KAZIMIERZ SŁOMIŃSKI- HUMOR Z MOICH ZESZYTÓW (WYBÓR)
KAZIMIERZ SŁOMIŃSKI
HUMOR Z MOICH ZESZYTÓW (2016)
WYBÓR
A czy na ziemi możliwy jest raj bez grzechu?
A ja mam zwoje mózgowe niedoczesane!
A tak chciałoby się odetchnąć świeżym optymizmem w kryzysie!
A głowonogom dobry Pan Bóg zrównał głowę z tyłkiem.
A może przyszłość boi się, żebyśmy jej nie zadeptali?
Ach, przenicować nicość i zobaczyć ją od strony wnętrza!
Ach, te czyste intencje przy praniu sumień i praniu pieniędzy!
Amorowi lepiej się nie dziwić, że taki postrzelony.
Bałwany lubią być na fali.
Bezmiar słowa musi mieć swój artystyczny wymiar.
Biedni literaci ubodzy duchem, albowiem nie ich jest królestwo literatury.
Biorę pod lupę stereotypy. Widocznie nie są w moim typie.
Bogini wolności? A mnie uśmiecha się bogini udanego związku.
Bogu co boskie… A jak Bóg da, to czasem i coś samemu sobie.
Bycia gołosłownym mało kto się wstydzi.
Byle logika nie będzie decydować, jak ma być w demokracji poukładane.
Był indywidualistą. Miał swój nieżyciowy przepis na życie.
Był już cywilizowany naród. Gorzej z cywilizowaną władzą.
Cięte dowcipy wolniej więdną.
Co gorsze? Chora wyobraźnia czy brak wyobraźni?
Cywilizację śmietnika przyszłość wyrzuci na śmietnik historii.
Czasem czuję się jak wielbłąd psychicznie wielogarbny.
Czasem trzeba zbłądzić we własne wnętrze, żeby się odnaleźć.
Czasem widzę autora jak czai się pomiędzy słowami.
Człowiek jest na tyle rozumny, że bywa zbyt leniwy, żeby samemu myśleć.
Człowiek musi przywiązywać wagę. Żeby mu ciężar nie uciekł.
Czy marketing znajdzie konsumenta, który zdoła to wszystko strawić?
Czym jest wielkość bez perspektywy nieskończoności?
Dekalog nie mówi jak grzeszyć, żeby być szczęśliwym.
Diabeł nie brzydzi się dobrem, którego nas pozbawia.
„Dla dobra sprawy” brzmi uczciwiej niż „dla dobra człowieka”.
Dla maluczkich władza nie przewiduje nawet perspektyw.
Do kochania aniołka trzeba mieć czasem anielską cierpliwość.
Do stopy życiowej lepiej nie przybijać podkowy szczęścia.
Do wielkich prawd to ja jestem zbyt małostkowy.