Główna » Inne, WSZYSTKIE WPISY

Kamil Michalski – Dowcipy – I Miejsce w Konkursie “Leśny humor”

Autor: admin dnia 17 Listopad 2011 Brak komentarzy

Przedstawiamy Państwu znakomite, prześmieszne dowcipy Kamila Michalskiego z Cieciorówki , za które otrzymał on I miejsce w Konkursie “Leśny humor” w kategorii “Dowcipy” , zorganizowanym i rozstrzygniętym przez Nadleśnictwo Barycz z okazji Międzynarodowego Roku Lasu w 2011 r.

KAMIL MICHALSKI

DOWCIPY

O LEŚNIKACH, MYŚLIWYCH I LEŚNYCH ZWIERZĘTACH

Na polowaniu leśniczy do starego gajowego.

- Uważaj człowieku!

- Co się stało?!

- Przed chwilą wpakowałeś pan mojej żonie cały ładunek śrutu w tyłek!

- Och, przepraszam… Ale o tam, proszę, stoi moja żona!

Młody leśniczy przyniósł upolowanego zająca. Następnego dnia wraca z pracy i widzi żonę płaczącą nad zającem.

- Żebyś mi więcej tego świństwa nie przynosił – woła ze łzami w oczach – Pół dnia go już skubię i jeszcze nawet połowy nie oskubałam!

Nadleśniczy za kupę szmalu pojechał na safari. Po powrocie koledzy nadleśniczowie pytają:

- No i co, upolowałeś coś, masz jakieś trofea?

- Właściwie to nie. Udało mi się zastrzelić jedną małą antylopę i trzech nouplisów.

- Czego?

- Nouplisów.

- A co to jest, jak to wygląda?

- No, to takie nieduże, podobne do nas, tylko czarne, biega i krzyczy nouplis

Znany myśliwy opowiada swoje wrażenia z safari:

…i wtedy nagle zauważyłem, że w moją stronę wielkimi susami pędzi lew, rycząc przeraźliwie. Unoszę więc sztucer do góry, mierzę i bum! A lew biegnie w moją stronę. Za blisko, nie zdążę zarepetować, trzeba więc uciekać, niedaleko było urwisko i drzewa. Biegnę więc a lew coraz bliżej…widzę krawędź urwiska, więc robię nagły zwrot i uciekam wzdłuż krawędzi. Lew skacze, nagle poślizgnął się i runął w przepaść…

Słuchający milczą z wrażenia, nagle jeden wyrywa się:

- Podziwiam pana za tę zimną krew i opanowanie. Niesamowite! Ja bym się chyba ze… ze strachu!

- A jak pan myśli, na czym poślizgnął się ten lew?

Polowanie zbiorowe, towarzystwo lekko zanietrzeźwione, zbiórka wokół pokotu, prowadzący polowanie mówi:

- Koledzy, ja rozumiem wszystko – że piliście, że szarówka, że z bronią nie ma żartów
i wypadki się zdarzają, że czasem może trafić się postrzał kogoś z naganki. Mnie nie chodzi o to, kto strzelił, ale przyznajcie się, który go wypatroszył?

Myśliwy po powrocie z Afryki opowiada swoje przygody:

- Idę sobie przez Saharę, a tu nagle biegnie w moją stronę lew! No to ja w nogi i hop na jabłonkę…

- Co ty, przecież na pustyni nie rosną jabłonie

- Widzisz, z wrażenia to ja tego nie zauważyłem…

Rozmawiają dwaj myśliwi:

- Co byś zrobił, gdyby na pustyni napadł cię lew?

- Oczy w słup i po słupie…

Kowalski opowiada znajomym wrażenia z safari:

- … nagle patrzę, a tu w krzakach lew gotuje się do skoku…

- I co, i co? – dopytują się znajomi

- No i jak on już się ugotował, to go zjedliśmy.

Dwaj myśliwi przechwalają się:

- Ja, będąc ostatnio w Afryce, położyłem słonia jednym strzałem, i to z 700 metrów!

- Ja , będąc na wycieczce po Morzu Koralowym, własnoręcznie udusiłem wieloryba!

- Tak, tak… a skoro mowa o morzu, czy słyszałeś o Morzu Martwym?

- Jasne.

- To ja go zabiłem…

Myśliwy opowiada wrażenia z Afryki:

- Tam najniebezpieczniejszym zwierzęciem jest jaguar. Kiedy ofiara ucieka przed nim, dogania ją i zabija, kiedy się wspina na drzewo, on jest szybszy, kiedy dopadnie rzeki, jaguar popłynie za nią i zabije…

- A jeśli ofiara się schowa?

- Jaguar też się schowa…

Dwaj myśliwi na safari. Idąc przez sawannę, natknęli się na lwa. Jeden z myśliwych wspina się na drzewo, drugi, odważniejszy, próbuje złożyć się do strzału:

- Gdybyś spudłował, to się nie przejmuj, za tobą jest drugi lew…

Na polowaniu myśliwy do myśliwego:

- Cholera, spudłowałem już dziesięć razy pod rząd, chyba sobie palnę w łeb…

- A trafisz?

Myśliwy chwali się koledze:

- Słuchaj, podczas ostatniego polowania ustrzeliłem trzy kaczki!

- Dzikie kaczki?

- Dzikie to one nie były, ale ta ich właścicielka!!!

Leśniczy mówi do znajomego:

- Ja do zajęcy to spokojnie strzelam z czterystu metrów!

- Eee… Z takiej odległości nie można trafić.

- Toż nie mówię: „trafiam”, tylko „strzelam”.

Wczesnym rankiem leśniczy wybrał się na obchód. Przeszedł kawałek i myśli: Tak zimno, wolna sobota, chyba sobie odpuszczę ten patrol. Wrócił więc do domu, rozebrał się i wszedł do łóżka.

- To ty kochanie? – spytała w półśnie żona.

- Tak, skarbie.

- Zimno?

- Oj, bardzo.

- No widzisz, a ten kretyn w taki ziąb poszedł do roboty…

Początkujący myśliwy tłumaczy swojemu sąsiadowi:

- Nie ma bardziej chytrych zwierząt od lisów. Wczoraj przez cały dzień tropiłem jednego,
a gdy w końcu go zastrzeliłem, okazało się, że to pies!

Na ulicy spotyka się myśliwy idący z jamnikiem spotyka faceta z buldogiem. Ten od buldoga mówi:

- Panie, bierz mi tego jamnika sprzed oczu, bo go moim bokserem poszczuję!

- Mój jamnik się pańskiego psa nie boi.

- Bierz mi go pan, ale już, albo spuszczam psa ze smyczy!!

- A proszę bardzo

Facet od buldoga spuścił psa ze smyczy, psy zaczęły się gryźć wzniecając tumany kurzu. Po chwili kurz opadł, i ku zdumieniu przechodniów, jamnik zadowolony siedzi, a buldog kona. Facet od buldoga mówi:

- Panie, sprzedaj mi pan tego psa!! Zapłacę panu 10 tysięcy złotych!!

- Panie, za 10 tysięcy to ja krokodyla kupiłem a drugie tyle wydałem na jego operację plastyczną.

W sądzie:

- A więc oskarżony przyznaje się, że w czasie polowania postrzelił gajowego?

- Tak, przyznaję się.

- Czy oskarżony może podać jakie okoliczności łagodzące?

- Tak, gajowy nazywa się Zając

Idzie zajączek lasem i kuleje na jedna nogę. Spotyka go drugi zajączek i pyta:

- Co się stało?

- Myśliwy.

- Postrzelił?

- Nie, nadepnął

Początkujący myśliwy przed swoim pierwszym polowaniem pyta gajowego:

- Dlaczego naszych naganiaczy nie ma tak długo?

- Żegnają się ze swoimi rodzinami…

Sławny myśliwy pokazuje znajomemu swoje trofea. Gość zachwycony widokiem licznych poroży, szabli i kłów, nagle woła:

- W rogu salonu widzę na ścianie głowę uśmiechniętej kobiety

- To jest głowa mojej teściowej. Do ostatniej chwili biedaczka myślała, że chcę ją sfotografować

- Dlaczego idziesz na polowanie w stroju wędkarza?

- Dla zmylenia zajęcy. Będą myślały, że idę na ryby

W szkole nauczycielka zwraca się do ucznia:

- Jasiu, wymień jakiegoś ssaka łownego.

- Ssaka…ssaka… No, na przykład myśliwy

Żona pyta męża:

- Kiedy wrócisz z polowania

- Kiedy wrócę, to wrócę

- To dobrze, ale nie później

Początkujący myśliwy wyrusza na polowanie z dwoma psami. Po godzinie wraca.

- Co się stało? – pytają koledzy. Wróciłeś po nowe naboje?

- Nie, po nowe psy.

W sklepie myśliwskim sprzedawca pyta kobietę:

- Po co pani śrut? Przecież pani nie poluje.

- Wepchnę go do cielęciny, a jak jeszcze posypię ją przyprawą do dziczyzny, to goście uwierzą, że mój mąż w końcu coś upolował…

Myśliwy wraca z polowania i mówi do żony:

- Nie wierzę w astrologię! Urodziłem się w znaku Strzelca, a jeszcze nigdy nic nie upolowałem…

Myśliwy mówi do kolegi:

- Podobno sprzedałeś swego psa myśliwskiego, którego tak bardzo lubiłeś?

- Tak. Ostatnio był nie do wytrzymania. Ilekroć opowiadałem historie z moich polowań, kręcił przecząco łbem.

Myśliwy chwali się kolegom, że za jednym strzałem upolował trzy zające.

- Jak to możliwe? – pytają koledzy.

- Jednego trafiłem w brzuch, drugi zemdlał ze strachu, a trzeci udawał zabitego, więc i jego też wziąłem ze sobą.

Co i w jakiej kolejności jest najważniejsze dla myśliwego?

Strzelba, pies i żona.

Na polowaniu myśliwy strzela do bażanta, który właśnie poderwał się do lotu.

- Trafiłem! – cieszy się myśliwy. Nawet pióra poleciały

- To prawda – potwierdza jakiś myśliwy. Pióra poleciały, ale razem z bażantem.

Na polowaniu początkujący myśliwy pyta stojącego obok myśliwego:

- Jak strzeliłem?

- Znakomicie! Gdyby tylko ten jeleń stał parę metrów bardziej w lewo…

Myśliwy poszedł na polowanie i zobaczył zająca. Podszedł na 50 metrów, przymierzył, strzelił. Dym się rozwiał, zając dalej siedzi. Podszedł na 20 metrów – to samo. Zdenerwował się, przyłożył zającowi lufę do głowy, strzelił… Dym się rozwiał, zając wstaje, otrzepuje się
i mówi:

- No co ty?! Odbiło ci?!

Myśliwy przechwala się przed kolegami swoją pewną ręką i niezawodnym okiem. Aby zademonstrować swoje umiejętności strzeleckie, strzela do przelatującej gęsi. Gęś leci dalej.

- Koledzy cud, cud! – woła do kolegów – Pierwszy raz w życiu widzę lecącą martwą gęś!

Dwóch myśliwych z Texasu polowało na łosie nad jeziorem na Alasce. Obaj upolowali piękne sztuki. Wrócili do samolotu którym przylecieli, a pilot mówi, że nie ma mowy, żeby wystartowali z oboma upolowanymi łosiami, jeden musi zostać. Bzdury – krzyczy jeden
z myśliwych – Kiedy byliśmy tu w zeszłym roku pilot zabrał nas stąd a wcale nie miał większego samolotu niż twój. Tamten miał jaja i nie bał się polecieć! Pilot się zdenerwował
i powiedział:

- Do cholery, jeżeli on to zrobił, to ja też potrafię. Nie latam gorzej niż inni!

Załadowali się, silnik na pełną moc i startują. Niestety nie wznieśli się nad drzewa na końcu jeziora. Zahaczyli o wierzchołki, samolot spadł i się rozbił. Żywi, ale trochę połamani wyczołgują się z krzaków, a pilot potrząsnął głową i pyta:

- Gdzie jesteśmy?

Jeden z myśliwych podnosi się z ziemi i mówi:

- Powiedziałbym… że przynajmniej sto metrów dalej niż w zeszłym roku…

Przychodzi dzięcioł do lekarza i mówi:

- Ma pan coś na wstrząs mózgu?

Idzie zajączek przez las i zobaczył maleńką dziurkę w ziemi. Podchodzi i woła:

- uuuuuuhuuuuu

Coś mu odpisnęło „uuuuuhuuuuu” i wyskoczyła myszka. Zajączek idzie dalej i zobaczył większą dziurkę, podchodzi i woła:

- uuuuhuuuu

Coś mu odpowiedziało „uuuuhuuuu” i wyskoczył króliczek. Zajączek idzie dalej i zobaczył jeszcze większą dziurę, podchodzi i woła:

- uuuuuhuuuu

Coś mu odpowiedziało „uuuuhuuuu” i wyskoczył lis, więc zajączek dał nogę. Idzie dalej
a tam jeszcze większa dziura, podchodzi i woła:

- uuuuhuuuu

Coś mu odpowiedziało „uuuuuuhuuuu” i wyskoczył niedźwiedź. Zajączek idzie dalej i widzi ogromną dziurę w ziemi. Podchodzi i woła:

- uuuuuuuuuhuuuuuu

Coś mu odpowiedziało „uuuuuuuhuuuuuuuu”… i przejechał go pociąg.

Siedzi zajączek i coś pisze. Podchodzi wilk:

- Zajączku, co piszesz?

- Doktorat o wyższości zajączków nad wilkami!

- Ja ci zaraz dołożę!

I za zającem w krzaki. Zakotłowało się i wychodzi potargany wilk. Za nim niedźwiedź:

- Za co? – pyta wilk

- Nie ważny jest temat pracy, ważny jest promotor…

Miś otworzył sklep wielobranżowy. Można w nim znaleźć wszystko czego dusza zapragnie i to w najlepszym gatunku. Pewnego razu do sklepu przychodzi zajączek i pyta:

- Czy są zgniłe marchewki?

Na to miś:

- W tym sklepie jest tylko świeży towar, nie ma nic starego, ani zgniłego.

Zając poszedł. Jednak następnego dnia przychodzi znów i pyta:

- Czy są zgniłe marchewki?

Miś się wkurzył, skrzyczał zajączka i wyrzucił ze sklepu. Jednak myśli sobie: „ten zając nie da mi spokoju dopóki nie załatwię mu tych marchewek”. Następnego dnia zając znów przychodzi i pyta:

- Czy są zgniłe marchewki?

Na to miś:

- Wiesz zając, to w zasadzie jest porządny sklep i nie ma tu zgniłych marchewek, ale specjalnie dla ciebie załatwiłem kilka. Tak, są zgniłe marchewki.

A zajączek na to wyjmuje legitymację i mówi:

- Kontrola, Sanepid.

- Zajączku, dlaczego masz takie krótkie uszy?

- Bo jestem romantyczny.

- Nie rozumiem.

- Wczoraj siedziałem na łące i słuchałem śpiewu słowika. Tak się zasłuchałem, że nie usłyszałem kosiarki…

W rodzinie wilków urodził się mały wilczek. Tata wilk podchodzi do kołyski i mówi:

- Jakie masz ładne oczy. Jaką masz błyszczącą sierść, jakie masz duże nogi, jakie masz wielkie uszy… Uszy?! Oj, poczekaj zającu!.

Miś, zajączek, wilk i lis grają w karty. Lis oszukuje. Po pewnym czasie niedźwiedź wstaje
i mówi:

- Ktoś tu oszukuje! Nie będę pokazywał palcem, ale jak strzelę w ten rudy pysk ….

Wchodzi zajączek do baru, podciąga rękawy i krzyczy:

- Kto zbił mojego brata?

- Ja! – wstaje zza stołu niedźwiedź. – A o co chodzi ?

- A o nic, dobrze zrobiłeś.

Przychodzi zajączek do sklepu niedźwiedzia..

- Poproszę chleb z górnej półki..

Niedźwiedź wchodzi na górę i podaje chleb.. Następnego dnia:

- Poproszę chleb z górnej półki..

Niedźwiedź wchodzi na górę i podaje chleb.. Historia powtarza się przez kilka dni.. Niedźwiedź się zdenerwował wszedł na górę i czeka.. Przychodzi zajączek:

- Poproszę masło z dolnej półki..

Niedźwiedź schodzi podaje masło..

- …i jeszcze chleb z górnej półki..

Przychodzi zajączek do sklepu niedźwiedzia.

- Jest chleb dwukilogramowy ??

- Nie, jest jednokilogramowy..

Następnego dnia.

- Jest chleb dwukilogramowy ??

- Nie, jest jednokilogramowy..

Niedźwiedź postanowił upiec chleb dla zajączka.. Przychodzi zajączek.

- Jest chleb dwukilogramowy ??

- Jest !!!

- To poproszę połowę..

Przed sklepem w lesie stoi w kolejce mnóstwo zwierząt: niedźwiedzie, lisy wilki, jeże itp… Przez kolejkę przepycha się zając. Rozpycha inne zwierzęta łokciami, wreszcie jest na początku kolejki! W tym momencie łapie go niedźwiedź i mówi: „Ty zając, gdzie się wpychasz?! Na koniec!” I mach – rzuca go na koniec kolejki. Zając znowu się przepycha, ale znowu łapie go niedźwiedź i odrzuca na koniec. Zając powtarza swój wyczyn jeszcze kilka razy, ale za każdym razem niedźwiedź wyrzuca go na koniec. Wreszcie obolały zając otrzepuje się z kurzu i mówi do siebie: „Nie to nie. Nie otwieram dzisiaj sklepu!”

Na gałęzi wiszą sobie 3 nietoperze i rozmawiają ze sobą. W pewnej chwili jeden z nich zaniemówił i jak sprężyna stanął głową do góry. Ci dwaj pozostali popatrzyli na siebie i jeden z nich:

- Kurcze, znowu zemdlał.

Zajączek mieszka w pobliżu misia w lesie, ale odgradza ich rzeka. W pewnym momencie miś krzyczy:

- Zajączku chodź szybko! Biegiem. Coś się stało. Zajączku!!!

Zajączek przestraszony biegnie kilometr do mostu i z powrotem kilometr, zmachany przybiega do misia i pyta:

- Co się stało?

- Umiesz tak? Bzbzbzbzbz

Zajączek wnerwiony wraca i na drugi dzień krzyczy:

- Misiu szybko. Ratunku !!! Na POMOC!!!

Miś przestraszony biegnie 2 kilometry do zajączka i się pyta:

- Co się stało?

- Już umiem: BZBZBZBZBZ.

W przydrożnym rowie siedzi jeż i je śniadanie. Przykicał zajączek.

- Co jesz?

- Co zając?

Nietoperz wlatuje do lasu i nagle z całej siły wali w drzewo. Obsuwa się a po chwili jeszcze oszołomiony wstaje i mówi:

- Do licha, przez tego walkmana to się kiedyś zabiję!

Kubuś Puchatek przychodzi sobie do masarni. Gdzie go wita uśmiechnięty rzeźnik:

- Dzień Dobry Kubusiu.

Kubuś zaś bez pardonu:

- Jest szynka?

Rzeźnik z uśmiechem na ustach:

- Tak Kubusiu, przecież wiesz, że jest to bardzo porządna masarnia.

Kubuś na to z grymasem na twarzy:

- Jest kiełbasa i parówki?

Rzeźnik z spokojem grabarza i w dalszym ciągu z uśmiechem na twarzy:

- Tak Kubusiu Puchatku, dla Ciebie wszystko jest świeżutkie.

Kubuś mu na to:

- A czy są ryjki i kopytka?

- Tak Kubusiu.

Na to Kubuś Puchatek wyciąga spod płaszcza kałasznikowa i strzela serią do uśmiechniętego rzeźnika, cedząc przez zęby:

- TO ZA PROSIACZKA!!!

Zając siedział na łące i przypatrywał się szybującemu bocianowi. I zapragnął latać, więc zawołał do bociana. Ten wylądował, a zając wyłuszczył mu swoje życzenia. Bocian pomyślał i mówi:

- Słuchaj zając, wejdź na pniaka, odbij się mocno i pomachaj łapkami, to może polecisz.

Zając tak zrobił, ale pacnął tylko na ziemię i głupawo się uśmiecha. Bocian pomyślał i mówi:

- E, nie tak, za nisko, wejdź na drzewo, odbij się mocniej i machaj łapkami, może polecisz.

Zając zastosował się do rady, ale jedynie mocniej przywalił o ziemię i otrząsał się po upadku. Bocian mówi:

- Wiesz co, zając? Ja to cię uniosę do góry i wypuszczę z dzioba wysoko nad ziemią, wtedy najpierw poszybujesz, a potem machając łapkami polecisz dalej.

Tak też zrobił. Tyle, że zając zamiast szybować, poleciał jak kamień rozpaczliwie wywijając łapkami. Huknęło i zając padł martwy aż zęby mu się wyszczerzyły. Bocian wylądował, patrzy, patrzy, w końcu mówi:

- Ty się zając ciesz, ale teraz to żeś nieźle przyłożył!

Idzie myśliwy przez pustynię i widzi lwa. Składa się do strzału, a tu nagle lew staje na tylne łapy i krzyczy:

- Nie strielaj! Nie strielaj!

Myśliwy zdziwiony chwyta za lornetkę, patrzy dokładniej, a to Lew Tołstoj.

Ruski myśliwy pojechał do Kanady, do znajomego kanadyjskiego trapera. Wybrali się na polowanie. Nagle z krzaków wypadł na nich ogromny niedźwiedź, Ruski położył go jednym celnym strzałem. Podbiega Kanadyjczyk i pełen zachwytu rzuca:

- Grizzly!

Na to Ruski:

- Niet, strielali, ale ubili…

Gajowy łaził po bagnach i nagle wlazł w takie grząskie błocko, które zaczęło się zapadać. Krzyczał, szarpał się, ale na nic. Ugrzązł już po szyję. Nagle podskakuje żaba, siada naprzeciw twarzy i patrzy. Gajowy wściekły:

- Co się gapisz?!

- Ja się nie gapię, ja tu mieszkam…

Spotykają się dwa jeże, jeden ma zabandażowaną łapkę.

- Co ci się stało?

- Eeee, drobiazg, chciałem się tylko podrapać po grzbiecie….

Biegnie ślimak przez las! Spotyka go lis:

- Czemu tak pędzisz, ślimaku?

- Urząd skarbowy w lesie!!!

- I co z tego?- pyta lis.

- Stary! Ja – dom, żona – dom, dzieci – dom…

Zima, las, pada śnieg. Po lesie chodzi podenerwowany niedźwiedź i gada:

- Po co piłem tę kawę we wrześniu…

- Och misiu, jesteś cudowny – rzekła Barbara tuląc się do niego i z rozmarzeniem potarmosiła jego imponująco owłosiony tors.

- Mmm…. – zamruczał

- Nie jesteś taki jak inni…

- Mmmmm… – zamruczał ponownie twierdząco

- Może jednak przeprowadziłbyś się do mnie, zamiast włóczyć po lesie, wcinać jagody
i straszyć inne zwierzęta?

Poszedł facet do lasu. Tak łaził i łaził, że w końcu zabłądził. Chodzi więc po lesie i krzyczy. W pewnym momencie coś go szturcha z tyłu w ramię. Odwraca głowę, patrzy, a tu stoi wielki niedźwiedź, rozespany, wściekły, piana z pyska mu leci i mówi:

- Co tu robisz?

- Zgubiłem się – odpowiada facet

- Ale czego się, kurde, tak drzesz? – pyta znowu wściekły niedźwiedź.

- Bo może ktoś usłyszy i mi pomoże. – mówi gość.

- No to, kurde, ja usłyszałem. Pomogło ci?

Tam gdzie gęsty las, a w lesie kręta ścieżyna kończą się raptownie, zaczyna się ogromne urwisko. Stromy, idealnie pionowy brzeg opada ku skłębionemu morzu parskającemu bryzgami piany i bijącemu wściekle o skały.

Nad tą przepaścią siedziały beztrosko dwa lemingi i wesoło majtały nóżkami.

- No i widzisz? – mówi jeden – Wiele nas to kosztowało, balansowaliśmy na granicy instynktu i zdrowego rozsądku, walczyliśmy z nieznaną siłą, na naszych oczach tysiące pobratymców runęło w dół ale my nie! Nam się udało! Jesteśmy ostatnimi żyjącymi przedstawicielami gatunku. Jesteśmy debeściaki hi hi hi…

Tymczasem nieopodal, uważnie przepatrując knieję, przedzierał się przez gąszcze strażnik leśny Stefan – przyjaciel i niezastąpiony opiekun wszystkich leśnych stworzeń. Właśnie usłyszał dziwne popiskiwanie i głęboka bruzda troski przecięła jego ogorzałe czoło. “Pewnie jakieś zbłąkane maleństwa kręcą się tu samotne” – pomyślał – “Czas po raz kolejny udowodnić swą szlachetność – i pomóc w potrzebie!”.

- Hop hop! – zawołał.

Lemingom nie trzeba było dwa razy powtarzać…

Jak rozróżnić, czy łabędź to samiec czy samica? Rzucić chleb: jak złapał – to samiec, jak złapała – to samica

Piękny lipcowy dzień. Las, ćwierkanie ptaszków, gdzieniegdzie przebiega sarenka. W tle słychać stukanie dzięcioła. Nagle z głębi lasu wyłania się potężna chmura kurzu, która
w szaleńczym pędzie przemierza las. Tumult, hałas, nic nie widać. Aż wreszcie chmura zatrzymuje się na leśnej polanie. Kurz powoli opada. Na polance dziesiątki, setki… jeży. Sapią, dyszą, łapią dech. Tylko jeden, ten który prowadził tabun, błogo się uśmiecha
i z zachwytem zwraca się do pozostałych:

- Jak mustangi, kurcze, jak mustangi!!

Zima. Legowisko niedźwiedzi. Mały niedźwiadek budzi starego siwego misia:

- Dziadku! Dziadku, opowiedz mi bajkę!

- Śpij… – mruczy dziadek – …nie czas na bajki…

- Ale dziadku! No to pokaż teatrzyk! Ja chcę teatrzyk! – krzyczy mały.

- No dooobrze… – sapie dziadek, gramoląc się pod łóżko i wyciągając stamtąd dwie ludzkie czaszki. Wkłada w nie łapy i wyciągając je przed siebie mówi:

- Docencie Nowak, co tak hałasuje w zaroślach? To na pewno świstaki, panie profesorze…

Siedzą dwa wróbelki na drzewie, dołem przechodzi byk. Jeden z ptaszków mówi:

- Ty, byk, głupi jesteś!

- Zaraz zrobię z wami porządek!

- Ty, byk, ale ty naprawdę głupi jesteś!

Byk się wścieka, odchodzi od drzewa, rozpędza się i wali w pień. Pada na ziemię. Jeden
z wróbli zlatuje i zaczyna skakać po byku, a drugi go pyta:

- Co ty robisz, przecież on już nie żyje?

- A, jeszcze leszczykowi żebra połamię!

Sensacja! W Białowieży pojawił się nowy gatunek łosi: zwierzyna nie poliże soli, póki nie wypije setki tequili.

Jeden kornik mów do drugiego:

- Wpadnij do mnie jutro na imprezę do IKEI.

- A co będzie?

- Szwedzki stół…

Do lasu wbiega ogromny dzik. Zwierzęta uciekają, drzewa się ła­mią, ziemia się trzęsie, a dzik bieg­nie dalej. Podbiega do chatki Pu­chatka, wali w drzwi, chatka cała się trzęsie. W końcu otwiera przestraszony Puchatek. Słoik z miodem wypada mu z łapek. A tu nagle dzik mówi piskliwym głosem:

- Kubusiu, nie bój się, to ja Prosia­czek! Z wojska wyszedłem!

- Tato! Patrz dźwiedź!

- NIEDŹWIEDŹ synku.

- A taki podobny!

- Jasiu, jak wygląda kaczka?

- Kaczka? Wygląda oczami.

Na wycieczce szkolnej w lesie Jasio pokazując palcem na czarne jagody pyta nauczyciela:

- Co to jest proszę pana?

- Czarne jagody Jasiu.

- A dlaczego one są czerwone?

- Bo są jeszcze zielone! Ale jak będą dojrzałe, to będą całkiem granatowe…

Nauczyciel pyta dzieci:

- Który ptak nie buduje gniazda?

- Kukułka – odpowiada rezolutny Jaś.

- Dobrze. A wiesz, dlaczego?

- Bo mieszka w zegarze…

Jak rozmnażają się jeże? Ostrożnie.

Korpulentny leśniczy mówi do sprzedawczyni w sklepie z zabawkami.

- Poproszę o coś dla czteroletniego chłopca, którego tatuś jest dość tęgi i ciężko mu klęczeć.

Rozmawia dwóch gajowych:

- Czy wiesz, jaka jest różnica między narzeczoną a żoną?

- No, nie bardzo.

- Jakieś 25 kilogramów.

Siedzący w nadleśnictwie na punkcie przeciwpożarowym dyżurny słucha prognozy pogody na weekend:

- W ten weekend będzie 30 stopni ciepła – 15 w sobotę i 15 w niedzielę.

Rozmawia dwóch starych gajowych:

- Wiesz, w Ameryce wymyślili takie szkła, przez które wszystko jest piękniejsze. Nawet własna żona!

- Wielka mi rzecz. Ja te szkła znam od 30 lat. Tyle tylko, że ciągle je trzeba napełniać…

Wchodzi młody leśnik do żeńskiego akademika:

- A ty, do kogo młody człowieku – pyta portierka.

- A kogo by mi pani poleciła?

Pewnego dnia, podczas pracy nad brzegiem rzeki drwalowi wypadła siekiera i wpadła do wody. Drwal usiadł i zaczął płakać. Nagle objawił mu się Bóg i zapytał:

- Dlaczego płaczesz?

Drwal odpowiedział, że siekiera mu wpadła do wody. Bóg zstąpił na ziemię, wszedł do wody i po chwili wyłonił się ze złotą siekierą.

- To twoja siekiera? – zapytał

- Nie – odpowiedział drwal.

Bóg ponownie się zanurzył i po chwili trzymał srebrną siekierę, pytając drwala czy to jego.

- Ta również nie jest moja – odparł drwal.

Bóg po raz trzeci się zanurzył i wyjął z wody żelazną siekierę.

- A może ta?

- Tak, to moja siekiera – ucieszył się drwal.

Bóg był zadowolony, że taki uczciwy człowiek chodzi po ziemi i w nagrodę podarował mu wszystkie trzy siekiery. Drwal wrócił do domu szczęśliwy.

Innego dnia drwal spacerował nad brzegiem tej samej rzeki wraz z żoną. Nagle żona potknęła się i wpadła do wody. Drwal usiadł na brzegu rzeki i zaczął płakać. Ponownie objawił mu się Bóg i zapytał:

- Dlaczego płaczesz?

Drwal odpowiedział, że żona mu wpadła do wody. Bóg jeszcze raz zstąpił na ziemię, wszedł do wody i po chwili wyłonił się wraz z Jennifer Lopez.

- To twoja żona? – zapytał

- Tak – odparł drwal

Bóg się na poważnie zdenerwował:

- Ty kłamco! To nie jest prawda! To nie jest Twoja żona!

Drwal odparł:

- Boże wybacz mi to nieporozumienie. Widzisz, jeśli powiedziałbym nie Jennifer Lopez, wróciłbyś i wyszedł z Cameron Diaz, i jeśli znowu powiedziałbym nie, poszedłbyś trzeci raz i wrócił z moją żoną, której powiedziałbym tak, a wtedy otrzymałbym wszystkie trzy. Ale Panie, jestem tylko biednym drwalem, nie dałbym rady dbać o trzy żony, dlatego właśnie powiedziałem tak za pierwszym razem.

Jaki z tego morał?

Ano morał z tego taki, że jeśli już mężczyzna kłamie, to zawsze w pożytecznym i szczytnym celu!!!

Rozmawiają dwaj starsi leśniczowie z brzuszkami:

- Podobno codziennie intensywnie uprawiasz gimnastykę?

- To prawda.

- A możesz już dotknąć prawą ręką lewej stopy?

- Jeszcze nie, ale już zaczynam ją widzieć.

Korytarzem biurowca idzie żona nadleśniczego z olbrzymim tor­tem. Pracownicy witają ją

i pytają:

- To dla nadleśnego?

- Nie, dla jego sekretarki.

- A co ma? Imieniny, urodziny?

- Nie, stanowczo za dobrą figurę.

Dyrektor generalny wzywa kadrową:

- Proszę znaleźć w naszej firmie sprytnego, młodego nadleśniczego, z dużą wiedzą
i umiejętnościami, mającego dobry kontakt z ludźmi. Jednym słowem kogoś takiego, kto mógłby mnie zastąpić.

- I mam go tu do pana przysłać?

- Nie, natychmiast zwolnić.

Rozmawiają dwie leśniczyny:

- No, i powiedział mi wtedy, że jeśli jeszcze raz się dowie, że go zdradziłam, to się zastrzeli!

- I co?

- Nic – od tego czasu nic mu nie mówię i już siedem razy ocaliłam go od śmierci!

Wraca leśniczy do domu ze szkolenia, wita się, wręcza prezenty. W końcu zasiada przed michą i telewizorem. Patrzy dookoła i woła do pięcioletniej córeczki:

- Dziubasku, czy widziałaś gdzieś pilota?

- Pilota? Nie widziałam… Ale był listonosz, hydraulik i kilka razy sąsiad z naprzeciwka…

Z serii: co powiedział pewien nadleśniczy…

- Oczywiście, że jako szef jestem za równo­uprawnieniem. Dlatego też pozwalam mojej żeńskiej grupie pracowników pracować dłużej, żeby mogły zarobić tyle, co mężczyźni.

- Praca z ładnymi kobietami teoretycznie jest możliwa, a w praktyce – wszystko stoi.

- Dusza z nadzieją czekała piątku, a nerki i wątroba z trwogą – poniedziałku.

- Im trudniejsza sytuacja, tym bardziej rozładowany telefon.

- Życie jest piękne! Gdy prawidłowo dobierze się środki antydepresyjne…

- Archeolodzy odnaleźli na głębokości 20 m szkielet mamuta. To kolejny dowód na to, że mamuty żyły w norach.

- Jeden dobry kawał to odzyskanie 15 minut życia, z czasu straconego w pracy

- Prawdomówność – to brak umiejętności szybkiego wymyślenia innego wariantu.

- Z wiekiem ludzie robią coraz mniej głupstw – możliwości już nie te.

- Tyle ostatnio mówi się o brudnych pieniądzach, aja ilekroć wyciągam z koperty banknot – to na brudnego jeszcze nie trafiłem.

Idzie myśliwy przez las i śpiewa:

- Na polowanko, na polowanko!

Z tylu wychodzi miś, klepie go po ramieniu i pyta:

- Co, na polowanko?

- Nie! Jak Boga kocham, na ryby!

Posterunek straży leśnej. Dzwo­ni telefon. Komendant odbiera:

- Straż leśna, słucham?

- Dzień dobry. Czy to z waszego nadleśnictwa pojechał wczoraj pa­trol do Kowalskich
z Maciejowej Woli?

- Chwileczkę, już sprawdzam. Tak. Mieliśmy anonimowe zgłoszenie o kradzieży drewna.

- Mam prośbę. Czy możecie ich przysłać jeszcze raz? Zapomnieli zabrać czapkę i pistolet. No i zdję­cia obejrzą, fajnie wyszły!

Wiekowy leśnik i jego żona opie­rają się o ścianę leśniczówki; kobieta tęsknie przypomina, że za tydzień będzie złota rocznica ich ślubu.

- Zróbmy przyjęcie, Stefan – zasu­gerowała – Zabijesz dzika.

Leśnik podrapał się w siwą głowę.

- Rany, Elka – odpowiedział w końcu. – Nie widzę powodu, żeby dzik ponosił odpowiedzialność za coś, co stało się pięćdziesiąt lat temu.

Wychodząc od nadleśniczego, leśniczy napotyka innego leśniczego, czekającego przed drzwiami i mówi:

- Możesz wchodzić, szef ma wyśmienity humor.

- A co się stało?

- Poprosiłem go o podwyżkę i uśmiał się do łez.

Rozmawia dwóch młodych podleśniczych.

- Podobno zmieniłeś pracę?

- Tak. Zrobiłem to ze względów zdrowotnych.

- A co ci dolega?

- Mnie nic, ale mojemu leśniczemu robiło się niedobrze na mój widok…

Leśniczyna pokazuje mężowi magazyn mody z najnowszymi kreacjami na sezon zimowy i mówi:

- Ty polujesz, więc chciałabym mieć takie futro…

Na co mąż zza gazety:

- To jedz Whiskas!

Do lekarza przyszła żaba. Skarży się, że coś jej w stawie dokucza.

- Jeśli w stawie, to pewno… rak.

Podleśniczy spotyka w lesie śliczną dziewczynę i mówi:

- Maleńka, Chyba się mnie nie boisz?

- Ja nie, ale ojciec się boi, bo chodzi w nagonce, a pan mu już trzy razy śrutem w tyłek strzelił!

Dwaj myśliwi idą przez las. W pewnej chwili jeden z nich osuwa się na ziemię. Nie oddycha, oczy zachodzą mu mgłą. Drugi myśliwy wzywa pomoc przez telefon komórkowy.

- Mój przyjaciel nie żyje. Co mam robić? – woła.

- Proszę się uspokoić – pada odpowiedź – Przede wszystkim należy się upewnić, że pański przyjaciel naprawdę nie żyje.

Po chwili rozlega się strzał.

- W porządku – woła do telefonu myśliwy – I co dalej?

- Widzisz tę niedźwiedzią skórę na podłodze? – zapytał gościa rosyjski myśliwy – Te­go miśka załatwiłem na Syberii po ciężkim pojedynku! Albo on, albo ja!

- W sumie dobrze się stało – powiedział gość – Ty byś gorzej wyglądał na tej podłodze.

Rozmawia dwóch leśniczych z sąsiednich nadleśnictw.

- Nasz stary jak się wkurza, to się robi taki czerwony na gębie…

- My mamy gorzej. Jak nasz się wkurza, to my mamy czerwone gęby…

Mama pyta praktykanta leśnego:

- I co tam było dziś na praktyce?

- Niedobrze, leśniczy bardzo się zezłościł!

- Dlaczego?

- Zapytałem, czy kopalniak hoduje się z nasion, czy z sadzonek…

Leśniczówka-bliźniak. Leśniczyna pyta męża:

- Czemu nasz sąsiad tak klnie?

- Normalne – albo pies mu uciekł, albo żona wróciła…

- Kochanie, gdzie jesteś?

- Na polowaniu.

- A co to tak tam dyszy?

- Niedźwiedź.

Wilk wrzeszczy do wilczycy świeżo po porodzie:

- Czemu nasz szczeniak ma rudą kitę?

- Czego się drzesz, to pewnie te anomalie genetyczne…

- Jakie anomalie!!! Co ty mi tu wciskasz!!! Takie rzeczy się nie zdarzają!!!

- A tam nie zdarzają, patrz, ty na ten przykład masz wielkie rogi…

Pewien myśliwy opowiada, jak podczas polowania w Afryce przeprawiał się wielką łodzią przez Nil.

- To straszne! – woła słuchająca go kobieta – Przecież mógł pan utonąć!

- Wykluczone, droga pani! Krokodyle nigdy by do tego nie dopuściły…

Leśniczy z psem na spacerze spotyka grzybiarza

- Panie – woła grzybiarz – załóż pan temu psu kaganiec!

- Ale to jest bardzo spokojny wyżeł! Jeszcze nikogo nie ugryzł!

- Panie, pan myślisz, że jak będę pierwszy, to będzie dla mnie powód do dumy?!

Syn leśniczego zwraca się do ojca:

- Tatusiu, ty masz dubeltówkę, to kup mi rewolwer! No kup mi… Musisz mi kupić!

- Cicho!- reaguje zdecydowanie ojciec – Nie kupię ci!

- Ale ja uważam, że powinieneś mi kupić!

- A ja uważam, że nie i basta! W końcu, kto tu jest głową rodziny?!

- Na razie ty. Ale gdybyś mi kupił rewolwer…

Wraca malutki, chudziutki leśniczy do domu. A tu jego żona w pościeli z kochankiem. Kochanek – wielkie bydlę, ze dwa metry wzrostu, wielki włochaty tors, łapska jak bochny chleba. Na widok leśniczego podrywa się z pościeli. Leśniczy uspokajającym głosem mówi:

- Dobrze, że pan taki duży, bo ja okularki w pracy gdzieś posiałem… i wyjmuje dubeltówkę
z szafy…

W odwiedziny do dawno nie widzianego kolegi ze studiów leśnych przyjeżdża kolega. Po wspólnym posiłku mówi do niego:

- Myślę, że to wspaniale, że po tylu latach małżeństwa cały czas mówisz do swojej żony „słoneczko”, „sarenko”, „ptaszku”.

Ten na to:

- Prawdę mówiąc, cztery lata temu zapomniałem, jak ona ma na imię.

W przerwie narady rozmawia dwóch starszych nadleśniczych:

- Podobno przyjąłeś do pracy nowa sekretarkę?

- Owszem.

- I jesteś z niej zadowolony?

- Po pierwszym dniu trudno powiedzieć.

- Młoda, ładna?

- Taka sobie, niczego.

- A jak się ubiera?

- Bardzo szybko.

Młody leśniczy próbuje się wyrwać z domu:

- Kochanie… Chciałbym dziś wieczorem iść z kolegą na polowanie, posiedzimy na ambonie, wypijemy po kieliszeczku nalewki…

- A idź, idź… Czy ja cię tu trzymam za rogi?!

Starszy leśniczy podupadł na zdrowiu, żona zawiozła go do lekarza:

- Nie radzę panu palić, pić alkoholu i… kochać się – mówi lekarz

Po dwóch miesiącach wstrzemięźliwości leśniczy nie wytrzymał i zapalił papierosa.

- No tak, palić to możesz… – dogaduje żona.

Wcześnie rano leśniczy jedzie na ważne szkolenie do stolicy. Okazuje się, że wszystkie miejsca w wagonie są zajęte i nie ma gdzie usiąść. Ucieka się więc do sztuczki:

- Pomóżcie szukać! – woła – Z torby uciekł mi jadowity wąż!

Wszyscy pasażerowie w mgnieniu oka opuścili wagon. Leśniczy rozparł się wygodnie i zasnął. Przebudził się, gdy słonce zaświeciło mu w oczy. Skoczył do okna i stwierdził, że wagon nadal stoi na stacji początkowej.

- Co się dzieje?! – krzyczy do przechodzącego kolejarza – Dlaczego nie jedziemy?

- Jakiś dureń wypuścił węża i odczepiliśmy wagon!

W zimowy wieczór leśniczy złapał w lesie złodzieja, który kradł ścięte drewno.

- Co, kradniemy drzewo?

- Panie, ja tylko zbieram paszę dla królików!

- Chcesz mi wmówić, że króliki jedzą drewno?

- Jeśli nie będą chciały jeść, to napalę nim w piecu…

Cieciorówka
Digg this!Dodaj do del.icio.us!Stumble this!Dodaj do Techorati!Share on Facebook!Seed Newsvine!Reddit!Dodaj do Yahoo!

Komentowanie wyłączone.