MIROSŁAW GABRYŚ – WIERSZE- I MIEJSCE W TURNIEJU LITERACKIM W KATEGORII TEKSTY POETYCKIE W RAMACH XXIV OGÓLNOPOLSKIEGO TURNIEJU SATYRY „ O ZŁOTĄ SZPILĘ” 2021
OGÓLNOPOLSKI TURNIEJ SATYRY „ O ZŁOTĄ SZPILĘ” 2021
TURNIEJ LITERACKI
TEKSTY POETYCKIE
I MIEJSCE
MIROSŁAW GABRYŚ
*****
Na śniadanie rtęć w puszce
z tuńczykiem, w łazience
aluminium pod pachę.
Od samego rana
jestem amalgamat.
Kiedyś odlecę. W piwnicy sklejam
sto samolotów wysokich lotów.
Wciąż w kleju brodzę i o snach bredzę.
Mysz jest wniebowzięta.
W niebo wziął myszołów.
Raz za razem razy.
Wepchnąć rany w ramy.
Emerytowany dentysta
zjadł zęby na zębach.
Różanopalca jutrzenka
Mój blok już nie ma wątroby, bo ta
spłynęła z wódką. Za to tyle się
nasiedział, że ma hemoroidy,
ale maje gdzieś. Homeryckie zwidy
robią z bloku Itakę. Tymczasem
na szerokich wodach pod sklepem
dzielnie walczą mężczyźni. Może szumi
i śpiewa syrena, ale nie disco polo
blisko mola. Zalać robaka, jeśli leży
na wątrobie i gryzie. Za tych, co na morzu!
Odys nadstawia karku, a Penelopa dusi.
Na wolnym ogniu. Cierpliwie.
Ręka rękę
Mogę cię wyręczyć na własną rękę,
skoro mam wolną rękę, a ty masz ręce
związane. Pójdę ci na rękę, więc oddaj się
w dobre ręce i umywaj ręce. Jeśli masz
dwie lewe ręce, mogę być twoją prawą ręką,
gdyż mam złote ręce. Z pocałowaniem ręki
podam ci przyjazną rękę, więc nie załamuj rąk,
nie siedź z założonymi rękami, gdy jestem
na wyciągnięcie ręki. Po prostu wpadnij mi w ręce.
A gdy już będę miał cię w rękach, z rąk
mi nie wypadniesz, nie machnę na ciebie ręką,
nie będę ci patrzeć na ręce i ręczę,
że nie obudzisz się z ręką w nocniku.
Nie przyłożyłbym do tego ręki, dam sobie rękę uciąć,
z ręką na sercu. Choćbym miał pełne ręce roboty
i nie wiedział, w co ręce włożyć, przyjmę cię
z otwartymi rękami, więc proszę cię o rękę,
pójdziemy ręka w rękę. Tak bardzo się staram
o twoją rękę, że jestem gotów zginąć
z twojej ręki, byle nie wrócić z pustymi rękami.
Choćbyś się broniła rękami, będę cię nosić
na rękach i będziesz jeść mi z ręki.
Zacieram ręce.
Mgławica
Mgli mnie.
Już niemal nie ma mnie we mgle.
Już niemal nie mnie ma mgła.
Choć ta mgła to mgławica, odkryję w niej Amerykę,
odemglę się, wypłynę z cienia,
z przestworu oceanu między dwoma domami
(życie jak kij ma dwa końce).
Wóz nurza się w marność nad marnościami,
białe grzywy galopują w roztopy -
oto koniec zimy. Lub agonia konia.
każdym razie coś nie dla dzieci
pijanych we mgle, we dnie, w nocy,
kiedy pełznie mglista glista.