Główna » AZ:Ukazało się na pasku, Maciej Gardziejewski, WSZYSTKIE WPISY

MG: UKAZAŁO SIĘ NA PASKU

Autor: admin dnia 2 Luty 2013 Jeden komentarz

MACIEJ GARDZIEJEWSKI

OPOWIEŚCI INDIAŃSKIE

ODCINEK I

LAS WYGAS

Występują:

Narrator

Czarownik (Czaro) – Trzy Głośne Wiatry

Wódz – Zimny Hot Dog

Wojownicy:

Jechał Po  Bandzie (wojownik / squaw)

Trzy Małpki Z Gwinta

Wyszarpnijcie Mnie Spod Niego Bo Go Zabiję

Bierze W Łapę

Kulawy Wąż

Rozwiane Pejsy (ślubny Mokrej Bobrzycy)

Stary Jętka

Ja Wam Nie Przerywałem

(związek     partnerski)

Gdzieś Ty Się Nie Mył

Squaw – Mokra Bobrzyca

Blada twarz: John Wayne alias Izaak Unkas Mohikanowitz (diler)

Miejsce akcji: wioska indiańska położona między Doliną Wesołych Hien a miastem rozpusty Las Wygas, powstałym na pogorzelisku za wioską – tfu! – Czerwonych Stóp.

Odcinek I

Las Wygas

Wódz Zimny Hot Dog wciągnął do płuc haust dymu z fajki pokoju i rzekł:

– Oki. Zarąbiście ryje po skalpie.

Starszyzna poklepała się po woreczkach z „trawką”, w wigwamie zapanował radosny nastrój.

– Daje po pióropuszu. – dorzucił Jechał Po Bandzie.

– Houk! Houk! Houk! – przytaknęli z entuzjazmem wojownicy.

– Blada twarz John Wayne… – zaczął Bierze W Łapę.

– Nie musisz zawsze mówić, blada twarz John Wayne – przerwał mu Zimny Hot Dog – wiadomo, że John Wayne to blada twarz. No, co tam John Wayne?

– Zapomniałem, bo mi przerwałeś. – powiedział Bierze W Łapę.

– To zacznij jeszcze raz, to sobie przypomnisz. – powiedział Zimny Hot Dog.

– Ale musiałbym zacząć od „blada twarz John Wayne…” a ty, w tym momencie mi przerwiesz i dupa blada.

– Nie wyrażaj się Bierze W Łapę. Nie jesteś kowbojem w salonie? – rzekł Zimny Hot Dog.

– Mówi się „w salunie” – wtrącił Jechał Po Bandzie.

– Gówno prawda! – wrzasnął Zimny Hot Dog.

– Przestańcie się kłócić! – powiedział czarownik Trzy Głośne Wiatry – Niech mówi. Jak coś ważnego, może zacząć od „blada twarz John Wayne…”. Nie zaszkodzi podkreślać, kim jest John Wayne. Houk!

– Houk! Houk! Houk!

Zimny Hot Dog położył nogi na wypchanej skalpami pufie z bizoniej skóry i głośno westchnął. Westchnęła starszyzna. Ognisko przygasło, rozmowy ucichły, dym zawisł pod sufitem wigwamu.

– A poza tym, Zimny Hot Dogu, rozpraszasz Bierze W Łapę. – powiedział Trzy Głośne Wiatry – I usiądź po turecku, jak w czasie narady wojennej. Tradycja, to tradycja. Houk!

– Houk! Houk! Houk!

– Mów, Bierzę W Łapę.

– A więc, blada twarz John Wayne zaczął dostarczać Czerwonym Stopom ognistą wodę i zioło.

W wigwamie zawrzało jak w indiańskim ulu – Na wielkiego Manitou! Zdrajca! Oskalpować!

Fajka pokoju wędrowała pospiesznie z ręki do ręki, kłęby dymu przesłoniły twarze.

– Co robić, wodzu? Czarowniku, poradź coś! – lamentował Jechał Po Bandzie.

– Wiśta wio, łatwo powiedzieć. – powiedział Trzy Głośne Wiatry – Przecież wiadomo, że ten zwalisty bizon, John Wayne, diluje od Meksyku po Kanadę. A teraz jeszcze, będzie uszczęśliwiał – tfu! – naszych Kargulów, przeklęte Czerwone Stopy.

– Tfu! Tfu! Tfu! – wtórowała starszyzna.

– Blada twarz, John Wayne… – zaczął Bierze W Łapę.

– No nie, jeszcze coś? – podniosły się głosy protestu.

– Nic na to nie poradzę. – powiedział Bierze W Łapę – mówię jak jest, mogę nie mówić.

Ognisko dymiło, rozmowy się tliły… – (A dym zawisł pod sufitem. Wiemy, wiemy. Niech już mówi).

– Otóż, blada twarz John Wayne, za dostawy zioła i ognistej wody, wydzierżawił od Czerwonych Stóp pogorzelisko za ich wioską.

Wszystkie oczy zawisły na ustach Bierze W Łapę. I wisiały.

– No i? – nikt nie zapytał, ale każdy słyszał pytanie. A może ktoś zapytał, ale… Jeden Manitou to wie.

– Pogorzelisko już ogrodzili, a nad bramą wjazdową powiesili szyld. Las Wygas. – kontynuował Bierze W Łapę.

– Las Wygas! Las Wygas! – powtórzyli zdumieni wojownicy.

– Bierze W Łapę do rzeczy, do rzeczy! – powiedział Zimny Hot Dog.

– W przyszłości, w Las Wygas, mają zamieszkać jednoręcy bandyci. Same blade twarze. Houk! – i Bierze W Łapę potoczył mglistym wzrokiem po, tak mu się wydawało, twarzach starszyzny.

– Dlaczego jednoręcy? – pierwszy ochłonął Jechał Po Bandzie.

– I skąd to wszystko wiesz, do stu tysięcy wściekłych kojotów! – wrzasnął Zimny Hot Dog – Nie dawajcie mu więcej fajki, nie widzicie, że odjechał? Upalił się, na maxa.

– Niestety – zabrał głos Wyszarpnijcie Mnie Spod Niego Bo Go Zabiję – Mamy swoich szpiegów wśród Czerwonych Stóp. Las Wygas rośnie jak na drożdżach. Życie nocne kwitnie jak barszcz Sosnowskiego w Dolinie Wesołych Hien.

– A John Wayne, naprawdę, nazywa się Izaak Unkas Mohikanowitz.– powiedział Jechał Po Bandzie.

– I wszystko jasne! – wykrzyknął Zimny Hot Dog.

– Jednoręcy, jednonożni, jednoocy, jednym słowem, sami renciści. – melorecytował Bierze W Łapę – Taki dom spokojnej starości dla rzezimieszków. Biznes is biznes! Oni mają kasę, całe życie trach-trach „robili” banki; John Wayne ma łeb jak bizon, zioła–bździoła, whisky– piski, a Czerwone Stopy mają ziemię. I parę squaw, chętnych do bara bara w Las Wygas. Jednym słowem, układ!

– Gówno prawda! – wrzasnął Zimny Hot Dog – Wstępujemy na wojenną ścieżkę. Czerwone Stopy wybić, pogorzelisko spalić, rencistom z dupy nogi powyrywać! Houk! Gdzie jest mój tomahawk?

– Zimny Hot Dogu! – odezwał się Trzy Głośne Wiatry – Nic się nie dzieje, bez przyzwolenia wielkiego Manitou. A Manitou, tak urządził ten świat, by jedni potrzebowali drugich. Szanujmy to. Houk!

Houk! Houk! Houk! – przytaknęła starszyzna.

I w tym momencie, do namiotu wkroczył John Wayne i zakrzyknął:

– Siema ziomy, joł, joł! Świeży towar przywiozłem, ziółka i ognista woda, prima sort! Trzeba szybko rozładować, bo śmigam dalej. Co jest? Co tacy markotni? I tyle razy prosiłem, nie ściągajcie w wigwamie mokasynów, wali jak by skunksa rozerwało.

Maciej Gardziejewski

Digg this!Dodaj do del.icio.us!Stumble this!Dodaj do Techorati!Share on Facebook!Seed Newsvine!Reddit!Dodaj do Yahoo!

Jedna odpowiedź do wpisu “MG: UKAZAŁO SIĘ NA PASKU”

  1. waclaw mówi:

    Houk!