Janusz Termer – Pożegnanie Ernesta Brylla (1.III.1935-16.III.2024)
Ernest Bryll to wielce popularna, emblematyczna wręcz figura na szachownicy powojennej literatury polskiej. Obecna w niej od drugiej połowy lat 50 XX w. Po studiach polonistycznych (1957). Literackie szlify zdobywał w redakcji pokoleniowego pisma młodych – „Współczesność” – od początku wyraziście zaznaczając swoją pisarską obecność i odrębną „niepodległość” twórczą na wielu polach narodowej kultury tego czasu. Debiutował tomem wierszy pod przewrotnie ironicznym tytułem:Wigilie wariata (1958). Wydawał potem liczne inne zbiory: Autoportret z bykiem (1960), Twarz nie odsłonięta (1963), Sztuka stosowana (1966) i wiele innych zbiorów ukazujących pewną rodzącą się, charakterystyczną stałość form i języka poetyckiego, ale i znaczącą różnorodność oraz zapowiedź zmienności obrazowania i co bardziej istotne, autorskiego stosunku do aktualiów rzeczywistości, jak Muszla (1968), Mazowsze (1967), Fraszka na dzień dobry (1969), Zapiski (1970), Piołunie piołunowy (1973), Zwierzątko (1975), Rok polski (1977), Ta rzeka (1977), A kto się odda radości (1980), Czasem spotykam siebie (1981), Sadza (1982), Kolęda nocka (1982), Pusta noc, Boże uchroń nas od nienawiści (1983), List (1985), Adwent (1986), Widziałem, jak odchodzą z nas ci dobrzy ludzie (1996), Szara godzina. Wiersze niepublikowane z lat 2004-2020, 2021. A pamiętać także trzeba o doskonale swego czasu przyjętym wyborze polskiej poezji ludowej (wraz z Wojciechem Siemionem), znanym z licznych wersji scenicznych – Wieża malowana (1962).
Jako prozaik Ernest Bryll nawiązywał do rodzących się wówczas na nowo i płodnych niezmiernie i znaczących nadal w prozie polskiej odmian tematycznych, aktualnych motywów i problematyki podejmowanych przez czołowych przedstawicieli „literatury nurtu wiejskiego” (Julian Kawalec, Tadeusz Nowak, Wiesław Myśliwski czy Marian Pilot…). W mikropowieściach i opowiadaniach, utrzymywanych w konwencji realistycznego obrazka o tematyce współczesnego życia „prowincjonalnego” z czasów wielkich przeobrażeń struktur społecznych, konfliktów obyczajowych i mentalnych, jak Studium (1963), Ciotka (1964), Ojciec (1964), Gorzko, gorzko (1964), Długi niedzielny autobus (1969), sięgał wielokrotnie po bliskie mu realia i doświadczenia własnego życiorysu.
Największą popularność – obok tekstów piosenek, po które sięgają nadal największe „gwiazdy” estrady – zapewniły Ernestowi Bryllowi dramaty poetyckie, jak Rzecz listopadowa (wyst. 1968) Kurdesz (wyst. 1969), Kto ty jesteś?, czyli małe oratorium na dzień dzisiejszy (wyst. I970), pastorałki Po górach, po chmurach (wyst. 1969), Na szkle malowane (powst. 1969, wyst. pt. Janosik, czyli…, 1970), Życie jawą (powst. 1972, wyst. pt. Co się komu śni), a także oparte na plebejskich, prześmiewczych i groteskowych motywach i wzorcach stylistyki, rodem i inspiracji poetyki staropolskich renesansowych widowisk (np. motyw „z chłopa król”) czy też barokowych tradycji poetyckich, religijno-obrzędowych „pasji”- Oratorium pastoralne (wyst. 1974), jak i wystawianych w latach „stanu wojennego” w kościołach – Wieczernik w latach 80. Bywał też Bryll, jak się rzekło, autorem tekstów bardzo popularnych piosenek, wziętym publicystą kulturalnym i politycznym, a także tłumaczem poezji (głównie z literatury czeskiej i irlandzkiej), wraz z żoną Małgorzatą Goraj przełożył Historię Irlandii, 1998). Był kierownikiem literackim zespołów filmowych ,,Kamera” i „Silesia” oraz Teatru Polskiego w Warszawie, później dyrektorem Instytutu Kultury polskiej w Londynie (1975–1978) i ambasadorem w Irlandii (1991–1995).
Ernest Bryll stał się czołowym przedstawiciel swojej generacji zwanej pokoleniem „Współczesności” (od tytułu tego organu z okresu „październikowej odwilży” 1956,). W pierwszych wystąpieniach i zbiorach wierszy nawiązywał „często i gęsto” do tamtej przełomowej epoki, atmosfery rodzących się wielkich, odradzających się po tzw. „minionej epoce” społecznych nadziei. Ujawniających się wraz z nimi nowych pokoleniowych pisarskich dokonań, postaw i nastrojów tego czasu. Na czele z owym charakterystycznym buntem, nie tylko przecież estetycznego sprzeciwu, wobec obowiązujących do niedawna zadekretowanych odgórnie wzorców „socrealistycznych”. Ale także i wobec pojawiających się rozlicznych prób i „mód” artystycznych w sztuce, czerpanych z kultury europejskiej i światowej (amerykańskiej anglosaskiej i latynoskiej). Formowania się nowej, głównie pośród młodzieży literackiej, estetyki, tzw. nowej „dykcji poetyckiej”, różnoimiennych prób form ekspresji artystycznej… Pojawiających się zresztą wtedy niczym z rogu obfitości po latach odcięcia kultury i literatury polskiej od zagranicznych tendencji, i twórczości, także w filmie, teatrze czy plastyce.
Potem coraz wyraźniej i śmielej odwoływał się Ernest Bryll przede wszystkim do rodzimych wielkich tradycji i nurtów narodowej literatury społeczno-obywatelskiej. Podejmował często – zarówno w utworach poetyckich, jak i dramatopisarstwie – na swój sposób wyraziście ostrą (jak u wielu innych twórców tamtego czasu – od choćby Gałczyńskiego po Mrożka), acz zawsze na swój sposób, polemikę z dziedzictwem postaw romantycznych, młodopolskich, eskapistycznych, funkcjonujących nie tylko w literaturze, ale i w codziennych, pospolitych przejawach zachowań indywidualnych i społecznych. Obecnych w nawykach zbiorowych („stadnych”) współobywateli (kult klęsk narodowych, stadny i słomiany zapal rodaków do „czynów”, jałowe marzycielstwo, brak zmysłu praktycznego itp.). Przeciwstawiał im ideał plebejskiej zdroworozsądkowości, ludowej krzepy i witalności, co widać nawet w samej już warstwie językowych stylizacji, odwołując się przy tym do zasobów staropolszczyzny, choćby jędrnego języka Mikołaja Reja czy pamiętnikarza Jana Chryzostoma Paska oraz „konceptów” poetów barokowych (Potocki, Morsztyn), romantycznych (Słowacki, Norwid), jak i jednocześnie do rodzącej się potocznej i plebejskiej polszczyzny współczesnej. Do pragmatycznie trzeźwego realizmu społeczno-politycznego, w przywoływanych licznych „egzemplach”, przykładach czerpanych z rozmaitych wydarzeń, momentów narodowej przeszłości. W tym też i poszczególnych ”etapów” powojennej, już „popaździernikowej” teraźniejszości (Twarz nie odsłonięta, Sztuka stosowana).
Znamiennym pod tym względem, jako metoda stylistyczna czy też wyraz specyficznie rozumianego polemicznego stosunku autora do tradycji historycznych i literackich, może być na przykład wiersz Wciąż o Ikarach głoszą…, gdzie wbrew utartym w kulturze poetyckim symbolom, poglądom historyczno-literackim (mitologia grecka, obraz Bruegla, okupacyjne opowiadanie Jarosława Iwaszkiewicza Ikar) bohaterem tego wiersza Ernest Bryll czyni nie mierzącego idealistycznie „wysoko” Ikara, który traci swe skrzydła z wosku w locie w gorącym słońcu, ale praktycznego, mierzącego „niżej” pragmatyka i realistę Dedala . Podobną wymowę mają i inne jego wiersze, jak na przykład te ironicznie mówiące o owych historycznych uwarunkowaniach w rozumieniu tragizmu dziejów i „peryferyjnego” położenia Polski. Podkreślaną tragifarsowymi nutami widzenia spraw Polski i Polaków, przez na przykład cudzoziemców (Turystyka, Ta nienawistna miłość, jest to także jeden z motywów jego dramatów poetyckich, z Rzeczą listopadową na czele).
Po 1981 roku kierunek moralistycznych i społecznych pasji autora uległ – w wydawanych poza obiegiem cenzuralnym zbiorach – ostrej korekcie; jego krytycyzm szedł coraz wyraźniej w stronę bezpośredniego odwzorowywania i ocen realiów życia politycznego i społecznego okresu PRL. Beznadziejności i kłopotów życia dnia codziennego (patrz między innymi popularna Kolęda nocka – Za czym kolejka ta stoi…). W stronę autobiograficznych rozliczeń także i z własną przeszłością, postawą ideową z łat młodości i zaczadzenia owym „ukąszeniem heglowskim” (tom Sadza, sztuka Wieczernik). Poeta podejmuje też liczne, czasami przewrotne, próby łączenia i godzenia różnych wcześniej demonstrowanych zachowań i wyborów postaw w tamtym czasie, dotyczących ocen kierunków i tendencji własnego dorobku. Na przykład nasycając wiele wierszy z tomu Widziałem, jak odchodzą od nas ci ludzie dobrzy tematyką autokrytycznie osobistych porachunków z historią, także oczywiście i tą najnowszą, czyli zbiorowymi, demonstrowanymi (często koniunkturalnymi) zachowaniami i postawami z czasu tzw. „karnawału Solidarności”. Sprawami dotyczącymi aktualiów wyborów politycznych obok coraz licznej pojawiających się w twórczości Ernesta Brylla dylematów światopoglądowo religijnych obok problemów lęku i goryczy egzystencjalnej, czy odwołań do bieżących literackich polemik i wspomnień (np. wiersze na śmierć pokoleniowych kolegów po piórze, wybitnych poetów – Tadeusza Nowaka i Stanisława Grochowiaka. Jak też np. pełen dramatycznych pytań wiersz Dokąd tak pędzi moje pokolenie…). Pojawiają się również obok tego w wierszach ostatniego okresu jego twórczości poetyckiej i publicystycznej– wątki również ogólniejszej, zasadniczej natury pytań i dylematów, autotematycznych rozterk natury światopoglądowej czy eschatologicznej. A także i liczne związane z tym świadectwa wielkiej fascynacji kulturą europejską, jej historią, przyszłością i bieżącymi problemami społecznymi oraz – dodać trzeba – krajobrazami Irlandii, gdzie dane mu spędzić lat kilka…
W dziedzinie sztuki dramatopisarskiej najbardziej znaczącym i popularnym dziełem Ernesta Brylla stała się Rzecz listopadowa (prapremiera Wrocław 1968). Najczęściej wystawiane jego dzieło sceniczne (m. in. w reżyserii Krystyny Skuszanki i Jerzego Krasowskiego, Marka Okopińskiego czy Józefa Szajny). Utwór uznawany za pierwszą u nas po latach próbę kontynuacji tematyki i formy poetyckiej polskiego dramatu narodowego, scenicznej metafory problematyki przeżyć i doświadczeń zbiorowych wedle wzorca romantycznego i młodopolskiego. Oto w Dzień Zaduszny, wyzwalający wspomnienia z przeszłości (Jest u nas w kraju jedno święto takie / kiedy się rozumieją Polacy z Polakiem), przybywa do Warszawy dziennikarz zagraniczny, Anglik (choć urodzony „w Kołomyi”), który pragnie napisać reportaż o życiu współczesnym Polaków. Idzie na cmentarz, potem na wesele urządzane w konwencji „happeningowej” przez Pana Młodego, artystę malarza. Utwór składa się z rozmów dziennikarza z ludźmi. Powstają małe ironiczne, często zabawne, często zaprawione goryczą, symboliczne scenki-obrazki traktujące o polskich sprawach i urazach narodowych – tradycjach, mitach i historii oraz dniu powszednim ówczesnej rzeczywistości. Dla wychowanego w innych tradycjach, racjonalnie myślącego Obcego są one mało lub wcale niezrozumiałe. „Najczęściej się przy tym autor posługuje zestawianiem motywów i zjawisk kontrastowych, jak życie i śmierć, prężność i martwota, chęć zapomnienia o przeszłości i natrętnie powracająca pamięć o niej, anachroniczność i gonienie za modą, praktycyzm życiowy i idealizm… W toku wiersza Brylla dźwięczą poetyckie strofy archetypy, które przywodzą na myśl Mickiewicza, Słowackiego, Norwida, Wyspiańskiego. A jednocześnie jest to wiersz nowoczesny, prosty, celny” (pisał np. krytyk teatralny Edward Csato). Ten swoisty – jak często mówiono i pisano o Rzeczy listopadowej – ,,obrachunek z Polską”, „romans z ojczyzną” czy „ballada o Placu Teatralnym”, wywodzi się także z gniewnej tonacji wierszy Władysława Broniewskiego, takich jak Bagnet na broń. (Tu przy okazji wspomnieć nawiasem muszę o barwnych opowieściach Brylla o „prywatnym” Broniewskim, które pamiętam z jego opowieści snutych z okazji różnych literackich czy towarzyskich spotkań). Luźna konstrukcja Rzeczy listopadowej dopuszcza jej różnorakie możliwości inscenizacyjne, na przykład aktualizujące zawarte w niej odniesienia do zawikłanych kwestii narodowego „charakteru” czy przywoływanego nadal w publicystycznych dyskusjach na temat rzekomego ,,fatum” historycznego obciążenia naszych dziejów zbiorowych i indywidualnych losów Polaków. Co zresztą jest siłą napędową całej twórczości Brylla – i bywało z powodzeniem wykorzystywane również przez scenicznych interpretatorów jego sztuki.
Janusz Termer
pisarze.pl