Główna » WSZYSTKIE WPISY, Wiersze satyryczne

Jarosław Andrasiewicz – Wiersz “Ballada o słodyczy zemsty i genezie wandalizmu” – Wyróżnienie w kategorii FREDRASZKI I edycji Ogólnopolskiego Turnieju Twórczośći Satyrycznej im. Aleksandra hr. Fredry

Autor: admin dnia 6 Maj 2011 Brak komentarzy

Mamy przyjemność przedstawić Państwu wiersz Jarosława Andrasiewicza pt. “Ballada o słodyczy zemsty i genezie wandalizmu” , za który otrzymał on Wyróżnienie w I edycji Ogólnopolskiego Turnieju Twórczośći Satyrycznej im. Aleksandra hr. Fredry w kategorii FREDRASZKI(poezji) zorganizowanego przez
Miejski Dom Kultury “Szopienice – Giszowiec w 2009 r.

Jarosław Andrasiewicz 

“Ballada o słodyczy zemsty i genezie wandalizmu”

Historia o tym fakcie raczej nie wspomina,
Że król Krak, oprócz Wandy, miał także i syna
Pozostało przezwisko (w aktach brak imienia):
Raptus, bo gwałtownego był usposobienia
Zaś szczyt jego furiactwa przypadł na dzień dżdżysty
Kiedy piękna siostrzyczka skoczyła do Wisły
(Wykonując klasyczną śrubę z półobrotem
Ale zapominając wypłynąć z powrotem)

Raptus najpierw porąbał swatów na szczapeczki
(Film “Teksańska masakra” to przy tym bajeczki)
Później pognał do puszczy, bo złość w nim nie znika
Bez anastezjologa zdjął skórę za żbika
Dokopał niedźwiedziowi za to,że był w futrze
Dzikowi dwa kły wybił (wszak świnia ma krótsze
A jakoś funkcjonuje przy ludzkiej sadybie)
Wreszcie sobie poprzysiągł, że Niemiaszka zdybie

Jednak do tego trzeba użyć chłodnej głowy
Powściągnął więc swój zapał i wkrótce gotowy
Wyruszył był na zachód – mściciel krzywd dziewiczych
Samotnie gnał, bez giermka, pośród treli słowiczych
Przemierzał prasłowiańskie bagna i ostępy
Pewien, że bałwochwalcze wiodą go zastępy
Coś faktycznie na rzeczy tutaj być musiało
Bowiem tam, gdzie zamierzył, rychło dotarł…cało

Zatrzymał się przed fosą i ciut – ciut osłupiał
Popatrzył i pomyślał: “Chybam do cna zgłupiał
Przecie wojska tu stoi cirka…ze trzy pułki
Musiałbym być asasyn i to z górnej półki
Żeby się tak do “szwagra” przedostać bez świadków
I wynieść stąd bez straty choć jeden z pośladków…”
Zwątpił tedy nasz Raptus w sukces przedsięwzięcia
Wspomniał jednak na Wandę, która nie do wzięcia…

Potrzeba, jak wiadomo – matka wynalazku
Raptus otrząsnął się był ze zwątpień potrzasku
I rychło znalazł sposób, który w krótkim czasie
Sprawi, że do Niemiaszka zbliżyć mu uda się
Jego pomysł obszedł się bez literatury
W niej skrzywdzony bohater udaje się w góry
Aby tam sztuki walki ćwiczyć w samotności
Potem wrócić i wrogom porachować kości

A Polska w onej chwili dzieciom nie czytała
Więc Raptus nie znał guru – tych, którzy kult ciała
Wznoszą hen na wyżyny mitycznych tytanów
(Zaludniając stronice MacLeanów, Ludlumów)
Jego fortel był w sumie skuteczny, choć prosty
Otóż Raptus stanowił odbicie swej siostry:
Ta sama bladość cery i smętność oblicza
Sprawiały, że za Wandę brano królewicza…

W tamtych czasach ludziska chcieli widowiska
Chleb był, ale do szczęścia zdadzą się igrzyska
Stąd gorąco witano w każdej Pipidówce
A to babę z brodą, to strongmenów hufce
Gawiedź pragnie mieć ubaw aż po same pachy
(zwłaszcza, gdy między sobą lubią tłuc się Lachy)
Przeto i bez zdziwienia w grodzie powitali
‘Studio akupunktury” niejakiej Wandalii

“Każdą niemoc – w tym kaca – sprawnie usuwamy”
Niżej fizys szefowej – to całość reklamy…
Niedoszły kochaś Wandy był fanem nowinek
A los tak wziął i zrządził, że idąc przez rynek
Od niechcenia popatrzył na ten afisz – baner
I w głowie momentalnie włączył mu się skaner
Który prześwietlił bywszych metres konterfekty
Tych, co to zwykle łase były na afekty…

Zerknął więc po raz wtóry…”Przecie to Wandula
Córka tego dziadygi – pożal się pan – króla
Lecz ponoć utonęła w przypływie depresji
Bo zeszła na dno Wisły bez krzty dekompresji
Tudzież bez akwalungu lubo zwykłej rury
A tutaj proszę, proszę…<>…
Ciekawy, co za novum?” – pomyślał Niemiaszek
Który zawsze był żądny ciekawych igraszek

Odprawił precz eskortę i krokiem gieroja
Wkroczył tam, gdzie jak mniemał, czekała dziewoja…
Wypadł po dwóch pacierzach drąc się do niebytu
Z setką szpileczek wbitych tuż obok odbytu
I leciał poprzez miasto jakby opętany
Przewracając przechodniów, kosze i stragany
A owo spustoszenie wandalizmem zwali
Podając za przyczynę działalność Wandalii

Jedno z zadań ballady to naprawiać błędy
Tak jest i w tym przypadku, poniżej trzy puenty
Morał pierwszy – dla młodych: aby wytrwać w zdrowiu
“Słownik wyrazów obcych” trzymaj w pogotowiu
Morał drugi – dla kobiet: nie odrzucać samców
Bowiem każdy jest piękny – nawet ten z Germańców
Morał trzeci – dla mężczyzn: nie wierzyć kobitom
Bo się mogą okazać zwykłym transwestytą

Digg this!Dodaj do del.icio.us!Stumble this!Dodaj do Techorati!Share on Facebook!Seed Newsvine!Reddit!Dodaj do Yahoo!

Komentowanie wyłączone.