MAREK KOTKIEWICZ “ZESTAW UTWORÓW SATYRYCZNYCH ”- WYRÓŻNIENIE W XVI OGÓLNOPOLSKIM KONKURSIE SATYRYCZNYM „O STATUETKĘ STOLEMA” 2021
MAREK KOTKIEWICZ
GDAŃSK
XVI OGÓLNOPOLSKI KONKURS SATYRYCZNY
„O STATUETKĘ STOLEMA” 2021
WYRÓŻNIENIE
WIERSZE
Niezdrowa zazdrość
U mnie na klatce mam sąsiadów dwóch, co wiecznie wojnę z sobą toczą
Jeden ma brzydkie córki dwie, drugi ma jedną za to uroczą.
Odwieczna zazdrość jest między nimi, o nawet najmniejsze brzdyle.
Gdy jeden do domu przytaszczy coś, drugi mieć musi dwa razy tyle.
Jeden Baltazar a drugi Prot, takie panowie imiona mają
Lecz wstyd mi tutaj jest powiedzieć, jak się do siebie zwracają.
Kiedy Baltazar wideo kupił i niósł je po schodach do domu
Prot przez judasza go obserwował, śledząc go po kryjomu.
Potem się ubrał, do sklepu ruszył, co kupić zachodził w głowę.
W końcu wymyślił, kupił i przywiózł. Najnowsze kino domowe.
Krew Baltazara mało nie zalała, widząc co sąsiad zakupił
Świdrował okiem przy judaszu, mało se oka nie wyłupił.
Ze wszystkim tak było u nich. We wszystkim się przebijali
Zazdrość w nich była taka wielka, że mało zawału nie dostali.
Baltazar był wędkarzem, więc lubił jeździć na ryby
Prot zaś w ogóle nie wędkował. Wolał chodzić na grzyby.
Któregoś razu Baltazar ze sprzętem nad wodą się usadowił
Zarzucił wędkę, poczuł branie i złotą rybkę złowił.
Ta oczywiście przemówiła doń, nie mając ochoty na jakieś smażenie
Że jeśli teraz wypuści ją, to spełni jedno jego życzenie.
Baltazar chwilę się zastanawiał. Potem powiedział – rzecz tą tak ujmę
Jeśli Prot coś nowego dostanie, ja chcę to mieć podwójnie.
Wrócił do domu cały szczęśliwy. Czekał, co teraz się stanie
W niedługim czasie Prot się ożenił a on, co dzień miał dwie nowe panie.
I tak to życie się toczyło. Prot miewał różne nowości
Baltazar zaś dostawał to samo, Tylko w podwójnej ilości.
Któregoś razu larum przed domem. Baltazar patrzy, karetka przyjechała
Trochę zamętu na korytarzu i zaraz Prota zabrała.
Ciekawość nie dała mu spokoju, więc spytał na schodach sąsiada
Sąsiedzie, co mu się stało? Oj biada mu panie oj biada.
Dokładnie nie wiem proszę pana, jaka go dręczy choroba,
bo jedni mówią, że mu jajo uschło a inni, że jaja oba.
Czas by spuentować jakoś tą opowieść. Mieć więcej niż inni to nie taki raj
Można wymagać dużo od życia. No, ale bez jaj.
Więc jeśli ci przyjdzie kiedyś do głowy
Żeby zazdrościć czegoś swemu sąsiadowi
To pomyśl dwa razy nim życzenie wypowiesz
Bo może to naprawdę nie wyjść ci na zdrowie.
Zwykłe swędzenie
Zaczęło swędzieć mnie gdzieś w pachwinie. Dyskretne się podrapałem
W porządku, teraz będzie dobrze. Tak sobie pomyślałem
Gdy znowu świerzbić mnie zaczęło, czynność tą powtórzyłem
I tak na wszelki wypadek, co trzeba umyłem
Lecz znowu ta cholera przyszła, co kłuje, swędzi, gryzie
Postanowiłem więc ten problem poddać dogłębnej analizie
Usiadłem więc przed laptopem. Zacząłem grzebać w Internecie
Być może taką dolegliwość ktoś miał już gdzieś na świecie?
Wpisałem odpowiednie hasło. Zacząłem przeczesywać strony
I już po pierwszych z góry wiadomościach byłem lekko spocony
Bo przeczytałem, że pewien facet, gdzieś pod Paragwajem
Podobny miał kiedyś problem ze swoim lewym jajem
I choć lekarze się starali. Leczyli go na różne sposoby
To niestety gość umarł na marskość wątroby
Inny zaś przypadek medyczny, opisany przed laty
Dowodzi, że taka przypadłość, jest objawem raka prostaty
Gdzie indziej znów napisali, że diagnoza tych dolegliwości już od początku
Powinna iść w kierunku wrzodów na żołądku
Włos mi się zjeżył na głowie. Drżenie rąk się zaczęło
Pomyślałem. To już koniec. Skąd się to dziadostwo wzięło
Przetarłem dłonią czoło, bo mokry zrobiłem się cały
Na szczęście jak się okazało, po prostu mnie jajca swędziały
Nie wierzcie więc we wszystkie bzdury pisane w Internecie
Podrapcie się lub użyjcie maści, a dłużej pożyjecie
Dwa oblicza prawdy
Dwa państwa prowadziły kiedyś spór o jakieś duperele.
Trudno powiedzieć ile czasu trwał. Trwał jednak czasu wiele.
Nikt nie pamiętał już o co w nim szło i wszyscy mieli tam rację,
a czas pracował na niekorzyść. Podsycał żądań eskalację.
Wojska już stały przy granicach. Motory w czołgach grały
i obie strony gotowe były do zbrojnej nawały.
W gazetach jednych jak i drugich kłamstwa wierutne drukowano.
Prawda nie miała tutaj bytu, o nią w ogóle nie dbano.
Nagle na pomysł pewien wpadł człowiek szalenie młody.
Niech sport rozstrzygnie, kto ma rację. Zróbmy sportowe zawody.
Niech prezydenci naszych państw do biegu się szykują
i o przyznaniu drugim racji zajęte miejsca zdecydują.
Przygotowano wielki stadion. Na starcie mężowie stanęli
a ludzie obserwujący bieg coraz głośniej wrzeszczeli.
I jeden wygrał a drugi nie. Tak właśnie wtedy się stało
a całą akcję na własne oczy tysiące osób widziało.
Na drugi dzień w gazetach tych, co pierwsze miejsce zdobyli
napisano notkę. Oni przegrali, myśmy zwyciężyli.
Gazety drugiej strony sporu tkwiące po uszy w kłamstwa matni
pisały. Mamy zaszczytne drugie miejsce a ich prezydent był przedostatni.
Jak widać można prawdę wyłożyć taką jak jest bez dywagacji,
lub odpowiednio manipulując słowem, wypaczyć całkiem sens relacji.
Piszę wiersz
Leżąc na łóżku pomyślałem, że piękny wiersz dzisiaj napiszę.
By uzmysłowić wam mój talent i przerwać beznadziejną ciszę.
Wybrałem sobie trochę rymów i ułożyłem słowa w zdania,
tak żeby było co przeczytać i żeby było do słuchania.
Dziś nie napiszę o miłości, ni o westchnieniach do księżyca.
Dzisiaj napiszę tylko o tym, co mnie od dawna już zachwyca.
Wiersz ten nie będzie romantyczny ani liryczny, ni patriotyczny.
Jeśli bym miał go sklasyfikować, to będzie trochę satyryczny.
Od dawna mam pragnienie jedno. By ktoś docenił wreszcie mój talent
i za zasługi dla poezji wypłacił spory ekwiwalent.
Bo choć człowiekiem jestem skromnym i chwalić się nie lubię wcale,
to przecież gołym okiem widać, że mam niesamowity talent.
Ja wiem, że pisać każdy może. Jeden z nostalgią, drugi z dreszczem,
lecz jak zdobędę popularność to może mnie ogłoszą wieszczem.
Myślę, że wiersz ten niepozorny przyniesie mi zaszczytów masę.
Potem już tylko druk tomiku i śmiało mogę liczyć kasę.
Tak pięknie pisać, jak ja umiem nikt inny chyba nie potrafi,
Więc wcale mocno się nie zdziwię, gdy w moje ręce nobel trafi.
I powiedziałem wam to, co chciałem, więc czas by sklecić ostatnie zdanie
Poeci często przesadzają. Ja kocham jednak swoje pisanie.