MG: UKAZAŁO SIĘ NA PASKU
OPOWIEŚCI INDIAŃSKIE
ODCINEK IV
WHISKY JEST NAJWAŻNIEJSZA
Występują:
Narrator
Czarownik (Czaro) – Trzy Głośne Wiatry
Wódz – Zimny Hot Dog
Wojownicy:
Jechał Po Bandzie (wojownik / squaw)
Trzy Małpki Z Gwinta
Wyszarpnijcie Mnie Spod Niego Bo Go Zabiję
Bierze W Łapę
Kulawy Wąż
Rozwiane Pejsy (ślubny Mokrej Bobrzycy)
Stary Jętka
Ja Wam Nie Przerywałem
↑
(związek partnerski)
↓
Gdzieś Ty Się Nie Mył
Squaw – Mokra Bobrzyca
Blada twarz: John Wayne alias Izaak Unkas Mohikanowitz (diler)
Miejsce akcji: wioska indiańska położona między Doliną Wesołych Hien a miastem rozpusty Las Wygas, powstałym na pogorzelisku za wioską – tfu! – Czerwonych Stóp.
Odcinek IV
Whisky jest najważniejsza
Wódz Zimny Hot Dog wytarł starannie swoje zielone mokasyny w żółtą, chińską wycieraczkę i wszedł do wigwamu czarownika Trzy Głośne Wiatry.
– Kto położył tą, (tę, tom?) tandetę przed wejściem – rzucił od progu. Bądź co bądź jesteśmy w ratuszu wioski, skonstatował w myślach.
Odpowiedziała mu cisza. Wyczerpująco – odkrył z satysfakcją.
Wojownicy pykali swoje fajki, manierka z wodą ognistą krążyła z ręki do ręki. Dym wypełniał wnętrze, aż po świetlik w suficie wigwamu.
– Zróbcie przeciąg, bracia, nie ma czym oddychać – powiedział Zimny Hot Dog, zaciągając się głęboko fajką podaną mu, chyba (nie widać, cholera, na wyciągnięcie ręki) przez Wyszarpnijcie Mnie Spod Niego Bo Go Zabiję.
– Dzięki – i wypuścił kłąb dymu. – Coś się stało?
– A no – westchnął czarownik Trzy Głośne Wiatry – stało się.
– Czerwone Stopy? – powiedział Zimny Hot Dog – Wiedziałem. Już dawno mówiłem…
– Mów! – przerwał mu Trzy Głośne Wiatry, wskazując skinieniem głowy męża Mokrej Bobrzycy, Rozwiane Pejsy.
– Blada twarz, John Wayne – zaczął Rozwiane Pejsy – trzy dni temu, jechał przez Dolinę Wesołych Hien, w stronę Las Wygas. Jechał na czele karawany dziesięciu wozów, takich krytych brezentem jak w westernach, wypełnionych wodą ognistą…
– Do rzeczy Rozwiane Pejsy, do rzeczy – powiedział Zimny Hot Dog – Co w tym dziwnego? Każdy Indianin wie, że John Wayne diluje od Meksyku do Kanady. My też, medalików od niego nie kupujemy.
– Na boku każdego wozu – kontynuował Rozwiane Pejsy – był napis, bardzo duże litery, widoczne z daleka… – Rozwiane Pejsy trwożliwie zawiesił głos.
– Widzisz, Zimny Hot Dogu – wszedł w słowo Trzy Głośne Wiatry – napis jest prowokacyjny i niestety, jak się okazało, ma wpływ na życie wioski.
– Dobry czy zły? – zapytał Zimny Hot Dog.
– Nie jesteś ciekaw, jaki to napis? – zapytał Trzy Głośne Wiatry.
– Pal zioła, będziesz wielki? – zapytał Zimny Hot Dog.
–Whisky jest najważniejsza! – wykrzyknął Trzy Głośne Wiatry – Whisky jest najważniejsza!
– W sumie – wybąkał Zimny Hot Dog – tak między Manitou a prawdą, co tu ukrywać… whisky jest ważna. Może nie najważniejsza ale…
– John Wayne przejechał – grzmiał Trzy Głośne Wiatry – a w wiosce, natychmiast, pojawił się napis „Bunga bunga jest najważniejsze”. I to gdzie? – wrzasnął – Na moim namiocie. Tfu, wigwamie. Szanowni wojownicy, jak widzę, zamierzają dyskutować poprzez media z naszym Królem Dopalaczy, tak? W żywe oczy nie można mu powiedzieć, tak, że np. „Bizony są najważniejsze”?
– Tak? – wtrącił, chyba, Trzy Małpki Z Gwinta (nie widać, cholera, na wyciągnięcie ręki).
– Srak! – odpalił Trzy Głośne Wiatry – A jaki szyld zdobi dom naszego wodza, Zimnego Hot Doga, tak? Szanowny wódz wraca po tygodniu z Kamiennego Miasta albo, kto wie, może z samego Las Wygas, tak? Widzę, że humor mu dopisuje a na jego okazałym wigwamie, ktoś – ciekawe, kto? – napisał „Marycha jest najważniejsza”.
– Nie! – zawył Zimny Hot Dog – dupy z nogi powyrywam, tfu! Odwrotnie, tak?
– Tak? – zgodził się, przedrzeźniając wodza, Trzy Głośne Wiatry.
– A przed wigwamem Jechał Po Bandzie, który jak wiadomo z opowiadania pt. Squaw, poczuł w sobie squaw, powiewa transparent „Mężczyzna jest najważniejsza”. – powiedział Wyszarpnijcie Mnie Spod Niego Bo Go Zabiję. I dorzucił – A ja napisałem „Francuska jest najważniejsza”, ale czad.
– Jaka francuska? – zapytał Trzy Głośne Wiatry.
– No, bo ja mam namiot, tfu wigwam, vis a vis twojego, szanowny czarowniku. Myślałem, że to ty napisałeś, że „bunga bunga jest najważniejsza” i tak mi przyszło do głowy, że „francuska bunga bunga” też jest nie najgorsza.
– A Bierze W Łapę widział na zboczu w Dolinie Wesołych Hien , napis ułożony z kości kojotów…
– Chyba z kości hien, tak? – wtrącił Rozwiane Pejsy.
…z kości kojotów! – kontynuował Ja Wam Nie Przerywałem – Napis „Prawda jest najważniejsza”.
Zapadło milczenie. Wszystkie oczy spoczęły na wargach Trzy Głośne Wiatry. Ciężar napisu z Doliny Wesołych Hien chwycił za serca wojowników.
– Co robić, Trzy Głośne Wiatry? Milczeć, demonstrować co każdemu bliskie, ułożyć jedną prawdę, która poprowadzi nas wszystkich aż do Krainy Wiecznych Łowów? Co robić? – powiedział Zimny Hot Dog.
– Wiśta wio, łatwo powiedzieć jak mawiał Andrew Talar – powiedział Trzy Głośne Wiatry – jedno przychodzi mi do głowy, Manitou jest najważniejszy, tak? Ale whisky, cholera, też nie w kij dmuchał.
I dopiero jak do wigwamu wbiegł zdyszany Stary Jętka i oznajmił:
– Mokra Bobrzyca napisała na swoim wigwamie „Moja jest najważniejsza” i narysowała dupę – a Zimny Hot Dog wrzasnął – A pies ją drapał! – i spojrzał z wyrzutem na Rozwiane Pejsy, ślubnego Mokrej Bobrzycy, wojownicy zrozumieli, że najważniejsza jest wolność. Houk!
Maciej Gardziejewski