Mistrzostwa świata za murem aresztu
Życie za kratkami wcale nie musi być nudne
Mistrzostwa świata w kapslach za murem aresztu
Jeszcze jedno udane pstryknięcie i jako pierwszy przekracza linię mety Nergin, zawodnik reprezentujący Bułgarię.
W sobotę, 6 lipca w Areszcie Śledczym przy ul. Opolskiej w Olsztynie rozegrano III Mistrzostwa Świata Osadzonych w Grze w Kapsle.
Mistrzostwa świata za murem aresztu
— Staramy się czymś wypełnić czas osadzonym, propagując zdrowy styl życia i różne formy rywalizacji sportowej — opowiada młodszy wychowawca Aresztu Śledczego w Olsztynie mł. chor. Beata Dubczakowska. — Gra w kapsle to dla nas nowość.
Kapsle zaproponowali Piotr Smol i Mirosław Korzunowicz, indywidualni i drużynowi mistrzowie Polski w tej grze, która znana jest mi z dzieciństwa, kiedy to komputerów nie mieliśmy.
— Od lat propaguję takie zapomniane gry — mówi Piotr.
Z kapslami za murami
Z ciężkimi bagażami, z jakimi zjawiamy się na dyżurce Aresztu Śledczego przy ul. Opolskiej, za murami, na których kłębią się zwoje kolczastego drutu, wyglądamy jak świeżo po wyroku.
Tymczasem w torbach kryją się tor do gry w kapsle z wykładziny, przeszkody i oznakowane kapsle, którymi będą grać zawodnicy.
Dlaczego Mistrzostwa Świata Osadzonych w Grze w Kapsle?
Ponieważ na świecie za kratkami takich mistrzostw się nie rozgrywa. Pierwsze odbyły się pięć lat temu w Zakładzie Karnym w Barczewie, drugie dwa lata wstecz w Areszcie Śledczym przy ul. Piłsudskiego w Olsztynie. Niestety, jak to za kratkami, rywalizacja jest ograniczona do miejscowych. Zgłosiło się ich 17.
— Poproszę dowody osobiste i komórki, zostaną tutaj — oznajmia na bramie dyżurny — Pani Beata zaprowadzi was na boisko.
Beata Dubczakowska, młoda osoba, nie ma na sobie munduru, jest ubrana letnio. Zawody odbędą się na asfalcie. Najpierw rozkładamy tor, po którym będą posuwały się, “napędzane” pstryknięciem palca wskazującego kapsle. W drodze do mety jest wiele przeszkód.
Na boisku i na “spacerniaku”
Mirosław Korzunowicz, aktor z zawodu i Piotr Smol, elektryk, objaśniają reguły gry. Przeszkód, które przypominają umieszczane na torze do zawodów konnych w skokach, jest osiem. Mają swoje nazwy, np. szykana, kolumna biała, kolumna czarna, guma, skocznia. Już na starcie do przodu wysuwa się Nergin. Po obu stronach boiska pawilony. Za zakratowanymi oknami kibice.
— Jestem zamieszkałym w Polsce Bułgarem, Nergin to imię — mówi młody, mocno opalony człowiek. — W mojej rodzinie są prawosławni i muzułmanie. Niedługo stanę na wokandzie. Może mi skrócą wyrok. Żałuję tego, co zrobiłem, chcę jak najszybciej być z bliskimi.
Obcym nie mówi się, za co trafiło się za kratki. O rodzinie też mało. O tym, co będzie się robić na wolności, więcej. I o sporcie.
— Graliśmy ostatnio w turnieju “Gazety Olsztyńskiej” w Kortowie — opowiadają osadzeni. — Niestety, odpadliśmy w fazie grupowej.
Na torze zaczyna być ciasno. Nergina zaczyna doganiać Zbyszek z Ostródy, po chwili do walki włącza się Kamil, ps. Rolando. A tuż przed metą również Sławek. Z tej grupy odpada Zbyszek. Mistrzem świata zostaje Nergin przez Sławkiem i Kamilem. Otrzymują pamiątkowe dyplomy. Oklaski od wszystkich. Pełna kultura.
— Wystartowałem ostatni, jestem drugi — mówi z dumą Sławek.
Zwijamy tor. Wracając, widzimy jak na asfaltowych spacerniakach chodzą tam i z powrotem osadzeni. Wyrysowano tam linie, których nie można przekraczać. To przypomina, że jesteśmy w areszcie.
Tekst i fot. Władysław Katarzyński