Główna » A JAK CIEKAWOSTKI, Juliusz Wątroba, WSZYSTKIE WPISY

Mam apetyt na więcej – mówi poeta, pisarz i satyryk Juliusz Wątroba z Rudzicy koło Bielska-Białej

Autor: admin dnia 20 Listopad 2022 Brak komentarzy

Kamil Lorańczyk

Kamil Lorańczyk

27 listopada 2021

Juliusz Wątroba jest poetą, prozaikiem, satyrykiem FOT. ARC Juliusza Wątroby

Radość sprawia mi samo pisanie. To, że siadam nad kartką, że wybrane słowa proszą, by je zapisać – mówi poeta Juliusz Wątroba z Rudzicy koło Bielska-Białej, który w poniedziałek 22 listopada w Książnicy Beskidzkiej świętował jubileusz 50-lecia pracy twórczej połączony z promocją jego najnowszej książki „W swoim czasie”.

Najpiękniejsze wiersze to te o miłości?
Niekoniecznie. O tym, co jest najpiękniejsze decyduje subiektywne widzenie autora i odbiór czytelnika. Niekoniecznie wiersze o miłości muszą być najpiękniejsze. Powiedziałbym nawet, że wręcz przeciwnie, w tym zalewie bylejakości o miłości piszą wszyscy, bo to jest taki temat, który każdego tyka (jak zegar) mniej lub bardziej. Genialny poeta napisze genialny wiersz, grafoman napisze grafomański, choć uczucie może być tak samo piękne w jednym i drugim przypadku.

W tak bardzo przegadanym i przepisanym świecie, warto pisać wiersze i zajmować się poezją?
Oczywiście, że nie warto. Zwłaszcza jeśli przeliczyć to na pieniądze (śmiech). Czy warto to kwestia predyspozycji i potrzeby pisania. Nie człowiek wybiera pisanie, ale pisanie wybiera człowieka. I właściwie nie ma odwrotu. Każdy powinien robić to, co umie robić dobrze.

Potrzeba pisania to jedno, ale czy zauważa pan, że ludzie chcą sięgać po poezję i jej potrzebują?
Wiem, że są ludzie, którzy mają potrzebę pisania i czytania. Może nie jest to dla milionowej widowni, bo to, co jest na pewnym poziomie, trafia do określonej grupy ludzi o konkretnej wrażliwości. Nie dociera to do wszystkich, ale chodzi o to, żeby ta grupa się poszerzała, a nie zawężała.

Jak określić to, co dobre i czym jest dobra twórczość?
Twórczość to szukanie w rzeczach oczywistych nieoczywistości. To, co każdy z nas widzi, żeby przedstawić po swojemu. Żeby było to moje widzenie świata, które w pewnym momencie może się spotkać z widzeniem ewentualnego czytelnika. To jakby oglądanie świata z wielu stron. Najważniejsza w twórczości jest oryginalność. Nie chodzi o to, żeby powielać Mickiewicza lub Konopnicką, ale żeby napisać coś swojego. Jest to kwestia wrażliwości i wyobraźni. To te dwie rzeczy decydują o tym, czy ktoś jest twórcą czy nie.

Wyobraźni i wrażliwości, o których pan mówi, można się nauczyć?

Właśnie o to chodzi, że nie. Nie ma szkół poetów i literatów. Gdyby były, to pewnie całe rzesze, żądne urojonej sławy, by tam uczęszczały. Wydaje się, że to łatwe, przyjemne i lekkie, ale w istocie tak nie jest – tego nie da się nauczyć, załatwić czy kupić. Z wyobraźnią i wrażliwością trzeba przyjść na świat.

Dobrą inspiracją do tworzenia są kobiety?
Najlepszą! (śmiech). Właśnie wszystko się od tego zaczęło. I w tym, co dobre i w tym, co złe. Kobieta to wdzięczny, piękny, a czasem okrutny temat. Tak został ten świat stworzony, że składa się z dwóch składników. A te są siłą napędową wszystkiego. Czasem wprost, a innym razem w podtekstach.

Melodia to ważny element pana twórczości, dlaczego?
Tak, melodia, a nawet muzyka. Najpierw słyszę muzykę, a potem powstaje wiersz. Choć nie zawsze i nie wszędzie. Piszę też wiersze bez rymu i bez rytmu, natomiast człowiek jest tak skonstruowany, że ten rym i rytm w nim jest. Tak jak bicie serca czy oddechy. Dlatego naturalnie się to przekłada na moje pisanie.

Minęło między wierszami 50 lat pana twórczości, ma pan apetyt na więcej?
To najgorsze i najlepsze, że mam. Napisałem 54 książki, ale dalej mam taką potrzebę, żeby pisać i to robię. Wiem, że mam do tego wrodzone predyspozycje i nie jest to najgorsze, bo sprawdziłem to w 100 konkursach, gdzie byłem laureatem, potem nie wysyłałem, żeby nie blokować miejsca młodym.

Co w takim razie sprawia panu radość w tworzeniu i daje panu poczucie satysfakcji?
Po latach mogę stwierdzić, że samo pisanie. Radość mi sprawia to, że siadam nad kartką, że wybrane słowa proszą, by je zapisać. Teraz już wiem, że jak piszę bez skreśleń, to rodzi się dobry wiersz. Jak zaczynam skreślać, to po prostu przestaję pisać. Ten jednorazowy akt sprawia mi radość, kiedy napiszę wiersz od początku do końca. Satysfakcją jest dla mnie wolność wynikająca z twórczości. Z możliwości mówienia prawdy o sobie. Nie podszytą lękiem o stratę stanowiska, złe spojrzenie kogoś, kto ma inne poglądy i nie potrafi zrozumieć drugiego.

Jak więc określić dobrego twórcę, pisarza czy poetę?
Dobry twórca to ten, który ma swój świat i widzi go w sposób oryginalny. Ma łatwość poruszania się w słowie, talent i warsztat. Zawsze będę powtarzał, że nieważna jest forma, tylko talent autora. Przykładem może być Tadeusz Nowak, który tworzył z najprostszych słów barwne opowieści. Z kolei Wisława Szymborska pisała wiersze bardzo intelektualne. One są tak dopracowane w każdym szczególe, że aż czasem dla mnie zimne. Nie mówię tego jako zarzut, ale aby podkreślić jej genialną indywidualność.

Brakuje autorytetów współcześnie?
Zgadza się. I to jest klęska naszych czasów. Ten świat jest tak zafałszowany, że autorytetów po prostu nie ma. A autorytet to ktoś, do kogo ma się zaufanie – do jego prawdy, szczerości, wiedzy. Jest kimś, komu można zawierzyć. Na pewno dla młodych, na pewnym etapie, jest wzorem. Każdy potrzebuje kogoś takiego, dopóki siebie nie odnajdzie w sobie. Właściwie to wszystko powinno polegać na porządkowaniu świata, czyli dążeniu do harmonii, a autorytety w tym pomagały. Może dlatego brniemy w chaos?

Książka może w tym pomóc i zmienić życie?
Myślę, że książka może podpowiedzieć. „Z książki płynie odwaga, książka życiu pomaga” – kiedyś tak się śpiewało (śmiech). Coś w tym jest, gdyby tak nie było, to by ludzie nie pisali ani nie czytali książek. I mimo odwrotu, to zawsze będzie grupa osób, które będą czytały książki tradycyjne. Tak jak wracamy do słuchania płyt winylowych.

A jest teraz w czym wybierać?
Właśnie mamy takie czasy, że nie ma w czym wybierać, bo decydenci wchodzą z butami w nasze życie. Wystarczy spojrzeć na idiotyzmy telewizyjne. „Żeby Polska żyła głupiej, a ludziom żyło się debilniej” – takie hasło mi przychodzi na myśl. To wynika też z tego, że telewizja nie wymaga wysiłku od konsumenta. Telewizor się włącza i już odbiera się informacje, najlepiej te najprymitywniejsze i nie wymagające myślenia. A żeby umysły ludzi się otwierały musieliby oni raczej wyłączyć telewizory. Mamy więc niby wolność, niby do wyboru, serwowaną perfidnie i z premedytacją. Co mamy wybierać? Którą prawdę? Przez kogo głoszoną? Niestety, sprawdza się też hasło, znane od francuskich doświadczeń, że rewolucja pożera własne dzieci. I teraz ta wolność, także wyborów, pożera te dzieci wolności. Ci, którzy o nią walczyli, wolność ograniczają, bo drżą o utratę władzy, bo czują zagrożenie, bo myślący inaczej, to są wrogowie, bo „gen rządzy władzy” zaślepia i rozgrzesza – od zarania ludzkości. Ale po co się emocjonować tym, na co mamy tak niewielki wpływ, gdy piękne na wyciągnięcie… wzroku – w błękicie nieba, w górskim strumieniu, w śpiewie drzew… A już prawdziwym i właściwie jedynym obszarem wolności jest twórczość…

To jak żyć dzisiaj – w tym współczesnym świecie?

Świat zmienia się na naszych oczach, ale nie dajmy się zmieniać światu na gorsze. Każdy musi sobie sam przepisać receptę, jak żyć. Bo nawet bezsensowne życie ma sens, skoro jest… Chciałbym chronić siebie, przed światem który chamski, głupi, prymitywny i nieludzki, utkany z chęci zysku, przez niby ludzi, decydujących często o jego losach. Mieć własne zdanie. Nie bać się. Rozwijać swoją osobowość i indywidualność, i dzielić się, nie tylko Dobrym Słowem, ale dobrocią, z tych słów wynikającą…

Źródło: dziennikzachodni.pl

Digg this!Dodaj do del.icio.us!Stumble this!Dodaj do Techorati!Share on Facebook!Seed Newsvine!Reddit!Dodaj do Yahoo!

Komentowanie wyłączone.