“JAKA PIĘKNA KATASTROFA”- WIERSZ MACIEJA GARDZIEJEWSKIEGO
Przedstawiamy kolejny fantastyczny wiersz Macieja Gardziejewskiego pt. “Jaka piękna katastrofa”, przygotowany przez Niego specjalnie na Konkurs ”Jestem Stąd”,
w którym wykorzystuje on grę słów (jestem stąd – jestem z Tond)
i którym zawalczył o laur w/w turnieju satyrozbrojnych rycerzy.
Maciej Gardziejewski
Jaka piękna katastrofa…
W małej wiosce Dolne Tondy
Rosną wierzby (nie sekwoje)
Tyją świnie (nie wielbłądy)
Piją chłopy (nie kowboje)
Przed gospodą trąci rapem
U fryzjera Izą Miko
A komendant bierze w łapę
Ale ksywkę ma Serpico
Czasem w młodych coś wstępuje
I szarżują jak „stallony”
Aż we zboże lecą… (świecą
Gwiazdy nocą jak neony)
Stary kogut chadza dumnie
Gdy „zakurzy” (a ma nosa)
W grudniu niosło się po gumnie
– Jezus Maria Vargas Llosa!
Nikt nie chodzi po swym chateau
Tiramisu nie pogryza
Od fryzjera wraca za to
Jakaś baba a la Iza
Obce wojska (ani nasze)
Nie przechodzą przez wieś Tondy
Nikt nie dmucha koniom w paszę
Omijają Tondy prądy
Lud się śmieje (bywa) z Nelli
Ale włazi byk na krowę
Żadne gli-gli Farinelli
W poniedziałek z Jacykowem
Życie płynie od stuleci
Człowiek z Panem się nie wadzi
Czasem coś wyrasta z dzieci
(I nic na to nie poradzi)
Jeśli wszystko To (być może?)
Dziwi Was (jak obcy ląd)
Nie mój ząb – nie moja zgorzel
Bo ja kurna jestem z Tond!
Pomysł i wykonanie pierwsza klasa!!!