TURNIEJ POETYCKI “O CHMIELAKOWY ANTAŁEK” 2019
NAGRODZONE UTWORY
II nagroda
Iwona Świerkula
Kłótnia
cisza którą łatwo podrzeć
w niej słowa porozbijane
i słone deszcze muskają policzki
stół z dwoma krzesłami
czeka na kobietę
z lękiem wysokości bo na szpilkach
i na mężczyznę
twardego jak orzech
który lepiej niż przeciąg trzaska drzwiami
może gdy egoracje zwiędną
pojawi się nadzieja
o smaku poziomki
Ekologiczne przebudzenia
poranek na brzegu mleka
bo mgła drzwi rygluje
miauczą koty
a może to sikorki wplątane w aronię
ciało ze snów się wykluwa
i odkotwicza od łóżka
od bawełnianych historii w mętniejącej pościeli
i już szkło brzęczy jak dawniej ręce wyciąga
by stawiać pod drzwiami butelki
a na jawie w markecie za rogiem
wino sprzedają w kartonach
Archiwum
Tak więc dni popłynęły
i nic się nie działo
Dopóki człowiek nie umarł
Teraz piszą o nim w gazetach
Ryczą o nim media
Przędą wełnę teczek
Ale on nie ma czasu
Aby przeczytać recenzje
Bo otwarły się przed nim nowe perspektywy
III nagroda
Karol Graczyk
Księga wyjścia
dla Laury
Zacznę mocno, tak jak ty zaczęłaś: jesteś przeszłością
i przyszłością w jednym: sumą genów dwóch zbiorów
zaplątanych w łańcuch, z którego zawsze będziesz czerpać,
próbować się uwolnić, ale ślad po pępowinie zostanie na zawsze.
Wchodzisz nieładnie i z krzykiem, a wyjdziesz w milczeniu
i równie nieładnie – zostawiając ślady, odciski i zużyty plastik.
Pomiędzy – wszystko jest walką o przetrwanie, nieważne jak długą.
Jasność jest mniej łaskawa, niż udaje, a ciemność mniej straszna.
W tej ciemności jesteś jeszcze, kiedy my już trochę cię znamy.
I nie zapamiętasz wiele z początków jasności, które nam
zapadną w pamięć jak cięcie żyletką. Bo dni tną jak ostrza,
a jednak ciągle fundujemy je tym, co przyjdą po nas. Z nadzieją.
A kiedy czas się skończy, nieważne czyj, ciesz się, że w ogóle
istniał. Każde z nas jest czasem. Każda kropla przepełnia czarę.
Wiersz pierwszy, wiersz ostatni
Mamo, bardzo się boję tego, jak bardzo
Kocham wszystkie zwierzęta poza ludźmi.
Wychodzę do miasta, patrzę na bruk,
Patrzę na latarnie i słyszę nic.
Słyszę głosy ludzi, które są piękne
i puste i zamykam się w miejscu,
w którym słyszę trap. Jestem tam
i w tym miejscu czuję, że żyję samotnie.
Odbijam się w każdym miejscu i dźwięku,
Nie chcę stad wyjść, nie chcę tu zostać.
Spójrz na mnie ostatni raz, odetchnij.
Mamo, kocham to miejsce, ale nigdy
nie było mnie w nim. Byłem w miejscach,
i stanach tak pięknych, jak umiałem być.
Spal mnie do końca, żeby każdy poczuł,
żeby nikt nie zrozumiał. Spal, póki krew
Tereny
Wychodzę z siebie, wychodzę do miasta,
jakbym co dzień wracał; dostarczał mu tlen.
Płyniemy jak krew w szerokich arteriach,
bez nas zarośnie dziąsłem jak złamany ząb.
Najciekawsze jest to, co siedzi pod powierzchnią,
można to ukryć, wyśmiać lub przemilczeć
jak przemyślenia o tym, kim będę w przyszłości
co będę robił, z kim, gdzie, czego nie powielać.
A powiela się wszystko, każdy metr chodnika,
aż dotrze się do ściany ostatniego bloku
i spojrzy za winkiel. Tam już spokojniej:
wiatr, drzewo, lekka woń nawozu. To my.
Wieś jest skórą miasta, za ścianą lasu.
III nagroda
Mirosław Kowalski
Z dymu
tu nie rzucano w czarnoziemy
starannie dobieranych ziaren
nie szła Demeter po zagonach
z nektarem w złotej podlewaczce
nikt nas tu nie siał z piwoniami
my wychodzimy z dymu ognisk
snujemy się po grząskich ścieżkach
wabią nas wszystkie sine dale
za nic nam szczurze maratony
elita kawior i confetti
w kompani łazęg i frywolnie
o garść igliwia rżniemy w karty
my nie jesteśmy z peletonu
my nie stąpamy trzeźwym krokiem
wróble nam w brodach wiją gniazda
pod kapotami śpią nam koty
nas się nie wpuszcza pod parasol
nam honorowo moknąć trzeba
głowy ostygłe w deszczach zwątpień
rozpala bimber i poezja
bez szans na wstęp frontowym wejściem
żremy na schodach groch z kapustą
nas nie płodzono na jedwabiach
my wychodzimy z dymu ognisk
Erotyk VII
poskładaliśmy ten wieczór
z kawy pod księżycem
szumu liści
piwa z imbirem
wiatru ciepłego
w porcelanowych filiżankach na dnie
baraszkowały gwiazdy
wróżyły z fusów
że ta noc
nie skończy się prędko
na przejażdżkę
zabrałaś mnie tuż po północy
bez zapowiedzi
pojechaliśmy prosto z balkonu
wielkim wozem do nieba
to co było potem
smakowało jak nektar
z imbiru i gwiazd
razem
bardzo długo
małymi łyczkami
spijaliśmy to w dreszczach
z samego księżyca który czynił cuda
tylko jeden jedyny
a pławił się równocześnie
w obu szklankach piwa
wyróżnienie
Anna Juchnowicz
1.Meva Nit d’Estiu
Pochopnie zadaję niedyskretne pytania
Przepraszam bardzo
Umieram z onirycznej ciekawości
Czy to wypada nie widzieć
granicy pomiędzy niebem a ziemią
Słońce nie musi tak świecić
Bo co by się stało?
Nie chce się poddać
To dobrze
Nie szkodzi
Poczekam
2.Sayonara
Jest za późno kiedy pytam, czy przyjdzie
Należy do niej najpiękniejszy odcień szarego błękitu
Którym się otacza, bo nie ma go w sobie
Jakże wymownie
Psychologowie są bezradni
3.Bohater romantyczny
Wilgotność powietrza: sto procent
Las w Londynie (albo Londyn w Lesie)
Śliskie drewno
Brązowe oczy
Zapach jej potu (wszystko przeze mnie)
Wiele godzin w skupieniu, w napięciu
Nic dziwnego
Oko kamery zawsze takie samo,
Ciemne, błyszczące, spokojne,
Szeroko otwarte
przełykające kolejne obrazy
Ona kocha tylko to oko
Za nim jesteśmy my wszyscy
Patrzy na nas z miłością
Wy możecie patrzeć tylko przez oko
Czy będziesz wiedział,
co przeżyłeś?
wyróżnienie
Mariusz Szczepaniak
PIWNE MISCELLANEA
Altruitka
Nie przeszkadzaj piwoszowi,
gdy oddaje się kuflowi.
Lepiej
Lepiej z kuflem piwa zgrzeszyć,
niż teściową się nacieszyć.
Epitafium
Pochowali gościa w beczce,
niech powącha piwa jeszcze.
Biografiol
Święty Arnold z Soissons
do piwa chętnie lgnął
i dlatego cholera
do niego nie przylgnęła.
Moskalik
Kto powie, że Czech
od piwa woli wódkę,
temu od razu łeb
stłuczonym kuflem utnę.
Limeryk
Pewien piwosz z Utraty
Do kufli wstawiał kwiaty,
Mówiąc, ze kwiaty żyją,
Niech zatem piwo piją,
(choćby tylko na raty).
Onamudaje
Ona mu daje napój złocisty,
On pianę spija z pucharu,
Oboje maja wzrok dosyć mglisty,
od – dając się bez umiaru…
Fraszka
Tak chciał zostać piwowarem
że nawarzył ponad miarę,
nie zważając na przepisy,
teraz je z więziennej misy…