Iwona Szirmer – Utwory satyryczne
Przedstawiamy Państwu utwory satyryczne Iwony Szrimer z Lublina.
IWONA SZIRMER
LIMERYKI
Kosmiczne śmiecie
Raz Tiereszkowa siedząc sobie w Warsie,
knuła spisek (przyglądając się pijackiej farsie):
“Jak pozbyć się chłopów tych kosmicznych śmieci,
co piją, biją, produkują dzieci.
Skłamała, że widziała wódę na Marsie.
Macka łódzkiej ośmiornicy
Pewien pijaczek z Koluszek
był namiętnym zbieraczem puszek.
Zbierał je z taką zawziętością,
że skradł je z hurtowni (wraz z zawartością}.
Zapuszkowano go w Łodzi koło Koluszek.
EROTYK
Marzenie kardiologa
Skrwawione serce, serce zniewolone.
Kardiograf szaleje, tętno podwyższone.
Jesteś jak skrzep, jesteś jak miażdżyca,
czuję jak w skroniach pulsuje tętnica.
Ślę Ci bukiet z naczyń wieńcowych,
Tęsknię za szeptem z ust Twych rozchylonych.
O czym marzę niesłychanie?
Zrobić Ci masaż serca i sztuczne oddychanie…
HUMORESKA
Odlot (z cyklu 50+ nadaje…)
… Spotkałem Krzyśka, kumpla też 50+. Zaprosił mnie do siebie na działkę na trawkę, puszczając do mnie porozumiewawczo kaprawe swoje oczko. Chłop owszem postarał się. Był kompot, jakieś grzybki i laski - Marycha i kimająca “makowa panienka”. Zaczęło się nawet kulturalnie, rozmową o polityce, kto popiera PO, a kto LSD. Paląc jonty czyli fajkę pokoju , przeszliśmy na tematy o filmie i teatrze. Krzysiek mówił, że ma wizje, co do obsady głównej roli w nowej sztuce.
… No i w tym momencie zaczęło się… kino moralnego niepokoju. Marycha dostała jakiegoś “kopa”. Jak przystało na prawdziwą heroinę, złapała “makową panienkę” za koka, że ta “odleciała” i runęła jak długa na trawkę, aż z sandałow wylazła jej słoma makowa. Wszyscy dostali jakiej ekstazy.
Marycha darła się w amoku: “Amfy…, amfy… amfyteatr to ja! Chcąc widocznie zaznaczyć swoją pozycję diwy. Na to “makowa panienka” – gwiazda podrzędnej rewii, złapała ze stołu gotowany świński ryj, tasak, wyrwała z doniczki dorodne liście konopii i robiąc z nich pióropusz rozpoczęła “taniec wojenny”. Krzyczała niczym szaman, że jest ze szczepu AH1N1 i wszystkich nas wykończy.
Na to Krzychu spokojnie zaczął ciągnąć nosem kompot, tłumacząc, że to lekarstwo na świńska grypę. Obiecał jej ostatecznie, że otrzyma rolę Agrypiny w sztuce antycznej.
… Od tygodnia jestem na detoksie. Najgorzej, że zapłaciłem haracz z ostatniego zasiłku dla bezrobotnych, jakiemuś osiedlowemu paparazi, który przyczaiwszy się bezczelnie na paparpecie, kręcił komórką kompromitujący filmik, …akurat wtedy gdy byłem dla jaj przebrany w niebieską sukienkę w ciapki i ciągnąlem nosem kompot. Filmik, jak mogłem się spodziewać, dostał się w niepowołane, kosmate łapy mojej starej, która zagroziła, że wyrzuci mnie z chałupy na zbiity ryj.
… Na szczęście chroni mnie immunitet – zakaz wyrzucania na bruk… do czasu.
Precz z immunitetami!!!