NAGRODZONY TEKST MIROSŁAWA FYDRYCHA- WYRÓŻNIENIE W 40. OGÓLNOPOLSKIM TURNIEJU MAŁYCH FORM SATYRYCZNYCH NA TEKST SATYRYCZNY BOGATYNIA 2023
40. OGÓLNOPOLSKI TURNIEJ MAŁYCH FORM SATYRYCZNYCH
TEKST SATYRYCZNY BOGATYNIA 2023
WYRÓŻNIENIE
MIROSŁAW FYDRYCH
POKÓJ NIEOMYLNEGO
Kacper z duszą na ramieniu zmierzał w kierunku króla Leonidasa. Sytuacja była co najmniej niezręczna. Lądem i morzem w kierunku Sparty nadciągała ogromna armia Kserksesa, żeby nieść pokój. On zaś, jako emisariusz miał zaproponować dobrowolne poddanie się temu pokojowi.
- Dzień dobry – wydukał Kacper.
- Dzień dobry – odparł Leonidas.
- W imieniu boga bogów, króla królów Kserksesa i jego armii tysiąca narodów zwracam się z uprzejmą prośbą o symboliczny dowód poddania w postaci “ziemi i wody”.
- W odpowiedzi na uprzejmą prośbę spieszymy z równie uprzejmą odpowiedzią…
- Oj tam zaraz spieszymy… – rozpaczliwie próbował uspokoić sytuację Kacper, wiedząc jaką opinię mają Spartanie. – Zastanowić się lepiej na spokojnie, co wam tam trochę ziemi i wody, a spokój będzie.
- A jakiejż to ziemi król twój się domaga, chodzi o powierzchnię czy takiej do roślinek? – zadrwił Leonidas.
- Tego już Kserkses nie sprecyzował, dopytam – odparł spanikowany Kacper. Blefował, bo wiedział, że jakby wrócił z takim pytaniem, to odpowiedzi wysłuchiwałby już jego następca.
- A jak myślisz?
- Co jak tam będę myślał, w naszym ustroju to po to mamy otwory uszne, żeby słowa Kserksesa nam głowy wypełniały.
- I wody też się domaga, z tym żywiołem podobno mu nie po drodze.
- Ależ skąd! Owszem, był taki mały konflikt z morzem, ale już zażegnany. Otóż w celu pokonania cieśniny Hellespont, Kserkses nakazał budowę mostu pontonowego.
- Sprytne! – szczerze przyznał król.
- To samo krzyknęli budowniczowie, a ten wtedy walnął, żeby mu go zbudować z lnu i papirusu.
Prestiż Kserksesa gwałtownie zmalał.
- Brawurowy pomysł, nikt nie protestował? – zdziwił się Leonidas.
- Kserkses jest nieomylny. Niby budowniczowie coś tam zaczęli nieśmiało dukać, że oczywiście świetny pomysł, ale przecież drewna jest sporo, więc może by wykorzystać… Ale Kserkses im na to, że nie ma czasu na prowizorki, i że od razu mają budować jak nakazał.
- I zbudowali?
- Zbudowali. Tyle, że wiatr dmuchnął, morzem zakołysało i po moście. To się Kserkses wściekł i kazał ukarać budowniczych za to, że robotę spartaczyli…
- Hola hola!!! – nagle przerwał król.
- Spartaczyli to od “partactwa”, nie od “Sparty” przecież… – Kacper mało wylewu nie dostał.
- Chyba, że tak – odrzekł zadowolony ze swojego żartu Leonidas.
- Wszystkich ścięto – kontynuował Kacper. – Wtedy Kserkses pomyślał, że właściwie to morze jest jakiś złośliwe.
- Czyli jednak jest omylny? – dedukował król.
- Nic podobnego, to była druga cześć tego samego przemyślenia. Zresztą jak sam Kserkses stwierdził nic straconego, i tych straconych budowniczych pośmiertnie awansował, medale wyznaczył a i projekty ich pomników są już przygotowaniu. Żeby zaś z morzem zrobić porządek, to wymierzono mu trzysta batów i wrzucono kajdany w celu poskromienia.
- Pomogło?
- Jak ręką odjął, choć właściwie to ręką dołożył. Co prawda następny most z braku lnu i papirusu powstał już z drewna, ale morze wyraźnie ujarzmione współpracowało.
Tu bolesne wspomnienia wróciły do Kacpra, ponieważ to on właśnie był wybrańcem, który miał wspomnianą karę żywiołowi wymierzyć. “Morze będę chłostał…” – myślał zrozpaczony. “Mógłby człowiek fach jakiś sensowny wykonywać, albo chociaż jak wojownik w bitwie polec. Ale nie, ja będę morze chłostał…”.
- O nieomylne są wyroki twoje Kserksesie!!! – wolał z rozpaczy.
Matka jego w niebogłosy płakała. “Na własnej piersi wychowałam, a ten jak idiota skończony będzie wodę batożył…” – kołatało się w jej głowie.
- O nieomylne są wyroki twoje Kserksesie – mamrotała pod nosem.
Wszyscy wrogowie jego na miejsce kaźni przybyli. “A taki był zawsze mądrala, taki cwaniak, a teraz proszę, fale będzie karcił” – fantazjował szyderczo jeden z drugim.
- Nie miej litości Kacper! Morze samo sobie winne! Tylko piany nie ubij! O nieomylne są wyroki twoje Kserksesie!!! – ryczeli.
Co gorsza także rodzina, przyjaciele i bliscy przybyli. “Szkoda go, ale taki cyrk żal przegapić” – przyznawali w duchu.
- Wspieramy cię Kacper!!! – krzyczeli kłamiąc w żywe oczy. – O nieomylne są wyroki twoje Kserksesie!!! – dodawali chórem.
“Wygrałam życie” – na ten widok taka refleksja towarzyszyła każdej z licznie przybyłych byłych dziewczyn mimowolnego kata.
- O nieomylne są wyroki twoje Kserksesie!!! – wtórowały tłumowi.
Kacper robił swoje, trzysta batów, ani jednego mniej, ani więcej. Jedni patrzą z politowaniem, inni z trudem śmiech powstrzymują, a ten bije. Mniej więcej w połowie jeden z doradców Kserksesa nakazał mu sprawdzić, czy woda jest słodka. Posłusznie spróbował i zgodnie z prawdą oznajmił, że słodka nie jest.
- Woda nie jest słodka, bo morze płacze gorzkimi łzami – stwierdził wspomniany dostojnik utwierdzając króla królów w słuszności jego decyzji.
- Płacze, płacze – potaknęła reszta doradców. – O nieomylne są wyroki twoje Kserksesie!!!
“Raczej słona, jak to w morzu” – pomyślał nieśmiało Kacper, ale chciał już tylko czym prędzej to skończyć.
- My Spartanie, nigdy się nie poddajemy! – z otchłani bolesnych wspomnień wyrwał Kacpra głos Leonidasa.
- Nie macie szans, nasza armia liczy ponad pięć milionów!
- Nie wierzę…
- To sprawdź – stwierdził emisariusz dając się wciągnąć w pułapkę
- Diliosie, udasz się z Kacprem do armii perskiej i sprawdzisz, czy nie przesadza – rozkazał Leonidas. Wiedząc już z jakim poziomem intelektu ma do czynienia, postanowił zyskać na czasie.
Niedługo później dzielny Spartiata stanął przed jednym z dowódców perskiej armii.
- Podobno jest was ponad pięć milionów – rzucił Dilios.
- Ponad pięć milionów – potwierdził Pers.
- Mogę sam sprawdzić?
- Możesz.
- Kolejno odlicz! – wydał rozkaz Dilios, zyskując tym samym dla swojego króla długie tygodnie.
“Pomysłowe” – przyznał sam przed sobą Kacper.
Czas ten Leonidas wykorzystał, by zgodnie z obowiązującym go obowiązkiem zasięgnąć opinii Wyroczni. Olśniewająco piękna kapłanka swoje przepowiednie przekazywała za pośrednictwem urzędników – Eforów, dla kontrastu brzydkich i plugawych.
- Czy wygramy wojnę z Persją? – spytał Leonidas bez ogródek.
- Nie wygracie – natychmiast wizję kapłanki przekazał jeden z nich. – Kiedy armia Kserksesa idzie napić się wody, wysychają rzeki! – dodał.
- Tak ich suszy…
- Nie o to chodzi, tylko o to, że są tak liczni – Efor nie był pewien, czy król żartuje.
- I ewidentnie ciągle mają jakieś problemy z wodą. A w łapę żeście przypadkiem od nich nie wzięli?
- Ech gdzieżby tam – zełgał wierutnie urzędnik.
- Nie wierzę…
- Zrób dziubek! – rzucił Efor do kapłanki – A teraz?
Eforowie wiedzieli, że człowiekowi łatwiej uwierzyć w jakąś bzdurę, jeżeli jest bardzo ładnie podana.
Mimo wszystko Leonidas nie dał się przekonać, choć zarazem miał poczucie spełnionego obowiązku.
Ostatecznie Grecy postanowili stawić czoła potędze Kserksesa. Przeciwko trzystu tysiącom perskich wojowników stanęło siedem tysięcy dwustu helleńczyków… i jeden Pers. Jak się okazało, Kacprowi spodobało się myślenie. Paradoksalnie jeszcze za życia został przez Kserksesa awansowany, odznaczony i zbudowano mu pomnik. Otóż otrzymawszy od Leonidasa informacje, że jednak wojny nie da się uniknąć, przejechał tylko konno przed dowództwem Persów, wrzasnął coś i pomknął w kierunku Sparty.
- Sam jeden ruszył na wroga… – wzruszył się wtedy Kserkses. – Co on tam dokładnie krzyknął? – spytał jednego z doradców.
- Z tego co usłyszałem – odparł tamten -
“Królu Kserksesie i jego armio tysiąca narodów… idźcie w bój!”
Czterdzieści i cztery