Główna » WSZYSTKIE WPISY, Wiersze satyryczne

JAROSŁAW ANDRASIEWICZ “TEKSTY”- WYRÓŻNIENIE W TURNIEJU LITERACKIM W KATEGORII TEKST XXIII OGÓLNOPOLSKIEGO TURNIEJU SATYRY „ O ZŁOTĄ SZPILĘ” 2020

Autor: admin dnia 21 Maj 2021 Brak komentarzy

JAROSŁAW ANDRASIEWICZ

XXIII OGÓLNOPOLSKI TURNIEJ SATYRY „ O ZŁOTĄ SZPILĘ” 2020

TURNIEJ LITERACKI

TEKSTY POETYCKIE

WYRÓŻNIENIE

Pieśń europejska

Czego chcesz od nas, Unio, za Twe hojne dary?

Czego za te dotacje, w których nie masz miary?

Rozum Cię nie ogarnie, wszędzie pełno Ciebie,

w każdym aspekcie życia! (No, może nie w niebie…).

Porad chyba nie pragniesz, bo i tak wiesz swoje,

więc radą tu Cię żadną nie zaniepokoję.

Tylko tę pieśń wdzięczności dozgonnej wyśpiewam

(wnet się za nią w Przemyślu nagrody spodziewam).

O, Pani tak wszechmocna! Na Twe rozkazanie

ślimak, zwyczajny mięczak, w mig rybą się stanie!

Zaś marchew już nie musi zazdrościć owocom,

bo do nich zaliczona Twą unijną mocą!

Troszczysz się o stworzenie, dając dyrektywy!

W nich nauczasz banana, jaki ma być krzywy,

a kurze perswadujesz w formie eurogadki,

by swój dziób kierowała ku wejściu do klatki!

Pochylasz się nad ludźmi w niejednej dziedzinie!

Szczegółowo wyjaśniasz, jak wejść po drabinie!

Tym, co obuwie noszą w sposób byle jaki,

wskazujesz, jak prawidłowo mają wzuć gumiaki!

Zaiste nieprzebrane są Twoje zastępy!

Gotowe, by na nowo stawiać świata zręby!

Trwają czujne w potężnym rynsztunku instrukcji!

Nie masz na ziemi takiej drugiej instytucji!

Nieba jednak nie sięgasz – tam postulat wnoszę.

Chciałbym, jako poeta, dobry Panie Boże,

dodać malutki passus wprost do suplikacji:

ochroń nas od Głupoty, czyli eurokracji..,

Suchy dok

W chłopie, gdy nie mógł chwytać mamuta,

bo ekolodzy podnieśli krzyki,

zwykła przycichać myśliwska nuta,

a brzmiały tony marynistyki.

Na baobabu piął się koronę,

wryp… raszał z gniazda pterodaktyla,

i tam się moszcząc, spoglądał w stronę,

w której się niebo ku morzu schyla.

Widok, zaiste, majestatyczny,

w piersi włochatej aż dech zapiera…

Chłopu, co zwykle był pragmatyczny,

już się projekcja marzeń otwiera.

„Ech, cisnąć wszystko w jasną pogodę:

tych ekologów, babę, mamuta!

[ hen wyruszyć, za tę tu wodę...

(z tym, że potrzebna byłaby szkuta…).

Zmóc się z żywiołem, stawić mu czoło!

Pokochać wicher i morską pianę!

Choć niebezpieczeństw tyle wokoło

na tym pokładzie być kapitanem!

Odkryć nieznane, nawodne szlaki!

I zawsze za nic mieć wraże prądy!

Jako ten Odys, co do Itaki…

Dotrzeć na piękne, zamorskie lądy!”.

Gdy w takiej wizji zwykł się zatracać,

głos baby z dołu dobiegał nagle:

„Wracaj, jaskinię pora ogacać!”.

I po podróży, zwinięte żagle…

Darowana klacz

Wenus wyszła z morskiej piany,

uśmiech skwiecił jej oblicze.

Na ten widok piać peany

jęli męscy plażowicze.

„Spójrzcie tylko na tę szparkę!

Co jedynki jej rozdziela!

Znamionuje to figlarkę,

do psot skorą i wesela!”

Na uboczu stał poeta.

Słysząc prozę – do tej pory

jęknął w duchu „Ech…. kobieta…”,

i dał takie metafory:

„Górnym dwójkom się przypatrzcie!

W uniesieniu dumnym trwają.

W idealnym jakby akcie wzrok do siebie przyciągają.

Widzę także dwójki dolne!

Ogląd mam, bo stoję z boku.

Wypełnione i swawolne

prężą się przy każdym kroku!”.

Wenus spektakl ten rozbawił,

zawołała: „O, na bogów!

Czyżby mi się tutaj trafił

istny zjazd stomatologów?”.

Digg this!Dodaj do del.icio.us!Stumble this!Dodaj do Techorati!Share on Facebook!Seed Newsvine!Reddit!Dodaj do Yahoo!

Komentowanie wyłączone.