Główna » Różne, WSZYSTKIE WPISY

JAROSŁAW ANDRASIEWICZ “TEKSTY” II NAGRODA W TURNIEJU LITERACKIM W RAMACH XXV OGÓLNOPOLSKIEGO TURNIEJU SATYRY „ O ZŁOTĄ SZPILĘ” 2022

Autor: admin dnia 18 Grudzień 2022 Brak komentarzy

XXV OGÓLNOPOLSKI TURNIEJ SATYRY „ O ZŁOTĄ SZPILĘ” 2022

TURNIEJ LITERACKI

II NAGRODA

JAROSŁAW ANDRASIEWICZ

KONCERT JANA K.

Muzyk, jakby sam swojej dziwił się piosence,
Upuścił drążki z palców, podniósł w górę ręce,
Czapka lisia spadła mu z głowy na ramiona,
Powiewała poważnie broda podniesiona…

Odrzucił precz cymbały, zerwał się na nogi,
„Damy tu więcej czadu!” – krzyknął do „załogi”.
Ktoś mu gitarę Fender podał spod szynkwasu.
Na ten widok Gerwazy rusza już do basu,
Nie może wejść na scenę, ciągle się potyka…
Pijany? Nie, zapomniał odpiąć Scyzoryka,
Więc techniczna ekipa spieszy mu z pomocą.
A tam z tyłu Protazy sprawdza gary: grzmocą!

Zatem sprawnie rytm nabił, zagrali od ucha,
Czuć starego, dobrego, rockowego ducha.
Riffy i solóweczki, basowe pochody,
Plus perkusyjne przejścia (rzecz nie wyszła z mody).
Aż się Wojski znienacka zjawił zasapany,
Ciekaw, czy to już nasi biją w tarabany?
Zaś tymczasem pośrodku istne rockowisko.
Rzężą, piszczą wzmacniacze, w górze lata wszystko:
Surduty, epolety, o, jest i podwiązka!
Impreza jak się patrzy – naprawdę niewąska!

Nagle… Koncert urwano – wszystkim się zdawało,
Że to Jan Kiel gra jeszcze… A to w brzuchu grało
Chłopu, który przez okno gospody spoziera.
„W imię Łojca…” – krzyż czyni – „ZZ Top kapela?!”.

Frontman, pośród aplauzu, proponuje sali,
By w ramach bisowania jeden hit wybrali.
„Whiskey In the Jar” – chciałby usłyszeć Podczaszy.
„Satisfaction” Jaggera – jednej z dam się marzy.
„Zośka miała fajny biust” – ktoś parafrazuje.
Sala milknie, Tadeusz na sobie wzrok czuje…
To oczy Telimeny – w dyby by zakuły.
Gwar znów rośnie, padają kolejne tytuły,
Ludzie za łby się biorą, istny tutaj wre bój!
Każdy chciałby usłyszeć ulubiony przebój

Bez wątpienia mogłoby dojść nawet do zgonu,
Gdyby w porę pan Sędzia nie wziął mikrofonu.
„Pax! Pax!” – zawołał basem i rzucił formułę:
„Rodacy, zaczekajcie, niech rozstrzygnie TSUE”.

OGŁOSZENIA DROBNE

CHWALCIE ŁĄKI UMAJONE

– szeroki wybór kosiarek.

W ŻŁOBIE LEŻY

Hurtownia pasz.

KIEDY RANNE WSTAJĄ ZORZE?

Portal dla dociekliwych.

NA CZTERY WIATRY

– tabletki powlekane.

CHWILO, TRWAJ

– zakład fotograficzny.

CZYM CHATA BOGATA

– portal dla włamywaczy.

W TYM SĘK

Salon używanych mebli.

WYPRASZAM SOBIE

NSZZ Żebraków.

KOŚCI ZOSTAŁY RZUCONE

Sekcja judo zaprasza.

MUSZTARDA PO OBIEDZIE

Desery dla wymagających.

MÓJ CI ON!

Chusty, szale, apaszki.

MORDA W KUBEŁ

Poidła, duży wybór.

„GRUSZKI NA WIERZBIE”

– kwartalnik poświęcony GMO.

GRZEBIEŃ

po przeglądzie

stomatologicznym, tanio.

GIEZŁO

– salon mody wiekuistej.

GAPCIO

– magazyn telewidza.

DAREMNE ŻALE…

Komornicy.

DZIÓB NA KŁÓDKĘ

Portal dla małomównych.

List z drugiej młodości (próba naśladowania Jeremiego Przybory)

Postanowiliśmy z przyjacielem przeżyć drugą młodość. Jednak, po początkowym entuzjazmie, pojawił się pewien problem. Okazało się bowiem, że nie potrafimy przypomnieć sobie młodości numer jeden.

– Może macie demencję starczą? – zapytał dziadek Paździerzak, do którego udaliśmy się po radę.

Oburzeni tak bezceremonialną diagnozą, w pierwszym odruchu postanowiliśmy unieść się z przyjacielem – najpierw honorem, a później – z foteli. To znaczy spróbowaliśmy się unieść, ale mnie coś strzyknęło w kolanie, zaś przyjaciela złapał skurcz w łydce, więc poprzestaliśmy na wszystko mówiącym milczeniu.

– Ale nie martwcie się – kontynuował dziadek nieświadom okazywanego mu ostracyzmu. – Coś się tam wykombinuje… Wersja normalna czy ekstremalna? – zapytał znienacka.

– Ekstremalna! – wykrzyknąłem.

– Normalna – odpowiedział przyjaciel.

Dziadek Paździerzak uniósł dłonie w pojednawczym geście.

– Spokojnie, to da się pogodzić – chaszcze pójdą na pierwszy ogień.

Po kilkunastu minutach siedzieliśmy na ławeczce intymnie ukrytej w odległej części zapuszczonego parku, czekając na  naszego mentora.

– Wiesz – zagaił przyjaciel – chyba mi się coś przypomina… Taka melodia chodzi mi po głowie – tu zasłowiczył. A gdy przestał, zanucił:

Bzu kwiatostan fioletowy

Zerwę dziś dla białogłowy

Niech jej pieści powonienie

Przez noc całą bzuwonienie

W tejże chwili zmaterializował się dziadek Paździerzak, jakoś dziwnie pękaty. Pękatość owa okazała się trzema flaszami, które z dumą zaprezentował wciśnięte za pasek spodni, odsłaniając poły marynarki.

– „Kwiat jabłoni”, z pierwszej ręki – zaanonsował triumfalnie, wręczając każdemu z nas po butelce.

Następnie wprawnym ruchem potrząsnął flaszką, przechylił ją, uderzył w dna otwartą dłoni i sezam się otworzył. Spróbowaliśmy podobnej ekwilibrystyki, ale bezskutecznie.

– Najtrudniejszy pierwszy krok – uśmiechnął się dziadek, odstawił swoją zdobycz, wyjął butelkę z rąk przyjaciela i ponowił prestidigitatorski trick.

To nieprawda, że do trzech razy sztuka… Przekonałem się o tym naczolnie, gdy dziadek Paździerzak zabrał się za otwieranie mojej butelki. Może niepotrzebnie pochylałem się z ciekawością…

Dziadek przyjrzał się memu czołu, machnął beztrosko ręką, pociągnął sążniście z flaszy i oznajmił:

– Do pochówku się zagoi. Kończcie panowie, ruszamy do lokalu „Drugie dno”.

Ostatnie słowa sprawiły, że i mnie się coś przypomniało.

– Wymuskany maitre d’hotel, orkiestra dancingowa, a może i kameralny kwartecik… – wymruczałem kwietnojabłonnym oddechem do ucha przyjaciela.

Przywitał nas kelner – trzy ćwierci do śmierci – odziany w nagannie nieczysty kitelek.

– … noowie życzą? – zapytał śpiewnie.

– Weźmiemy coś a la carte – zasugerowałem.

– Niestety, karp wyszedł, ale został się śledzik, któren jednakowoż – kelner znacząco uniósł palec wskazujący – także lubi pływać.

Nie mogliśmy z przyjacielem się z tym nie zgodzić.

– W oczekiwaniu na zamówienie proponujemy naszym klientom rozrywkę intelektualną pod tytułem „Jaka to melodia?”. Ja kalamburzę, panowie odgadują zakodowany cytat. Wszystkie rozwiązania zawierają w sobie liczby. Proszę bardzo, spróbujmy.

Kilka kobiet z ptaka,

ona jedna taka.

Popatrzyliśmy bezradnie po sobie z przyjacielem.

– „Siedem dziewcząt z Albatrosa, tyś jedyna” – mruknął niepewnie dziadek Paździerzak.

– Brawo, pierwsze koty za płoty! – ucieszył się kelner. – Otrzymujecie panowie dodatkową porcję cebulki do śledzika i rabat na następne zamówienie.

W męskim trio tkwi

różna grupa krwi.

– „Było nas trzech, w każdym z nas inna krew” – szepnął przyjaciel.

– Cudownie! Czy do goloneczki ma być chrzanik, czy musztardka? Kieliszeczki zaraz napełnię.

Wiek – nie powód, drogie dzieci,

aby ganiać do spowiedzi.

– „Osiemnaście mieć lat to nie grzech” – spróbowałem i ja.

– Wspaniale, genialnie! – zakrzyknął kelner. – Już pędzę po galaretę.

Upłynęły trzy dni. Doktor Kopertowicz przeprowadził z nami wywiad chorobowy. Po czym stwierdził dobitnie:

– MŁODOŚĆ MA SWOJE PRAWA, A STAROŚĆ SWOJE LEWA-tywy.

Digg this!Dodaj do del.icio.us!Stumble this!Dodaj do Techorati!Share on Facebook!Seed Newsvine!Reddit!Dodaj do Yahoo!

Komentowanie wyłączone.