Główna » Humoreski i opowiadania, WSZYSTKIE WPISY

“Parada bakcyli” – Iwona Szirmer

Autor: admin dnia 8 Luty 2012 Brak komentarzy

Przedstawiamy Państwu humoreskę abstrakcyjną Iwony Szirmer pt. “Parada bakcyli”, rozgrywającą się być może w świecie równoległym.
W świecie realnym mamy obecnie czas  karnawału  ale i niestety  demonstracji oraz protestów społecznych , a co tymczasem dzieje się w świecie, gdzie oko nie sięga?…

IWONA SZIRMER

PARADA BAKCYLI

Z otchłani kosmosu dobiega głos ni to trąby jerychońskiej, ni to wuwuzeli. Najpierw cichy, potem coraz donośniejszy, aż w końcu z mgły wyłoniła się dziwna kolumnada. Co to? Pochód 1-majowy? Demonstracja? Parada równości? Nie to karnawał! Tylko gdzie? W Rio, czy to nasz rodzimy misz-masz? Na przodku majaczy jakaś ciemna plama… jakby grupa górników, potrząsająca groźnie transparentem: „Związek zawodowy wąglików”, za nimi dziarsko w szeregu  maszerują mundurowi, czyli legionella. Tuż za nimi na sambodromie jadą „artyści”, rżnący góralską muzykę niczym bracia Golec i migający w oczach tandem niby Mroczków. To parada bliźniaków, czyli dwoinek. Kolejny człon, to tzw.„wykluczeni społecznie” – wymoczki. Jeden z nich o posturze prątka Kocha dzierży transparent : „Każdemu wolno kochać”, a obok kiwa się lump o inteligencji i „facjacie” pierwotniaka, ledwo trzymający pion na nibynóżkach i noszący w związku z tym  ksywę „Pełzak”. Za nimi ostatkiem sił sunie jakiś krętek blady z tablicą imitującą receptę :”Refundacja do decyzji NFZ”. Tuż za nimi ostro maszerują, tłukąc bezlitośnie  glanami o bruk  nieprzystosowani społecznie, czyli  chuliganeria-przecinkowce. Klną co chwila: „Cholera! Cholera!” I jest to jeden z subtelniejszych  przerywników. Z zaułka, okrężną drogą wyłoniła się  sławetna już  czerwona brygada z Niemiec – „Shigella”. Oczywiście w obcisłym  czerwonym dresiku, butelką „coli” w jednej ręce, a drugą żonglując pałeczką, groźnie wykrzykuje: „Wszyscy macie nas w d…, ale my wam jeszcze pokażemy!”. Grupę obcokrajowców kończy barwny korowód z Meksyku w indiańskich pióropuszach, tomahawkami i niestety parchami na ryjach. Ponoć to mutacja szczepu świńskiej grypy i pryszczycy… Powoli parada zbliża się do punktu kulminacyjnego, gdzie stacjonuje kolonia paciorkowców, pobrzękująca groźnie „łańcuszkami” gotowymi w każdej chwili do ataku. Gęstnieje morowe powietrze… Oj będzie się działo…! Nagle cóż to? Syrena alarmowa ostrzegająca przed zagrożeniem biologicznym? Nie to budzik… Skacowany student, z biegunką myśli klnie zdenerwowany: „O cholera! Za chwilę mam egzamin z mikrobiologii!”

Digg this!Dodaj do del.icio.us!Stumble this!Dodaj do Techorati!Share on Facebook!Seed Newsvine!Reddit!Dodaj do Yahoo!

Komentowanie wyłączone.