KATARZYNA KAROLINA KRĘPEĆ “STAN ZAKONNY”- WYRÓŻNIENIE W XII OGÓLNOPOLSKIM KONKURSIE SATYRYCZNYM „O STATUETKĘ STOLEMA” 2016
KATARZYNA KAROLINA KRĘPEĆ
XII OGÓLNOPOLSKI KONKURS SATYRYCZNY
„O STATUETKĘ STOLEMA” 2016
WYRÓŻNIENIE
STAN ZAKONNY
Okienko w kiosku ruchu powinno być jeszcze czynne – pomyślał Dominik, pospiesznie omijając pieszych swoim wysłużonym rowerem. Zeskoczył z niego i zbliżył się do małej budki, poobwieszanej reklamami. Zapukał trzy razy w zaparowaną szybkę i zza gazety wyłoniła się ubrana na biało zakonnica.
- Myślę, że ze względu na godzinę odmówi pan ze mną modlitwę – rzekła na przywitanie kobieta, patrząc wymownie na zegarek, po czym złączyła dłonie i nie czekając na odpowiedź zaczęła:
- Anioł Pański zwiastował Pannie Maryi…
- I poczęła z Ducha Świętego — mruknął zniecierpliwiony. – Czarny długopis za 2 złote, poproszę.
- Gdy się człowiek spieszy, to się diabeł cieszy – odparła zakonnica, po czym kontynuowała modlitwę. Dominik skapitulował i odpłynął w świat własnych myśli, wypowiadając wyuczone na blachę słowa. W końcu pochodził z porządnej rodziny, która mówiła sobie pacierz na dzień dobry i na do widzenia.
Był tak zamyślony, że ocknął się dopiero po chwili, gdy usłyszał szuranie opon. Odwrócił się i zobaczył jak jakiś nieznajomy odjeżdża jego rowerem. Zanim Dominik zorientował się co się stało, złodziej – rowerzysta był już daleko.
- Szlag! W biały dzień mnie okradli! – krzyknął Dominik.
- I odpuść nam nasze winy jako i my odpuszczamy naszym winowajcom…
- Żartuje sobie pani?! – zdenerwował się. – Poza tym to nie ta modlitwa!
- Uznałam, że to zdanie lepiej pasuje do pana sytuacji… – mruknęła przepraszająco zakonnica.
Mężczyzna prychnął i odwrócił się na pięcie. Wściekły ruszył do domu, jednak nie zdołał do niego dotrzeć, ponieważ po drodze odebrał telefon od żony. Nie owijając słów w bawełnę, od razu obwieściła, że jest w ciąży.
- Dominik… Lekarz musiał mnie zarejestrować w systemie, prosiłam go, aby tego nie robił, ale był nieugięty. Wiesz co mi powiedział? „Jak pani nie zapiszę na listę zapłodnionych, to zaraz następne pacjentki sobie tego zażyczą i stracę posadę!”
- Jakoś sobie poradzimy – westchnął ciężko mężczyzna. – Teraz po prostu czeka nas trochę… biurokracji. Nie bój się Wiola. Będzie dobrze, słyszałem w wiadomościach, że odsetek chorych ciężarnych się zmniejsza…
- Ale Dominik… Miałeś jechać pomóc swojej siostrze, pamiętasz? Przecież przekroczyła próg wieku przedślubnego, zaraz dobierze się do niej urząd skarbowy! A od teraz ktoś ciągle musi mi towarzyszyć, takie jest prawo! – Wioletta płakała w słuchawkę. – Żałuję, że poszłam do tego lekarza, tak bardzo żałuję…!
- Już dobrze, kochanie – rzekł uspokajająco jej mąż. – Poza tym nawet gdybyś nie poszła do niego, to kupilibyśmy sobie może z 4 miesiące czasu, w końcu ktoś by na ciebie doniósł i wysłaliby cię na przymusowe badania prenatalne… A co do mojej siostry, załatwię to szybko, po prostu przez kilka dni nie wychodź z domu. Zrobię dziś większe zakupy, więc… no … przeżyjesz.
- Błagam, wracaj szybko Dominik – powiedziała zrezygnowanym tonem jego małżonka. – I kup mi tyle krakersów, ile zdołasz unieść.
Następnego dnia młody człowiek pojechał do dwudziestoczteroletniej siostry wraz z przyjacielem kolegi stażysty z pracy jego ojca. Za odpowiednią opłatą przyprowadzony przez Dominika mężczyzna zgadzał się zostawać „mężem” kobiet, które miały to nieszczęście dożyć do kresu wieku przedślubnego bez partnera na całe życie. Z tego co się Dominik zorientował, to ten człowiek miał już 1098 żon na koncie, oczywiście każdą pod innym nazwiskiem (posiadał olbrzymi segregator ze sfałszowanymi dokumentami). System przewidywał przymusowe znalezienie małżonka, jeśli kobieta sama nie była w stanie go sobie wybrać do 24 roku życia. Siostra Dominika – Mariola, opowiadała, że jej koleżanki z pracy przechodziły tę procedurę i najczęściej wybierano im jakieś odpadki społeczne, które były kompletnie niezaradne albo uzależnione od alkoholu.
- Urzędnik im powiedział, że to w ramach wyrównywania szans – prychnęła kobieta, ubierając elegancką sukienkę, aby iść do urzędu stanu cywilnego ze swoim „mężem”. – Powinnam była wyjechać, póki nie było jeszcze tak trudno z wizami…
- Nie martw się, ten facet to specjalista w swojej dziedzinie – uspokajał siostrę Dominik. – Podpisze papiery i tyle go będziesz widziała. Jedynie w przyszłości nie będziesz mogła legalnie wziąć ślubu, ale wiesz…
- A przestań. Rzygam tymi ślubami i całym tym pieprzonym systemem!
- Nie klnij przy małżonku. To nie przystoi – zażartował brat Marioli.
- Pierdol się.
- I właśnie dlatego nie masz męża – westchnął Dominik.
- Dlatego ma mnie – uśmiechnął się „narzeczony”, wyciągając subtelnie dłoń po pieniądze. Po odliczeniu kwoty za całą operację, fałszywy mąż wraz z Mariolą udał się do urzędu stanu cywilnego. Dominikowi pozostawało mieć nadzieję, że wszystko się uda…
***
- Wiola, Wiola zbudź się!
Dominik dźgał łokciem swoją żonę, aby w końcu się przebudziła. Gdy kobieta uniosła powieki, mężczyzna dodał:
- Nie uwierzysz co mi się śniło! Wszędzie były białe zakonnice! Nawet w kioskach!
Wioletta westchnęła ciężko i pogłaskała męża po głowie.
- Kochanie… To nie był sen. Stan zakonny został wprowadzony już parę lat temu. Ostatnio ciągle masz problemy z pamięcią, to pewnie z powodu wieku.
Mężczyźnie opadła szczęka i roztrzaskała się o podłogę. Tak to jest jak nie zdejmie się sztucznych zębów do poduszki, a w nocy nie rozróżnia się orzeszków ziemnych od tabletek na nadciśnienie. Wiele się zmieniło, ale pewnych rzeczy nigdy się nie przeskoczy.