Paweł Szczeciński- Limeryki i Moskaliki -Wyróżnienie w IX Ogólnopolskim Konkursie Satyrycznym “O Grudę Bursztynu”
Specjalnie dla Państwa przedstawiamy wyborne limeryki
i moskaliki Pawła Szczecińskiego , za które otrzymał on Wyróżnienie w IX Ogólnopolskim Konkursie Satyrycznym
“O Grudę Bursztynu” w Gdyni w 2011 r.
PAWEŁ SZCZECIŃSKI
LIMERYKI
O KOPANIU
Masuje zad (Czarny Ląd)
Elektryk wciśnięty w kąt
Więc już chłopie
Wiesz że kopie
Twa żona mocniej niż prąd!
O MIKROBIOLOGU
Mikrobiolog John znad Erie
Podglądał w nocy bakterie
W kupie skupione
Aż te wkurzone
Zabrały z lampy baterie!
O DZWONIENIU
Na wieży pod Płowcami
Stał pomiędzy sznurami
Dzwonnik Damazy
Dzisiaj dwa razy
W nocy dzwonił zębami
O ZOOTECHNIKU
Zootechnik z Lizbony
Przeleciał trzy bizony
I gacka
Znienacka
Bez zadyszki. Ukłony!
INDYCZY
Pewien indyk (Kleszczele)
Plany miał na niedzielę
Ale już w czwartek
W łeb dał mu Bartek
Choć mógł w dziób kurdebele!
O ZABICIU
Johny – przestępca z Miami
Przyznał przed detektywami
Że sam
Zbił kram
I zabił dziurę dechami
KOSMICZNY
Wrzask kosmitek na Neptunie:
-Ta rakieta na nas frunie!
A w rakiecie Janek
Krzyczy: -Bez ubranek
Opalają się lalunie!
O AURELII
Po śmierci na duszę Aurelii
Natychmiast się w Raju wypięli
Bronili wściekle
Się także w Piekle
Złej baby i diabli nie wzięli!
POGAŃSKI
Na czarnej mszy (las koło Koryta)
Wszyscy całują diabłu kopyta
Klimat aż strach
Żegna się Stach
-A tyś poganin? – Zośka go pyta
KŁAMLIWY
Podobno cały Fez
Zadziwia jeden giez
Owad mały
Tydzień cały
Potrafi łgać jak pies
MOSKALIKI
CZTERY PORY ROKU W MOSKALIKACH
WIOSNA
Kto się wiosną nie zachwyci
Zgrabną nóżką lub biuścikiem
Tego pop za uszy chwyci
I popieści je pilnikiem
Kto na wiosnę do panienek
Będzie zwracać się zawile
Wnet pryszczaty alumn Heniek
Każe zjeżdżać mu po pile
Komu wiosna się kojarzy
Z bzyczącymi komarami
Tego Bozia niech obdarzy
Parchem między pośladkami
LATO
Kto nie może żyć bez skwaru
I bez potu pod pachami
Temu wnet diakonów paru
Wymasuje kark dechami
Kto w upalne dni nie pije
Kilku litrów chłodnej wody
Temu pastor głowę zmyje
I wszy każe iskać z brody
Kto nie cieszy się że upał
Zelżał trochę i żyć daje
Będzie szkło pancerne chrupał
I od mnicha miał liszaje
JESIEŃ
Jeśli ktoś oznajmi z krzykiem
Że infekcję złapie łatwo
Spędzi całą noc z klerykiem
I dwa dni z wszechpolską dziatwą
Kto kląć będzie na przymrozki
W piękny dzień babiego lata
Tego szaman eskimoski
Kopnie tam gdzie jest prostata
Jeśli ktoś na grzybobranie
Nie wybierze się z ochotą
Od imama w łeb dostanie
Aż się nerwy w warkocz splotą
ZIMA
Kto klnie że chodniki śliskie
I już zbił kość ogonową
Temu biskup pod natryskiem
Chętnie szepnie czułe słowo
Komu nie przeszkadza wcale
Że pod śniegiem dach się zgina
Ten wnet stanie się “female”
Po modlitwie u rabina
Kto w mróz czapki nie założy
Twierdząc że to obciach wielki
Temu proboszcz w łożu doży
Raz a dobrze strzeli z szelki