzyło, a tu jeszcze ma dostać informację o jakimś Aborygenie, co nieźle zakręca rogale. Podobno zgodzi się zagrać na lewym ataku, jak dostanie obywatelstwo. To da się załatwić – trener go adoptuje. Trener się rozmarza – lewy do prawego, prawy do lewego i mistrzostwo nasze. Zasypia. Śni mu się ofensywna taktyka w wykonaniu 67-letnich  napastników. Budzi się przerażony, by po zastanowieniu odetchnąć z ulgą – on tego nie dożyje.  I to nieważne – z licencją, czy bez…

Digg this!Dodaj do del.icio.us!Stumble this!Dodaj do Techorati!Share on Facebook!Seed Newsvine!Reddit!Dodaj do Yahoo!

Jedna odpowiedź do wpisu “RADOSŁAW LECH WIĄCEK “DZIEŃ Z ŻYCIA TRENERA” – TEKST ZAKWALIFIKOWANY DO FINAŁU TURNIEJU ŁGARZY W BOGATYNI”

  1. Waldek mówi:

    Świetny! :)