MG: UKAZAŁO SIĘ NA PASKU
4 lipca 2012 roku, z terytorium Litwy wystartował samolot z dwoma Szwedami i kilkoma setkami misiów na pokładzie. Pluszowych misiów.
Szwedzi – niewypchani trocinami, żywi, jak Bóg przykazał.
Celem wyprawy było zbombardowanie Białorusi pluszakami z napisami „Łukaszenka, uwolnij więźniów politycznych” oraz „Gdzie jest wolność prasy?”- doniosła lipcowa GW.
Misie, na domy i ulice Mińska, spadły przed południem. Nie było ofiar śmiertelnych. Służby specjalne bohatersko odparły atak, aresztując większość misiów. Nie odnalezione przez służby pojedyncze niewybuchy, do późnej nocy, znosiła na posterunki milicji, świadoma część społeczeństwa.
Eksplodowały, dzięki Bogu, tylko plotki starszej generacji, o snajperach obcych (już wiadomo, jak obcych) państw, którzy z dachów domów w Mińsku, mieli podstępnie trafiać misiami z napisem „I maczugi się jeszcze kiedyś zazielenią” w wybrane z tłumu ofiary.
Zdun, wracający o zmroku do domu, wszedł na minę LEC dużego kalibru, wielkiego misia z napisem na plecach „Witaj dzień powstaniem!” Jedynie przytomności umysłu zawdzięcza ujście z życiem.
Władze ogłosiły, że nie będą szczędzić sił, by odbudować nadwątlone morale zranionego narodu. Rząd na nadzwyczajnym posiedzeniu zdecydował o adekwatnej odpowiedzi militarnej.
Tysiące białoruskich misiów z napisem „Chociaż krowie dasz kakao, nie wydoisz czekolady” wypełniły ładownie białoruskich bombowców, gotowych do startu w kierunku Szwecji.
Postanowiono, że Litwa zostanie ostrzelana misiami z napisem „Ustrój ustrojem, a panuje konsternacja”, z terytorium Białorusi.
Wojska krajów sąsiadujących zostały postawione w stan gotowości, fabryki na trzy zmiany produkują pluszowe misie.
Chiny przeprowadziły pierwszą udaną próbę misiową, z użyciem jednego miliarda misiów, a USA i Rosja wyraziły wielką ochotę przystąpienia do wojny.
Świat, z dziecięcym spokojem, obserwuje bieg wydarzeń.
Maciej Gardziejewski