JAK NARODZIŁ SIĘ TURNIEJ ŁGARZY…
Wcześniej nikt nie wpadł na pomysł takiej imprezy, może z wyjątkiem Kornela Makuszyńskiego, który dawno temu, jeszcze przed wojną, z nudów raczej, puścił “kaczkę dziennikarską” w felietonie “Konkurs łgarstwa” (“Konkurs łgarstwa” – felieton Kornela Makuszyńskiego zamieszczony w zbiorze “Śpiewający diabeł” wydanym we Lwowie w 1934 roku, także w zbiorze “Kartki z kalendarza” wydanym w Krakowie w roku 1956): “W Paryżu urządzono konkurs na najbardziej nieprawdopodobne łgarstwa. Zjawił się jakiś wyborny szesnastoletni młodzieniec, który w kozi róg zapędził najstarszych wyjadaczy i wziął nagrodę wśród wielkiego entuzjazmu zgromadzonych. Wymyślił taką historię, że ludziom włosy stawały na głowie i zadrżeli w zahartowanych na największej bladze sercach. Dzielnemu temu młodzieńcowi wróżą wszyscy znakomitą przyszłość w polityce lub literaturze…” Napisany dowcipnie tekścik dał się lekko czytać, więc zadziałał na wyobraźnię dziennikarzy Edwarda Kuczyńskiego z warszawskich “Szpilek” i miejscowego Zbyszka Dobrzyńskiego z turoszowskiego “Biuletynu Turowa”, którzy spotkali się na jubileuszowej imprezie Warsztatów Naprawczych, zorganizowanej w ośrodku “Witka” latem 1983 roku. Po imprezie postanowili spotkać się raz jeszcze za rok, a po co i kiedy – już wiemy.
Na fot: Edward Kuczyński(“Szpilki”) i Zbyszek Dobrzyński OK Bogatynia 1985 (Archiwum Z. Dobrzyńskiego) Trójka Górom
Pomysł zaproponowany przez redaktora BT pierwszy podchwycił kierownik Górniczego Klubu “Jubilat” w Bogatyni Zdzisław Justyński, wspierany przez pracowitą mrówkę, którą była mu i jest małżonka Marlena Justyńska. To dzięki, niej wszystkie dotychczasowe “załgane” spotkania, a było ich już dziewiętnaście, przebiegły ładnie, sprawnie i zgodnie z założeniami.
Pierwszym następnym organizatorem, bez którego ta inicjatywa dobrej zabawy nie rozwinęłaby się do dzisiejszych rozmiarów, był skromny a szlachetny red. Andrzej Zakrzewski z działu rozrywki III Programu Polskiego Radia. Wszyscy inni współorganizatorzy, a było i jest ich wielu, podchwycili ideę zabawy i są współautorami tej fenomenalnej wprost imprezy. Jej szczegóły co roku programuje, organizuje i realizuje sztab bogatyńskiego Stowarzyszenia “Turnieju Łgarzy”.
Jednakże wtedy, w marcu 1984 roku, organizatorzy pierwszego turnieju, zastraszeni niedawnym jeszcze stanem wojennym, z niepokojem oczekiwali zgłoszeń do konkursu ogłoszonego przez radio w całej Polsce. Przybyło dwóch zawodników z Siedlec i Bielska-Białej, do nich dołączyło dwóch miejscowych (Henryk Jukowski z KWB “Turów” i Mirek Tomaszewski z Technikum GiE w Zgorzelcu) i oni to rozegrali turniejowy finał zorganizowany na scenie sali zbornej Elektrowni Turów w Trzcińcu. Były tam oczywiście jakieś występy, ale zdarzeniem najważniejszym dla historii społeczności okazało się rozpoczęcie nowej tradycji, którą zainaugurował Jego Wysokość zwycięski “Król Łgarzy” Mirosław “Paranoya” Głuchowski, z agrafką w uchu. Zgłoszeń nadeszło więcej. Było wśród nich wiele dziecinnych przekomarzanek, kilka grafomańskich bzdetów bez ładu i składu, ale też kilka wniosków o nadanie “tytułów królów łgarstwa” dostojnikom PRL. Najczęściej wymieniany był ówczesny rzecznik prasowy rządu. Takie pełne szyderstwa korespondencje przejmowane były przez funkcjonariuszy bardzo smutnych służb. W prywatnym archiwum organizatora zachowała się ukryta jedna z takich szczerych wypowiedzi, której upublicznienie w jakiejkolwiek formie groziło wtedy nadawcy poważnymi konsekwencjami, a organizatorom Turnieju odwołaniem imprezy przez urząd cenzury.
W styczniu 1993 roku nadeszła interesująca wiadomość naukowa. Otóż Małgorzata Januła z Wrocławia obroniła w Zakładzie Folklorystyki Uniwersytetu Wrocławskiego pracę magisterską na temat ogólnopolskich Turniejów Łgarzy w Bogatymi, napisaną pod kierunkiem dr Jolanty Ługowskiej. Rozprawka oceniona wynikiem “bardzo dobrze” uzyskała wyróżnienie rektorskie. Jej autorka napisała w liście do autora imprezy: “Praca poświęcona była nie tyle historii, genezie turnieju, wykonawcom i odbiorcom łgarskich opowieści, ale również samemu łgarstwu, jego morfologii i typologii. Dołączona stosunkowo obszerna antologia przedstawianych na turnieju tekstów, nie tylko łgarskich, stała się przyczyną dłuższych dygresji Szanownej Komisji na tematy nie zawsze związane z przedmiotem pracy. Co jakiś czas zza drzwi gabinetu dochodziły do sekundujących mi przyjaciół salwy śmiechu. Był to jeden z najweselszych egzaminów w mojej “karierze naukowej”. Zaproponowano mi wydrukowanie pracy w piśmie pod red. prof. Cz.Hernasa, które nosi tytuł “Literatura Ludowa”. Koniec sprawy, bowiem autorka listu wyjechała z mężem do Francji na stałe.
W 1993 roku staraniem Regionalnego Centrum Kultury w Jeleniej Górze wydana została okolicznościowa książeczka z okazji jubileuszowego, X-go turnieju. Jej pierwsze zdanie głosi, iż główna nagroda w kolejnych Turniejach Łgarzy w Bogatyni, fundowana zawsze przez Niezależny Związek Zawodowy Górników, nosi imię Kornela Makuszyńskiego, autora przekornego felietonu “Konkurs łgarstwa”. Zaraz dalej przytoczone zostało uzasadnienie tego pomysłu opublikowane na łamach “Szpilek” w 1984 roku: “Trudno sobie wyobrazić malucha, nie spoufalonego z Koziołkiem Matołkiem, albo starsze dzieci obojętne na losy “Panny z mokrą głową”, czy też “Szatana w siódmej klasy”. A był też Makuszyński cenionym autorem dla dorosłych, poetą, nagrodzonym państwową nagrodą literacką za “Poemat o Ojczyźnie” (1929), wpływowym krytykiem teatralnym “Kuriera Warszawskiego” i od 1937 r. członkiem Polskiej Akademii Literatury. Łatwy bogoojczyźniany sentymencik (jego) literatury sprawił, że po wojnie przekreślono w sposób bezsensowny cały jego dorobek. Dopiero po roku 1956 datuje się stopniowy renesans Makuszyńskiego i jego powrót na półki księgarskie nie tylko jako autora dla dzieci…” Z pewnością dzięki zaistniałej modzie i corocznemu rozpowszechnianiu imienia Mistrza przez organizatorów Turnieju Łgarzy i laureatów kolejnych prima-aprilisowych konkursów na blagę, imię jego nadane zostało Szkole Podstawowej nr 3 w stolicy łgarstwa Bogatyni przez ówczesnego Premiera RP Józefa Oleksego i Ministra Edukacji Narodowej Ryszarda Czarnego w dniu 1 września A.D. 1995. Byłem tam, widziałem to, potwierdzam tu.
Turniej miał zawsze dobrą prasę, poza drobnymi filipikami ujadaczy z miejscowych tytułów. Prasowymi sponsorami imprezy, których przedstawiciele zawsze wchodzili w skład komisji oceniającej poziom każdego załgania na finałowej scenie, były w pierwszym dziesięcioleciu 1984-1993 wspomniane już redakcje Szpilek i 3. Programu Polskiego Radia oraz Słowa Polskiego, Sztandaru Młodych, Karkonoszy, wobec których rolę gospodarza imprezy spełniał zespół Biuletynu Turowa. Zdarzało się, że do tych stałych jurorów dołączali dziennikarze z Gazety Wyborczej, Przyjaciółki, Górnika, Związkowca, Kobiety i Mężczyzny, Po-po. Minęło osiemnaście lat i oto patronat medialny w roku 2002 przyjęły redakcje Radiowej Trójki, Słowa Polskiego, I Programu Telewizji Polskiej, Radia Wrocław, Przeglądu, Nowin Jeleniogórskich, Słowa Polskiego, Twojego Dobrego Humoru i miejscowej prasy zakładowej – Biuletynu Turowa z Kopalni i miesięcznika OKO z Elektrowni Turów. Jak widać z zestawienia – wystarczyła zmiana wieku, by zmieniły się tytuły dobroczyńców imprezy, ale wśród nich te trzy najwierniejsze Bogatyni pozostały. W roku 2001 w prasie dobrze życzącej organizatorom turnieju zauważyłem życzliwe dla nich poparcie znanego tandemu Sobczak i Szpak z Bydgoszczy, co cieszy. Na łamach tamtejszej gazety prześmiewcy ci bardzo poważnie ocenili ten bardzo wesoły turniej:
Apogeum kłamstwa przeżywamy przed każdymi wyborami. Kandydaci do parlamentu prześcigają się w wymyślaniu łgarstw, które maj im utorować drogę do zwycięstwa. Są jednak na tym naszym polskim padole łgarze, których z całego serca Państwu polecamy. Wprawdzie amatorzy, ale jakże uroczy. Od lat spotykają się w Bogatyni, w Klubie “Jubilat”, aby tam walczyć o tytuł “Króla Łgarzy”. Również w tym roku, tradycyjnie w okolicy 1 kwietnia odbędzie się ten turniej…
Zastanawiający to fenomen… Cóż takie go powoduje, że od dwudziestu już prawie lat zawsze wiosną, dziesiątki poważnych na co dzień ludzi nagle, z uśmiechem od ucha do ucha, akceptuje zwariowane niekiedy pomysły grupy jakichś wesołków, którzy zjeżdżają, z Polski do Bogatyni tylko po to, by zabawić publiczność na koncertach finałowych Turnieju Łgarzy i na towarzyszących mu biesiadach?… Autor szukał odpowiedzi we wcześniejszych recenzjach prasowych z pierwszych lat udanych imprez w Bogatyni:
“…Największą nagrodą dla uczestników i organizatorów Turnieju był liczny udział publiczności w poszczególnych imprezach. Sale Klubu Górniczego “Jubilat” oraz Bogatyńskiego Ośrodka Kultury nie były w stanie pomieścić wszystkich chętnych. Ci, którzy nie dostali się do środka, mieli okazję obejrzeć mini-imprezy w zakładach pracy. Takie kilkunastominutowe spotkania łgarzy, kuglarzy, tudzież dziennikarzy z przedstawicielami załóg odbyły się w hali Zakładu Robót Górniczych, w Zakładach Bawełnianych “Doltex” oraz na placu autobusowym przed warsztatami Kopalni “Turów”. Pomysł chwycił.”
[A. Kleczyński, „Związkowiec”, nr 13/1986 r.]
“…Z imprez towarzyszących warto wymienić spotkanie w szkołach górniczej i energetycznej w Bogatyni, gdzie przekonaliśmy się, że młodzież jest dowcipna i żywo reaguje na humor i satyrę, w oryginalnej wersji językowej również. Podobnie zresztą reagowała młodzież w zespole szkół artystycznych w Cieplicach. Trzeba bowiem wyjaśnić, że gospodarze przewidzieli dla gości zagranicznych potrzebę doznań artystycznych silniejszych niż worek turoszowski i obwieźli ich po Jeleniej Górze i w okolicach Śnieżki.”
[E. Kuczyński, „Szpilki”, nr 18/1988 r.]
“…Bogatyńska parada łgarzy to zarazem święto wiosny i zabawa. W tym roku mieszkańcy miasta i ich goście bawili się przez trzy dni, od 8 do 10 kwietnia. Występ największych kłamczuchów, którzy przebrnęli zwycięsko przez eliminacje to tylko jedna z imprez, zawsze niecierpliwie oczekiwana przez publiczność. Przed koncertem galowym w Bogatyni co roku trwa prawdziwy karnawał, a jego najbardziej zagorzali zwolennicy twierdzą, że niewiele ustępuje karnawałowi w Rio. Jest co prawda dużo skromniejszy, bo to i klimat inny, i tradycja nie ta, ale za to zabawny”.
[M. Brzozowski, „Przyjaciółka”, nr 19/1989 r.]
“…Każdego roku, wraz z wiosną, zjeżdżają do Bogatyni najprzedniejsi łgarze z całego kraju. Tak było i tym razem. Pierwszego dnia turnieju odbył się tradycyjny mecz piłki nożnej, lecz nie grali -jak za czasów realnego socjalizmu bywało – bogatyńscy górnicy z dziennikarzami, ale dyrektorzy miejscowych zakładów z policjantami. Rekreacja na świeżym powietrzu stała się też udziałem dzieciarni uczestniczącej w konkursach zorganizowanych i sponsorowanych (nareszcie!) przez rady osiedlowe nr 1, 5 i 6 miasta Bogatyni. Nowe pomieszało się ze starym, elity z “zadupiem”, osobiste ambicje z chęcią wspólnej, beztroskiej zabawy. Wszak łgarstwo karmi się życiem…”
[E. Hann, „Słowo Polskie”, nr 86/1992 r.]
Już wybór tych kilku informacji pozwala uogólnić opinię, że Turniej Łgarzy w Bogatyni to cenna impreza. Dla gości z zewnątrz Zagłębia jest on możliwością uczestniczenia w dobrze zorganizowanym, atrakcyjnym programowo festynie i okazją do poznania ciekawych, oddanych Polsce ludzi żyjących z dala od stolicy, tu na zachodnich Kresach Rzeczypospolitej. Dla uczestników turnieju wyselekcjonowanych w pierwszej turze konkursu jest jego finał szansą na wygranie wartościowych nagród, o które walczyć warto, by przy okazji pokazać się jak najlepiej z nadzieją na dalszą promocję w prasie, radiu, a od niedawna także w telewizji. Natomiast mieszkańcom Bogatyni miło jest być znanym w kraju pod tak niecodziennym pretekstem jakim jest ogólnopolskie wesołe święto, w którego fragmentach programu każdy z nich może uczestniczyć bawiąc się na ulicach i placach miasta. I tak będzie dopóki organizatorzy nie zapomną o tych najbliższych im sponsorach.
Turniej Łgarzy w Bogatyni był, jest i w przyszłości być powinien otwarty dla wszystkich, którzy coś niebywałego będą mieli do powiedzenia światu, publiczności i jurorom. Znane od lat hasło “Łgarstwo niech się broni samo!” – od prawie 33 lat służy i (daj Boże!) w przyszłości służyć będzie radości ludzi, którzy spotykają się na festynach, imprezach i biesiadach w “stolicy łgarstwa” jakim Bogatynia już jest w Polsce, a ma szansę być w Europie. Jest to miasto tętniące niecodziennym życiem, zawsze blisko dnia powszechnego oszukaństwa jakim jest kalendarzowy – Prima Aprilis. Mędrkowie wszystkich krajów! Od innych decyzji wstrzymajcie się!
Tekst z książki Zbyszka Dobrzyńskiego
Źródło: http://www.turniej.com.pl/historia